Seks z oficerem w zamian za mieszkanie dla męża?
Niektóre żony lubuskich żołnierzy za przyznanie rodzinie służbowego mieszkania miały uprawiać seks z dyrektorem jednej z jednostek terenowych Wojskowej Agencji Mieszkaniowej. Jednak prokuratura wojskowa z Poznania umorzyła sprawę z braku dowodów popełnienia przestępstwa – pisze “Polska”. Proceder ten miał mieć miejsce w latach dziewięćdziesiątych.
Jak poinformowała Wirtualną Polskę Magdalena Piekarz z WAM w Zielonej Górze, sprawa dotyczy oddziału terenowego WAM w Żaganiu, który w 2002 r. został zlikwidowany. Osoba, o której pisze dziennik "Polska" nigdy nie była dyrektorem oddziału WAM, lecz dyrektorem jednostki terenowej WAM w Żaganiu. Z zajmowanego stanowiska odszedł w 2001 r.
Autor artykułu w dzienniku "Polska" pisze, że żony żołnierzy przychodziły do dyrektora w sprawie przyznania mieszkania, podczas gdy ich mężowi zwykle przebywali na misjach zagranicznych. Oficer miał wykorzystywać seksualnie kobiety przed przydzieleniem lokalu. Jak pisze gazeta, prokuratura miała obszerny materiał dowodowy – m.in. wiele płyt CD, na których dyrektor zapisywał nagrania z intymnych spotkań z żonami.
Przedstawiciele prokuratury niechętnie wypowiadali się na temat śledztwa, a funkcjonariusz prowadzący sprawę zasłaniał się przed dziennikarzami tajemnicą służbową. Nie wiadomo też, co stało się z dyrektorem podejrzewanym o wykorzystywanie kobiet.
Co wydarzyło się naprawdę i dlaczego mimo dowodów umorzono śledztwo nad seksaferą? – Ta sprawa mogła doprowadzić do wielu tragedii rodzinnych. Zdrada żon, gdyby została udowodniona, byłaby poważnym ciosem dla ich mężów – tłumaczy jeden z oficerów.
Jednak o molestowaniu w armii wiadomo nie od dziś. W 2007 roku Ministerstwo Obrony Narodowej wydało broszurę o przestępstwach o podłożu seksualnym. Adresowana była przede wszystkim do kobiet pełniących służbę w polskiej armii.