Senator Piesiewicz "zniknie" na dwa miesiące?
Senator Krzysztof Piesiewicz wystąpił do marszałka senatu Bogdana Borusewicza z wnioskiem o dwumiesięczny bezpłatny urlop - poinformowało biuro prasowe senatu. Według szefa senackiej komisji regulaminowej Zbigniewa Szaleńca (PO), może to wstrzymać procedurę rozpatrywania wniosku prokuratury o uchylenie immunitetu Piesiewiczowi.
Zgodnie z regulaminem senatu, jeśli marszałek Borusewicz przychyli się do prośby senatora, to rozpocznie on urlop od najbliższego posiedzenia senatu, czyli 3 lutego.
Właśnie 3 lutego komisja regulaminowa ma zaopiniować wniosek prokuratorski o wyrażenie zgody na postawienie Piesiewiczowi zarzutów, po czym ma przekazać go senatowi, który na posiedzeniu plenarnym będzie głosował w sposób tajny nad uchyleniem immunitetu senatorowi.
Szaleniec powiedział, że mimo wniosku Piesiewicza o urlop posiedzenie komisji regulaminowej odbędzie się zgodnie z planem. Zastrzegł jednak, że jeśli podczas posiedzenia komisji któryś z senatorów będzie chciał zadać Piesiewiczowi dodatkowe pytania, wówczas możliwe jest przełożenie sprawy immunitetu do czasu zakończenia urlopu Piesiewicza.
- Jeżeli okaże się, że członkowie komisji bardzo będą chcieli zadać pytania senatorowi, to wtedy mogą przegłosować przesunięcie rozpatrywania sprawy. Jest to całkiem możliwy scenariusz - powiedział Szaleniec. Dodał, że wyjaśnienia przed komisją zgodnie z regulaminem senatu może złożyć nie tylko sam zainteresowany, ale też jego pełnomocnik.
Informację o wniosku Piesiewicza o urlop podał na swoich stronach internetowych tygodnik "Wprost". Według tygodnika senator umotywował swoją prośbę względami zdrowotnymi.
Prokuratura chce zarzucić senatorowi przestępstwa z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii: posiadania kokainy, udzielania jej i nakłaniania do jej zażycia innych osób
Jest to pokłosie innego postępowania, które - jak podał w grudniu "Wprost" - prokuratura wszczęła po doniesieniu samego Piesiewicza. Senator twierdził, że padł ofiarą grupy szantażystów. 18 listopada na zlecenie śledczych doszło do zatrzymania osób wskazanych przez parlamentarzystę. Jak nieoficjalnie dowiedział się "Wprost", zatrzymani oskarżyli Piesiewicza o posiadanie kokainy.
Piesiewicz powiedział wówczas "Wprost", że sam poprosił o uchylenie immunitetu i wyraził zgodę na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. - Złożyłem pismo do marszałka senatu. Zostałem pomówiony i chcę złożyć w tej sprawie wyjaśnienia w prokuraturze. Na temat samego śledztwa nie mogę się wypowiadać. Mogę tylko powiedzieć, że pomówienia są jego niewielkim fragmentem - mówił tygodnikowi senator PO.
Z kolei "Rzeczpospolita" podała, że w połowie października do redakcji "Rz" zgłosiła się kobieta, która twierdziła, że "ma nagrania kompromitujące jednego z wpływowych senatorów Platformy". "Super Express" zamieścił na swojej stronie internetowej film, który ma być dowodem, że Piesiewicz nie dość, że posiadał narkotyki, to je zażywał. "SE" napisał, że jedno z nagrań senator obejrzał w towarzystwie dziennikarza "SE"; Piesiewicz zaprzeczył jednak, że zażywał narkotyki. - To nie była kokaina, ale sproszkowane lekarstwa - mówił "SE".