PolitykaSenacka komisja wysłuchała kandydatów na ławników. "Mój adres jest znany policji"

Senacka komisja wysłuchała kandydatów na ławników. "Mój adres jest znany policji"

Senacka Komisja Praw Człowieka, Praworządności i Petycji przesłuchała 14 osób, które kandydowały na ławników Sądu Najwyższego. Miało być ich 15, ale jedna kandydatka nie stawiła się przed komisją.

Senacka komisja wysłuchała kandydatów na ławników. "Mój adres jest znany policji"
Źródło zdjęć: © PAP | Adam Guz
Violetta Baran

W rozpoznawaniu skarg nadzwyczajnych oraz spraw dyscyplinarnych mają w SN uczestniczyć ławnicy. Zdaniem ustawodawcy, zapewni to większą transparentność takich postępowań.

Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, ma ich wybrać Senat, w głosowaniu jawnym. Kandydatów zgłaszać mogą stowarzyszenia, inne organizacje społeczne i zawodowe, z wyłączeniem partii politycznych, oraz grupy co najmniej 100 obywateli mających czynne prawo wyborcze.

Izba wyższa parlamentu ma czas na wybór ławników do 3 lipca. Już teraz jednak wiadomo, że kandydatów na tę funkcję jest zbyt mało i potrzebna będzie kolejna procedura naboru i głosowania. I Prezes Sądu Najwyższego określiła liczbę ławników potrzebnych do orzekania na 36. W ustawowym terminie zgłoszono jednak tylko 15 kandydatów.

We wtorek Senacka Komisja Praw Człowieka, Praworządności i Petycji przesłuchała 14 kandydatów. 15 osoba nie stawiła się na przesłuchanie, co sprawiło, że senatorowie negatywnie ją zaopiniowali.

Kandydaci na ławników mówili dlaczego chcą nimi zostać, a także odpowiadali na pytania członków komisji. Niektóre wypowiedzi mogły wzbudzić kontrowersje.

Zobacz, co mówili kandydaci na ławników:

Jedna z kandydatek tłumaczyła, że chce zostać ławnikiem, bo ma już dorosłe dzieci i "ma czas i chęci". Przyznała jednak, że nie wie, czy ma odpowiednie kwalifikacje, ale "jeśli chodzi o prawo, może doczytać". Inna przekonywała, że bycie ławnikiem może się jej przydać w szkole, gdzie uczy młodzież wiedzy o społeczeństwie.

Kolejny kandydat na pytanie senatora Rulewskiego dotyczące jego zapatrywań na temat ochrony życia poczętego stwierdził, że nie zgadza się ze zdaniem części społeczeństwa, bo "on jest za życiem".

"Nic mi o tym nie wiadomo, mój adres jest znany policji" - tak zareagował jeden z kandydatów na ławnika do Sądu Najwyższego, gdy podczas przesłuchania zapytano go, dlaczego poszukiwała go policja.

Ten sam kandydat, który jako jedyny stawił się na posiedzeniu komisji w sandałach i bojówkach, stwierdził, że nie wie, dlaczego to właśnie on został zgłoszony na ławnika, padło na niego, nie wie dlaczego". - Być może ma to jakiś sens - mówił. Chwilę później, gdy jeden z senatorów mu to wypomniał, stwierdził, że była to "kokieteria z jego strony".

Mężczyzna, jak się okazało, jest w zarządzie fundacji, która zgłosiła go na ławnika.

Senatorowie zdecydowali, że jego kandydaturę również zaopiniują negatywnie.

Negatywna opinia komisji nie oznacza jednak, że kandydaci zostają skreśleni. Dopiero głosowanie na posiedzeniu Senatu zdecyduje o ich ostatecznym losie.

By móc zostać ławnikiem należy mieć m.in. wyłącznie polskie obywatelstwo, być w wieku między 40 a 60 lat, nie należeć do partii politycznej i posiadać przynajmniej średnie wykształcenie.

Ubiegać się o te funkcję nie mogą osoby zatrudnione w sądach, prokuraturze, policji oraz w urzędach obsługujących centralne organy państwa. Ławnikiem nie może także zostać adwokat, radca prawny, notariusz, żołnierz i duchowny.

ławniksenatkandydat
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)