Senegal kusi Europejczyków. Stare prawo kolonialne pozwala na prostytucję
Senegal jest jedynym krajem w Afryce, w którym prostytucja jest legalna. - Tutaj? W państwie muzułmańskim? - dziwi się nawet mieszkająca tam Polka. Dakar chwali się, że dzięki racjonalnemu podejściu odsetek zarażeń HIV jest wyjątkowo niski.
19.06.2018 | aktual.: 19.06.2018 15:45
Zwróciłem uwagę na Senegal po zetknięciu się z kobiecą seksturystyką w Kenii, do której jeżdżą Europejki poszukujące dyskretnych cielesnych przyjemności. – To jest okropne i niszczy całe rodziny –stwierdził Moses w Nairobi na widok białej kobiety i czarnego chłopaka, który na pierwszy rzut oka mógłby być jej synem. Kierowca był zmieszany i zawstydzony, tym że młodzi ludzie w jego kraju w ten sposób zarabiają na życie.
Senegal również pojawia się na mapie europejskiej seksturystyki, choć w Afryce Zachodniej prym w tej problematycznej dziedzinie wiedzie sąsiednia Gambia. Senegal wyróżnia się na inny, niezwykły sposób. Jest to jedyny kraj w Afryce, w którym prostytucja i stręczycielstwo są legalne. To spuścizna francuskiego prawa kolonialnego, które legalizowało seksbiznes w ramach walki z rozprzestrzenianiem się chorób wenerycznych.
O ile wszystkie inne kraje Afryki odrzuciły podobne ustawy po odzyskaniu niepodległości w latach 60. ubiegłego wieku, to konserwatywny, muzułmański Senegal utrzymał w mocy to racjonalne, choć kontrowersyjne prawo. Zgodnie z prawem pracownicy seksbiznesu mogą szukać klientów po ukończeniu 21 lat i otrzymaniu identyfikatorów wymagających comiesięcznych badań lekarskich.
Japońscy badacze dopiero w ubiegłym roku naukowo potwierdzili, że takie podejście rządu rzeczywiście służy ochronie zdrowia prostytutek i żigolaków, choć powoduje ich społeczne wykluczenie. Naukowcy nie wyjaśniają jednak tego drugiego zjawiska. Domyślać się można, że otwarte przyznanie się do wykonywania niemoralnego zawodu sprowadza kłopoty większe, niż udawanie, że tego się nie robi. Nie tylko w Senegalu tak to wygląda. Przy tym legalne i nielegalne prostytutki są na równi narażone na przemoc i nadużycia - także ze strony policjantów.
- Naprawdę to jest legalne? Tu mnie Pan zastrzelił – w rozmowie z Wirtualną Polską zdziwił się zastrzegający anonimowość Polak, który lata spędził w Senegalu. – Nigdy nie zwróciłem na to uwagi. Może dlatego, że prostytucja jest na każdym roku. To takie samo rozluźnienie obyczajów jak w innych miejsach w Afryce. Wdziałem, jak z Europy przyjechała rodzina, a po pół roku facet rzucił żonę i dziecko, bo złapała go miejscowa dziewczyna. Tutaj przeba wiedzieć, o co chodzi być odpornym na takie rzeczy - dodaje.
Senegal chwali się tym, że zarejestrowane prostytutki otrzymują bezpłatną opiekę medyczną, prezerwatywy i programy edukacyjne. Nawet zarażenie HIV nie powoduje utraty uprawnień. Dakar utrzymuje, że obecnie zaledwie 0,4 proc. wszystkich obywateli i 7 proc. prostytutek jest zarażona wirusem HIV. Odsetek nosicieli w całej Afryce subsaharyjskiej jest jedenastokrotnie wyższy i wynosi 4,3 proc.
Pomimo wysiłków władz zdecydowana większość seksbiznesu pozostaje w szarej sferze, a nie więcej niż co czwarta prostytutka posiada zawodowy identyfikator. Według niektórych szacunków, zaledwie co dziesiąta. Nie jest to przy tym temat do rozmów, co może tłumaczyć, dlaczego nawet ludzie od lat mieszkający w Senegalu nic o tym nie wiedzą.
W muzułmańskim społeczeństwie ludzie odwracają wzrok i zachowują pozory. Nawet prostytutki udają przyjaciółki białych mężczyzn, a atletyczni Senegalczycy w nadmorskich kurortach jedynie towarzyszą turystkom z Europy. Obowiązuje dyskrecja, a pieniądze nie przechodzą z ręki w miejscach publicznych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl