Senator PSL: Rosyjska inwazja na Ukrainę nadzieją PiS na odwrócenie uwagi od sejmowej komisji ds. Pegasusa
Zdaniem Jana Filipa Libickiego, senatora z PSL politycy PiS tak bardzo obawiają się komisji mającej badać aferę Pegasusa, że upatrują nadzieję w ewentualnej inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Miałaby ona doprowadzić do "rozmycia się" kwestii jej powołania. "Paskudna kalkulacja" - ocenił senator Libicki.
Senator Libicki stwierdził na Twitterze, że udało mu się dowiedzieć, jakie panują nastroje w samym PiS w związku z ewentualnym powołaniem komisji, która miałaby badać m.in. aferę Pegasusa. Zdaniem polityka PSL działacze obozu rządzącego bardzo obawiają się powstania takiej komisji.
Politycy PiS mają kalkulować, że jeśli doszłoby do rosyjskiej inwazji na Ukrainę, pomogłoby to im "rozmyć" uwagę opinii publicznej, co zdaniem Libickiego jest "paskudną kalkulacją".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Los komisji ciągle niepewny
Powstanie komisji w dalszym ciągu pozostaje jednak niepewne. Mimo deklaracji polityków Kukiz'15 nie wiadomo, czy uda się takowy organ powołać. Politycy PiS oficjalnie są dość zachowawczy. - Wierzymy w dobre intencje Pawła Kukiza, ale jesteśmy sceptyczni - powiedziała rzeczniczka partii rządzącej Anita Czerwińska.
Zobacz też: Afera Pegasusa. Wicemarszałek Senatu atakuje PiS: Chodzi o niszczenie człowieka
Ustalenia Wirtualnej Polski wskazują natomiast, że jeśli PiS blokowałoby powstanie komisji ds. podsłuchów, Paweł Kukiz mógłby nawet zerwać sojusz z Jarosławem Kaczyńskim. Jak przyznał sam Kukiz, w razie gdyby PiS utrudniało utworzenie komisji "będzie problem z moimi głosowaniami wspólnymi z PiS-em przy ustawach, których nie obejmuje umowa" (przyp. red. programowa między Kukiz’15, a PiS) - powiedział.
Bez posłów Kukiz'15 ciężko byłoby wtedy rządzącym o sejmową większość. Stąd też pojawią się głosy o próbach przeciągania na swoją stronę posłów innych ugrupowań.
Ostatnie doniesienia sugerowały nawet, że poseł Kukiz'15 Jarosław Sachajko, miałby otrzymać tekę wiceministra rolnictwa. W czwartek wraz z liderem swojego ugrupowania spotkał się z wicepremierem Kowalczykiem, aby omówić ustawy dot. polskiego rolnictwa.
Marszałek Terlecki wypowiedział się natomiast w nieco bardziej prześmiewczym tonie - To jest teatrzyk. Po co nam to? Niech się boją ci, którzy łamią prawo. Ja się nie boję. Nie mam nic przeciwko temu, by nasze służby, naszego państwa, mnie podsłuchiwały - powiedział polityk PiS.