Sejm zakazał udziału dzieci w polowaniach. Ci rodzice są tym oburzeni
Posłowie zdecydowali, że udział dzieci poniżej 18 roku życia w polowaniach będzie nielegalny. - To beznadziejna decyzja. Takich przepisów nie ma żadne inne państwo świata. Nasze dzieci wiele się tam uczyły - mówią Wirtualnej Polsce rodzice, którzy dotąd chętnie zabierali swoje pociechy na polowania.
Projekt nowelizacji prawa łowieckiego został przegłosowany we wtorek - głównie głosami posłów Prawa i Sprawiedliwości. Oznacza, że tysiące polskich myśliwych, którzy do tej pory zabierali swoje dzieci na polowania, nie będą już mogły tego robić.
- Nie uczymy dzieci barbarzyństwa. Moje dzieci są znawcami przyrody jak mało którzy ich rówieśnicy. Nie chcę, żeby synowie uczyli się zabijać w grach komputerowych. Oni muszą wiedzieć, że to ma swoje skutki i konsekwencje - zaznacza w rozmowie z WP Marta Kwiecień, mama czwórki dzieci.
"Mięso nie bierze się z Lidla i Biedronki"
- Jedne zwierzęta dokarmiamy i chętnie obserwujemy, ale niektóre wiemy, że są szkodnikami, ich populacja jest za duża lub też są schorowane i nadają się do odstrzału. Nie uczymy dzieci biegać ze sztucerem i zabijać. To wyższa konieczność. Żyjemy w czasach zakłamania i przymykania oczu na prawdziwy świat. Dzieci uczone są, że mięso jest ze sklepu, a nikt z rodziców nie jedzie z dzieckiem do ubojni świń i kurczaków żeby pokazać jakie warunki tam panują. To jest edukacja? Mięso z Lidla i Biedronki? – pyta Kwiecień. Podkreśla też, że razem z mężem stara się, by ich dzieci wyrosły na dobrych ludzi i odpowiedzialnych myśliwych.
"Łowiectwo to coś więcej. Nie sprowadza się wyłącznie do polowania"
Przeciwni nowym przepisom są również przedstawiciele "Time2Hunt" (tłum. "Pora na polowanie"). - To rodzic decyduje o wychowaniu dziecka, a nie urzędnicy, więc to prawo jest nie na miejscu. Pochodzimy z rodzin o tradycjach łowieckich i znamy bardzo wiele przykładów osób, które uczestniczyły w polowaniach od najmłodszych lat - mówią Wirtualnej Polsce.
Jak dodają, takie doświadczenia nauczyły ich obcowania z przyrodą i szacunku dla istot żywych. To właśnie dzięki nim wiedzą skąd pochodzi mięso i mają pełną świadomość, że "nie powstaje ono w sklepie". - Łowiectwo nie sprowadza się wyłącznie do polowania - zaznaczają.
Jan Świda z "Time2Hunt" zapewnia, że w jego rodzinie poluje m.in. tata, wujek, dziadek, dwóch braci i kuzyn. Nie brakuje tam również kobiet. - Wszyscy interesujemy się tematyką przyrodniczą, dbamy o zwierzynę i tereny, na których prowadzimy gospodarkę łowiecką. Gdy byłem młodszy, wspólne wyjazdy do lasu z tatą nie polegały jedynie na obserwacji przyrody. Spędzaliśmy razem weekend poza domem, bez codziennych obowiązków. Tata do dzisiaj jest dla mnie autorytetem jeśli chodzi o wiedzę przyrodniczą i łowiecką - zapewnia.
Zobacz także: W USA niewidomi mogą strzelać
To najostrzejsze regulacje na świecie?
Podczas burzliwej debaty w Sejmie, przeciwnicy tego rozwiązania podkreślali również, że tak ostrych przepisów nie ma nigdzie na świecie. "W żadnym kraju nie ma ograniczeń w zakresie biernego uczestnictwa dzieci w polowaniach. A w wielu, choćby Wielkiej Brytanii, nie ma ograniczeń co do wykonywania polowania przez dzieci. Decyzję o tym pozostawia się rodzicom" - zaznaczali.
Jak podkreślali, w Finlandii dziecko, aby polować, musi zdać wyłącznie egzamin pisemny. Myśliwym może więc zostać od momentu, gdy nauczy się czytać i pisać. W Norwegii wymagane jest ukończenie 14. roku życia, a w Austrii i Niemczech 16. roku życia.
Poseł Bartosz Jóźwik z Kukiz'15 podkreślał, że "polskie prawo dopuszcza pracę małoletniego powyżej 16 roku w zakładzie pogrzebowym i w ubojni". - Jeśli więc zakaże obecności na polowaniu, będzie to absurdalne - ocenił.
Zdecydowanie innego zdania był jeden z polityków Platformy Obywatelskiej. Paweł Suski zapewniał, że jako młody chłopiec również był zabierany na polowania i skończyło się to dla niego ogromną traumą. - Jestem ofiarą ojca, który zabierał mnie na takie wydarzenia i gdzie musiałem słuchać na przykład płaczu dobijanej sarny - mówił.