Sensacyjne zeznania na komisji. Mowa o "nocnej naradzie"

Był dyrektor w MSZ Jakub Osajda twierdzi, że PiS próbował go wrobić w aferę wizową. Jego zdaniem do tego działania przekonano Jarosława Kaczyńskiego podczas nocnego posiedzenia na Nowogrodzkiej. Chodziło o "szybkie zamknięcie" niewygodnego tematu.

Jarosław Kaczyński miał wyrazić zgodę na podjęcie działań wobec Jakuba Osajdy
Jarosław Kaczyński miał wyrazić zgodę na podjęcie działań wobec Jakuba Osajdy
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
Magdalena Nałęcz-Marczyk

11.03.2024 | aktual.: 11.03.2024 13:03

- Moje nazwisko w ogóle nie powinno się pojawić w mediach w związku z aferą wizową - uważa Jakub Osajda. Były dyrektor w MSZ twierdzi, że próba powiązania go z problemami resortu była "zasłoną dymną".

- Samo przypisywanie mojej osobie pomysłodawstwa powstania Centrum Informacji Konsularnej, podczas gdy ta jednostka organizacyjna istnieje w ramach struktury Departamentu Konsularnego od 2017, mnie zaś zatrudniono w 2018 r. - jest to niedorzeczne - uznał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Osajda powiedział, że od momentu odwołania Piotra Wawrzyka z funkcji wiceszefa MSZ informowano go, że "celem nadrzędnym sztabu wyborczego PiS byłoby, aby temat afery wizowej nie zdominował kampanii wyborczej PiS".

Osajda mówi o kampanii. Pada nazwisko Brudzińskiego

- Z informacji uzyskanych od szefa gabinetu politycznego Zbigniewa Raua i jego małżonki wynikało, że decyzja o zwolnieniu mnie z pracy i zamieszczeniu mojego nazwiska w komunikacie została podjęta na Nowogrodzkiej w nocy z 14 na 15 września 2023 r. przez członka sztabu wyborczego PiS, który przekonał do tego prezesa PiS, argumentując to koniecznością wskazania nazwisk celem rozpoczęcia wielkiej medialnej ofensywy MSZ i szybkiego zamknięcia tematu ujawnionej w MSZ afery wizowej".

Osajda powiedział, że nie był już zdziwiony tym, że takie decyzje zapadają w siedzibie partii. - Pamiętam doskonale, jaką otrzymałem wiadomość od kierownictwa politycznego o konieczności likwidacji komisji antymobbingowej na polityczne zlecenie, ponieważ zarzuty stawiano jednej z protegowanych pracownic MSZ - uznał były dyrektor w resorcie.

Gdy zmieniono szefa sztabu wyborczego PiS na Joachima Brudzińskiego, polityk miał stwierdzić, że "jest w sztabie po to, żeby walczyć o Polskę i nie będzie umierał za MSZ".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (380)