Sędzia Tuleya: "Możliwe, że zgodziłem się na Pegasusa"
- To bardzo prawdopodobne, że wydałem zgodę na użycie Pegasusa bez świadomości, jaki system będzie stosowany - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" sędzia Igor Tuleya. Podkreśla, że "czuje się wykorzystany".
Afera Pegasusa nie cichnie. Dziennikarze "Rzeczpospolitej" zapytali Igora Tuleyę, sędziego Sądu Okręgowego w Warszawie, czy w jego ocenie może znajdować się wśród ofiar inwigilacji ze strony służb specjalnych.
- Tego nie wiem. Mówiąc szczerze, używam starej nokii, dlatego nie podejrzewam, żeby wobec mnie trzeba było stosować tak zaawansowane techniki. Chociażby ze względu na koszty, wystarczyłby zwykły podsłuch. Jeśli już, to byłem inwigilowany tradycyjnymi środkami - powiedział Tuleya.
Dodał, że jako sędzia z pionu karnego w warszawskim Sądzie Okręgowym sam także orzeka w sprawach stosowania kontroli operacyjnej i przez 14 lat pracy w zawodzie mógł podjąć około tysiąca decyzji dot. użycia inwigilacji. Dopytywany, czy mógł kiedyś nieświadomie zgodzić się na użycie Pegasusa, odpowiedział wprost: "Sądzę, że i takie sprawy rozstrzygałem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Rolnicy nie kryją wzburzenia. "Niedługo będziemy jeść trawę"
- Jest to bardzo prawdopodobne, że wydałem zgodę na użycie Pegasusa, nie mając świadomości, jaki system będzie wykorzystywany przez służby - wskazał Igor Tuleya, dodając, że "czuje się wykorzystany". - Wykorzystany został też wymiar sprawiedliwości. To jest nieczysta gra służb, instytucji państwowych, do których sądy, ale przede wszystkim obywatel powinni mieć zaufanie - zaznaczył.
Inwigilacja Pegasusem
Pegasus to izraelskie oprogramowanie śledzące. Umożliwia szpiegowanie na odległość, wykorzystując do tego np. smartfony lub komputery. System potrafi przejąć dane z urządzenia, m.in. zdjęcia, nagrania, wiadomości wysyłane za pomocą komunikatorów czy zawartość skrzynki mailowej.
Kanadyjska Grupa Citizen Lab potwierdziła, że za pomocą Pegasusa szpiegowane były kluczowe osoby w kraju. Na liście inwigilowanych znaleźli się m.in. ówczesny senator KO Krzysztof Brejza, lider AgroUnii Michał Kołodziejczak oraz pisarz Tomasz Szwejgiert, współautor książki o Mariuszu Kamińskim.
Sprawą podsłuchów zajmuje się sejmowa komisja śledcza. Pierwsze posiedzenie odbyło się 19 lutego.
Przeczytaj również:
Źródło: "Rzeczpospolita"