Zbigniew Ziobro przed komisją przyznał z dumą: owszem, dobrze trafiliście, to ja byłem inicjatorem zakupu Pegasusa. Mąż stanu? Człowiek, który dba o praworządność w Polsce, który inspiruje do tego, by polski wymiar sprawiedliwości miał najnowocześniejsze na planecie Ziemia narzędzia do łapania groźnych przestępców"? - z takim pytaniem Patrycjusz Wyżga, prowadzący program "Tłit", zwrócił się do swojego gościa, senatora Krzysztofa Kwiatkowskiego z Koalicji Obywatelskiej.
- Doceniam pańskie poczucie humoru - odparł Kwiatkowski. - Przecież całe to wystąpienie Zbigniewa Ziobro polegało na tym, że zrzucał odpowiedzialność na swoich współpracowników - dodał.
Zauważył też, Ziobro mówił nieprawdę, twierdząc, że system ten miał przeciwdziałać zagrożeniom ze Wschodu. - Jest pewien drobny kłopot. Zakupiono wersję Pegasusa, która uniemożliwiała inwigilowanie telefonów rosyjskich. Kto był więc inwigilowany Pegasusem? Porucznik Joanna Jałocha i kapral Karolina Marchlewska. Co te dwie funkcjonariuszki Żandarmerii Wojskowej zrobiły? Zgłosiły przypadki molestowania seksualnego i mobbingu ze strony przełożonych. Tak po ludzku jest mi wstyd, że państwo polskie w czasach rządów PiS-u inwigilowało osoby, które zgłosiły przypadki mobbingu i molestowania przez przełożonych. Od tej prawdy Zbigniew Ziobro uciekał jak diabeł od święconej wody - dodał senator Kwiatkowski.
Jego zdaniem cała narracja PiS dotyczącą sprawy Pegasusa "sypie się w drobny mak". - Na początku politycy PiS-u mówili nie było żadnego Pegasusa, później mówili "Pegasus, koń skrzydlaty" albo konsola do gier, a na końcu mówili, że jeżeli nawet go używali, bo już nie mogli zaprzeczać, to wszystko odbywało się za zgodą sądu. To ja pytam, jakie dane dostarczono do sądu, że uzyskano zgodę na inwigilację dwóch funkcjonariuszek ŻW, których cała wina polegała na tym, że zgłosiły przypadki molestowania seksualnego? Intuicja mi podpowiada, że we wniosku mogło być zapisane, że istnieje obawa, że one ujawniają tajemnicę prawnie chronione, związane z bezpieczeństwem państwa polskiego. Mówiąc wprost, obawiam się, że w wielu z tych przypadków, zgody od sądu po prostu wyłudzano w oparciu nieprawdziwe informacje zawarte we wniosku - stwierdził senator KO.
- Moim zdaniem, jak ktoś uważnie słuchał, ale przede wszystkim analizował to, co wczoraj mówił były minister Zbigniew Ziobro, to przepraszam za kolokwializm: to się kupy nie trzymało - ocenił Krzysztof Kwiatkowski.