Sędzia Łączewski kontratakuje. Chce, by prokuratura zajęła się dziennikarzami "Sieci" i Zbigniewem Ziobrą
Sędzia Wojciech Łączewski idzie do prokuratury. Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, Łączewski złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Marka Pyzę i Marcina Wikłę z tygodnika "Sieci". Sędzia chce też pociągnięcia do odpowiedzialności Zbigniewa Ziobry.
27.07.2018 06:10
"Czy proces został ustawiony?" - pytała redakcja "Sieci", opisując rzekome kontakty sędziego Wojciecha Łączewskiego z Piotrem Niemczykiem, byłym wiceszefem UOP, dzisiaj współpracującym z PO. Chodzi oczywiście o głośne skazanie Mariusza Kamińskiego i szefów CBA. Łączewski był przewodniczącym trzyosobowego składu sędziowskiego i od tego momentu stał się wrogiem numer jeden polityków i zwolenników Prawa i Sprawiedliwości.
Sędzia idzie do prokuratury
Dlatego w tekście opublikowanym w tygodniku braci Karnowskich pojawiają się nie tylko fragmenty zeznań złożonych w ramach śledztwa, które toczy się w prokuraturze w Opolu, ale też polityczna publicystyka. "I takich sędziów bronicie?!" - krzyczy już z okładki. W artykule czytamy m.in. o "jednym z najbardziej zaangażowanych politycznie sędziów w Polsce", o tym, że sędzia "z lubością odsądza od czci i wiary Prawo i Sprawiedliwość", że "jest zaprzeczeniem sędziowskiej niezawisłości i obiektywizmu", "cierpi na specyficzny rodzaj manii prześladowczej", "kłamał w zeznaniach" i że chciał "zaszkodzić demokratycznie wybranej władzy".
W rozmowie z WP sędzia Łączewski zapowiadał, że autorzy tekstu odpowiedzą za pomówienia. Teraz, jak dowiaduje się Wirtualna Polska, sędzia wysłał do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez autorów tekstu w tygodniku "Sieci". Mieli bezprawnie rozpowszechnić informacje ze śledztwa, jeszcze zanim poznał je sąd. Poza tym Wojciech Łączewski zarzuca im też pomówienie, "które może poniżyć w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska".
Ale to nie wszystko. Trzeci punkt zawiadomienia dotyczy Prokuratora Generalnego, czyli Zbigniewa Ziobro. Zdaniem sędziego Wojciecha Łączewskiego powinien on wszcząć z urzędu postępowanie, które sprawdziłoby w jaki sposób ujawniono tajne materiały z prowadzonego śledztwa. Sędzia w uzasadnieniu swojego zawiadomienia pisze:
"Uprawnione jest stwierdzenie, iż Prokurator Generalny, a także kierownicy jednostek organizacyjnych prokuratury nie panują nad podległymi służbowo prokuratorami, skoro następują „przecieki” z kolejnego już śledztwa, w którym składam zeznania. Z kolei tego rodzaju działanie doprowadza do pomawiania mnie o postępowanie, które nie tylko poniża mnie w opinii publicznej, ale i naraża na utratę zaufania potrzebnego dla stanowiska sędziego. Możliwe jest wyprowadzenie wniosku, iż cała „akcja przeciekowa” dzieje się za przyzwoleniem, a nawet z polecenia tych osób, skoro do chwili obecnej nie wydano polecenia wszczęcia śledztwa w związku z uzasadnionym podejrzeniem popełnienia przestępstwa z art. 241 §1 k.k."
Ziobro złamał prawo?
I dalej: "Mając na uwadze całokształt okoliczności wnoszę o przeanalizowanie zachowania Prokuratora Generalnego pod kątem przepisu art. 231 §1 k.k., także dlatego, że przez ponad tydzień od wspomnianej publikacji nie polecił on wszczęcia postępowania w sprawie o przestępstwo z art. 241 §1 k.k. O ile udzielenie informacji „dziennikarzom” nie nastąpiło w trybie określonym przepisem art. 12 §2 Prawa o prokuraturze, to zaniechanie Prokuratora Generalnego winno zostać przeanalizowane w kontekście nie wydania polecenia wszczęcia postępowania w związku z zaistnieniem uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa z art. 241 §1 k.k. ściganego z oskarżenia publicznego."
Zobacz także
Sędzia Łączewski podpiera się tutaj przypadkiem Pawła Wojtunika, byłego szefa CBA, któremu niedawno postawiono zarzut niedopełnienia obowiązku. Wojtunik miał wiedzieć o przestępstwie popełnionym przez jego podwładnego, ale nie powiadomił o tym organów ścigania. "Reasumując, wnoszę o wnikliwe przeanalizowanie stanu rzeczy, bowiem doszło do sytuacji, w której prokuratura od momentu wejścia w życie przepisów normujących jej funkcjonowanie w 2016 roku przestała jawić się jako instytucja stojąca na straży praworządności, a stała się narzędziem umożliwiającym walkę z osobami uważanymi za przeciwników" - kończy sędzia Łączewski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl