Sensacyjne ustalenia: Milewicz zginął przez pomyłkę?
Dziennikarz Waldemar Milewicz najprawdopodobniej został zabity w Iraku przez przypadek. Nazywał się tak samo, jak handlarz bronią - twierdzi "Uważam Rze", powołując się na informacje z archiwów WSI, odkryte przez członków komisji weryfikacyjnej.
11.01.2012 | aktual.: 11.01.2012 21:02
"Uważam Rze" przypomina, że 7 maja 2004 roku samochód, którym jechał Milewicz, został ostrzelany z ciężkiej broni maszynowej. Reporter zginął na miejscu od strzału w głowę. Śmierć najbardziej znanego wówczas korespondenta wojennego wstrząsnęła opinią publiczną.
Mówiono o świadomie zaplanowanym zamachu, którego ofiarą padł znany dziennikarz. Tymczasem w archiwach WSI członkowie komisji odkryli, że zamach rzeczywiście był starannie zaplanowany, lecz celem mógł być zupełnie kto inny - noszący to samo imię i nazwisko pracownik gabinetu politycznego ministrów obrony narodowej Romualda Szeremietiewa i Bronisława Komorowskiego, a następnie członek zarządu Cenzinu, firmy handlującej bronią.
Sygnał o pojawieniu się Milewicza w Iraku zamachowcy dostali przypuszczalnie, gdy na lotnisku wylegitymował się paszportem. Słynny w Polsce reporter w Iraku nie był znany z wyglądu. Uznano zapewne, że towarzyszący mu członkowie ekipy filmowej to element kamuflażu, i zastrzelono dziennikarza w przekonaniu, iż likwiduje się osobę zamieszaną w handel bronią.