Senator Zdrojewska: policja wzywa moich sąsiadów, domagam się wyjaśnień
Kandydatka Koalicji Obywatelskiej w wyborach do Senatu Barbara Zdrojewska alarmuje: osoby, które mieszkają po sąsiedzku, a podpisały się pod moją listą poparcia, mają kłopoty ze strony policji. – Są wzywane na przesłuchania. Akurat teraz. To mocno podejrzane – mówi w rozmowie z WP. Mundurowi twierdzą, że wezwania mają związek z inną sprawą, dotyczącą byłego senatora Platformy Józefa Piniora.
Wtorek. 10 września. Na Twitterowym koncie senator Barbary Zdrojewskiej pojawia się niepokojący wpis. "Nasi sąsiedzi z ulicy, przy której mieszkamy są wzywani na komendę wojewódzką i pytani o podpisy, które osobiście tutaj zebrałam‼ Mamy już do czynienia z państwem opresyjno-policyjnym. Proszę o podanie dalej i informację, czy kogoś jeszcze to spotkało" - napisała oburzona Zdrojewska na Twitterze.
W podobnym tonie wypowiadał się jej mąż, polityk PO Bogdan Zdrojewski. "Czy można karać obywatela za sympatie polityczne? Za poglądy? Poparcie konkretnego kandydata? Np. Wzywaniem na komendę policji? Tak. W Polsce? Nie do pomyślenia? Niestety też. Sąsiedzi udzielający poparcia Basi, żonie trafiają na komendę policji! A słyszałem, że Bierut nie żyje" - napisał w mediach społecznościowych.
W rozmowie z WP pani senator nie kryje oburzenia. – Dlaczego są wzywani ludzie z mojej ulicy? I to akurat te osoby, które złożyły podpis na listach poparcia mojej kandydatury? Złożę dzisiaj pismo w tej sprawie do Komendy Wojewódzkiej Policji i będę domagać się wyjaśnień – mówi nam Barbara Zdrojewska.
W październikowych wyborach obecna senator będzie się ubiegała o reelekcje. Z okręgu nr 8 we Wrocławiu, z list Koalicji Obywatelskiej. Jedynym kontrkandydatem jest Sergiusz Kmiecik startujący z list Komitetu Wyborczego PiS. Pytana przez nas Dolnośląska Komenda Wojewódzka zaprzecza jednak, by sprawa miała związek z wyborami.
Policja odsyła do prokuratury
- Wydział Dochodzeniowo - Śledczy we Wrocławiu prowadzi czynności procesowe w postępowaniu nadzorowanym przez Prokuraturę Krajową w Poznaniu. Chodzi o czyn określony w art. 248 pkt 3 KK zaistniały w okresie od sierpnia 2011 roku do października 2015 r. Zawiadomienie w niniejszej sprawie złożone zostało w lutym 2018 r. Szczegóły dotyczące przeprowadzanych czynności może ujawnić jedynie prokuratura - informuje WP nadkom. Kamil Rynkiewicz z Sekcji Prasowej KWP we Wrocławiu.
Jak ustaliła WP, chodzi o prokuratorskie śledztwo w sprawie możliwości fałszowania list poparcia pod kandydaturą byłego senatora PO Józefa Piniora. Sprawa dotyczy wyborów w 2011 r. i 2015 r. Według śledczych, podrobienia podpisów mieli się dopuścić: asystent Piniora – Jarosław W. oraz osoby z jego rodziny, a także żona senatora Maria. Zdaniem prokuratury, "wszystko działo się za wiedzą i akceptacją Józefa Piniora”.
Problemy senatora Piniora
Śledztwo, które prowadzi w tej sprawie Prokuratura Okręgowa w Poznaniu to nie jedyna sprawa z udziałem byłego opozycjonisty. Pinior i jego asystent Jarosław W. oraz trzech biznesmenów są oskarżeni o łapówkarstwo i powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych. Ich proces ruszył lutym br. Były działacz dolnośląskiej Solidarności od początku uważa, że sprawa ma polityczne podłoże. - Jestem niewinny. To prowokacja służb wymierzona w moją osobę - mówił Pinior.
Jeszcze na początku sierpnia polityk deklarował chęć startu w październikowych wyborach do Senatu. Planował wystartować z okręgu nr 7, a więc z tego samego, z którego startuje obecnie Zdrojewska. Do bratobójczej walki jednak nie doszło. A Pinior od ponad miesiąca przestał pokazywać się w mediach.
- Jeżeli jest to faktycznie sprawa dotycząca senatora Piniora, to nadal jest zadziwiająca. Dlaczego akurat teraz odbywają się przesłuchania? Dlaczego nie można było tego zrobić znacznie wcześniej albo już po wyborach? Ta sprawa wygląda mocno podejrzanie – mówi nam Zdrojewska.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl