PolskaSensacyjne oświadczenie b. asystentki Cimoszewicza

Sensacyjne oświadczenie b. asystentki Cimoszewicza

Komisja śledcza ds. PKN Orlen otrzymała oświadczenie byłej asystentki społecznej Włodzimierza Cimoszewicza, Anny Jaruckiej, w którym napisała, że na prośbę Cimoszewicza usunęła z jego oświadczenia majątkowego, które składał w Sejmie i MSZ, informacje na temat akcji PKN Orlen. Komisja już w najbliższy wtorek chce przesłuchać Jarucką.

Sensacyjne oświadczenie b. asystentki Cimoszewicza
Źródło zdjęć: © PAP

11.08.2005 | aktual.: 11.08.2005 23:00

Obraz

"We wcześniejszym oświadczeniu majątkowym pana marszałka znajdowała się informacja o akcjach PKN Orlen, która potem została usunięta" - napisała była asystentka. Jak podkreśliła, w związku z tym uważa, że "oświadczenie Pana Marszałka Cimoszewicza o tym, że nieświadomie popełnił pomyłkę w oświadczeniu majątkowym za 2002 rok, jest nieprawdziwe" (chodzi o oświadczenie za 2001 r., składane w roku 2002).

Niedostępny marszałek

Kiedy media opublikowały oświadczenie Jaruckiej, marszałek Sejmu był niedostępny. Szefowa jego sztabu wyborczego Katarzyna Piekarska powiedziała, że oświadczenie Jaruckiej, to "nieprawda i ordynarna prowokacja".

30 lipca, składając zeznania przed komisją śledczą, Cimoszewicz powiedział, że pomylił się wypełniając oświadczenie za 2001 r. Jak mówił, wypełnił je zgodnie ze stanem z kwietnia 2002 r., kiedy składał oświadczenie, a powinien je wypełnić zgodnie ze stanem na koniec 2001 r., kiedy jeszcze posiadał akcje PKN Orlen. Akcje sprzedał na początku stycznia 2002 r. Komisja śledcza nie uwierzyła wyjaśnieniom marszałka i zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przez niego przestępstwa, które miałoby polegać na złożeniu fałszywego oświadczenia majątkowego.

Była asystentka Cimoszewicza poinformowała komisję także o tym, że na początku 2005 r. ABW przeszukała jej mieszkanie i zabrała dokumenty związane z Cimoszewiczem. Jak poinformowała, w czasie przeszukania "panowie z ABW" zabrali z jej domu oświadczenie majątkowe Cimoszewicza za 2001 r. oraz list do przewodniczącego Komisji Etyki Poselskiej, Franciszka Stefaniuka, "w którym marszałek Cimoszewicz prosił o zamianę oświadczenia majątkowego".

Stefaniuk nie pamięta

Stefaniuk powiedział, że nie pamięta, aby Cimoszewicz zwracał się do niego z prośbą o zamianę oświadczenia. Jarucka dodała, że wypełnione przez Cimoszewicza oświadczenia majątkowe za 2001 r. (zmienione wypełniała ona) oraz pismo w tej sprawie do szefa sejmowej komisji etyki, miała zgodnie z poleceniem Cimoszewicza "trzymać w bezpiecznym miejscu". Dlatego - jak pisze - razem z kopiami PIT-ów Cimoszewicza wzięła je do domu.

W protokole z przeszukania mieszkania Jaruckiej, który dołączyła do swojego oświadczenia, w punkcie 4. jest mowa o tym, że zabrano "dokumenty dot. Włodzimierza Cimoszewicza - Posła na Sejm RP - umieszczone w opieczętowanej kopercie podpisanej przez Annę Jarucką".

Rzeczniczka ABW Magdalena Stańczyk potwierdziła, że doszło do przeszukania mieszkania Jaruckiej, ale - jak podkreśliła - "nie miało ono żadnego związku z Cimoszewiczem". Jak wyjaśniła Stańczyk, przeszukanie miało związek z podejrzeniem wyniesienia niejawnych depesz z MSZ. Śledztwo w tej sprawie nadal się toczy. Pomówienie według ABW

Doszukiwanie się jakichkolwiek powiązań przeszukania ze stycznia 2005 r. z kampanią wyborczą, z kandydowaniem pana Cimoszewicza na prezydenta i podejrzewanie ABW o nielegalne działania w tym względzie traktowane jest przez Agencję jako pomówienie - powiedziała Stańczyk. Przyznała jednak, że wśród zabezpieczonych przez funkcjonariuszy ABW materiałów był dokument z klauzulą poufne, jak się okazało - oświadczenie majątkowe Cimoszewicza.

Wiceszef komisji śledczej Roman Giertych (LPR) zaapelował do szefa ABW Andrzeja Barcikowskiego, żeby ten jak najszybciej przekazał komisji oryginalne oświadczenie majątkowe wypełnione przez Cimoszewicza oraz jego pismo do szefa komisji etyki z prośbą o możliwość zamiany oświadczenia. Posłowie z komisji oceniają oświadczenie Jaruckiej jako sensacyjne. Mówią też, że powinna być ona przesłuchana przez komisję, ale także przez prokuraturę.

Szef komisji Andrzej Aumiller (UP) uważa, że sprawę "sensacyjnego" oświadczenia Jaruckiej należy wyjaśnić. Jak powiedział, "ciekawe, czy ta pani ma dowody świadczące o prawdziwości jej oświadczenia". Według niego jedynie "prokurator ma odpowiednie instrumenty, może szybko wdrożyć działanie, z tego względu, że dotyczy to kandydata na prezydenta".

Motywy Jaruckiej

Zdaniem Aumillera "trzeba brać pod uwagę wszystkie motywy złożenia przez Jarucką takiego oświadczenia: zarówno chęć szkodzenia kandydatowi, jak i docieranie do prawdy". W jego ocenie podstawowe pytanie brzmi, dlaczego była asystentka Cimoszewicza złożyła swoje oświadczenie tak późno. Można je było złożyć dużo wcześniej - uważa Aumiller.

Zbigniew Wassermann (PiS) dziwi się, że można wątpić, czy oświadczenie Jaruckiej to wiarygodny dowód. To dziwne stawiać w wątpliwość motywy, zanim wysłucha się tego, co Jarucka ma do powiedzenia - dodał. Zdaniem Wassermanna była asystentka zgłosiła się do komisji, by pomóc w ustaleniu prawdy.

Giertych uważa, że gdyby oświadczenie Jaruckiej potwierdziło się, oznaczałoby to, że z jakiegoś powodu ukrywany był fakt posiadania i sprzedaży akcji PKN Orlen. Zdaniem Giertycha najbardziej prawdopodobne jest to, że Cimoszewicz na początku 2002 r. dowiedział się o planach zatrzymania Modrzejewskiego i planach sprzedaży polskiego sektora naftowego i "chciał ukryć swój związek z tą aferą".

Sama Jarucka, do której dotarła "Panorama" TVP2, nie chciała skomentować swojego oświadczenia. Nie będę w tej chwili nic komentować. Będę na komisji i wtedy będę odpowiadać na pytania i to wszystko - powiedziała jedynie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)