Sędzia chory, bandyta uciekł, jest list gończy

Od poniedziałku Sławomir Janas poszukiwany jest listem gończym. Nie wrócił do więzienia z przepustki. Oszukiwał żonę i przyjaciółkę, potem obie wrobił w przestępstwo. Odpowiadał przed Sądem Rejonowym, lecz ten nie wydał wyroku z powodu choroby sędziego. Kiedy sędzia wrócił z L-4 okazało się, że oskarżony zniknął. Prawdopodobnie uciekł przed temidą za granicę.

Sławomir Janas podawał się telefonicznie za księdza, prokuratora i adwokata
Źródło zdjęć: © WP.PL

- Oskarżony nie wrócił z przepustki do zakładu karnego. Odsiadywał wyrok wydany przez bielski sąd - mówi Bogusław Zając, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Częstochowie.

- Jest poszukiwany przez nas listem gończym. Sąd poczeka aż się znajdzie i wtedy wyznaczy termin rozprawy. Jego proces, z uwagi na długą chorobę sędziego, będzie toczył się od początku.

35-letni bandyta podawał się za księdza, prokuratora, funkcjonariusza służby więziennej. Za pomoc w zwolnieniu z aresztu brał pieniądze od rodzin podejrzanych. Ci, którzy chcieli skorzystać z jego oferty wpłacali pieniądze na konta żony Sawomira Janasa, Renaty J. i jego przyjaciółki Elżbiety Z. Obie kobiety tymczasowo aresztowano, ale później zwolniono z aresztu.

- Jestem ofiarą mojego męża, zawsze mnie oszukiwał. Kochałam go, czekałam 3,5 roku aż wyjdzie z więzienia. Dawałam mu szansę nie raz, on zniszczył mi życie - zeznawała jego żona podczas rozpoczętego na początku roku procesu. Jej konkurentka pożyczyła - jak twierdziła - dla niego 40 tys. zł. Spłaca długi. - Mówił, że jest jubilerem, że mieszka w Niemczech - wyznała przed sądem w lutym Z.

Sławomir Janas oszukał ludzi w całej Polsce. W Częstochowie na pomoc fałszywego prokuratora nabrała się rodzina oskarżonego o gwałt proboszcza Krzysztofa J. Siostra księdza dała 10 tysięcy złotych za obietnicę uwolnienia brata z aresztu. Kiedy oszust zażądał jeszcze 6 tys. zł, kobieta powiadomiła o wszystkim Kurię Metropolitalną, a ta prokuraturę.

Sławomir Janas śledził spektakularne aresztowania w Polsce, potem komunikował się z rodzinami i oferował pomoc w rozwiązaniu "kłopotów" za pieniądze. Zazwyczaj telefonicznie kontaktował się z rodzinami osób podejrzanych i tymczasowo aresztowanych, którym obiecywał zmianę środka zapobiegawczego na łagodniejszy w zamian za wpłatę na podane konto bankowe określonych sum - od 4 do 10 tys. zł. Kiedy zainteresowani płacili, znikał jak kamfora.

Był skazany na sześć lat więzienia za oszustwa. W grudniu 2005 roku opuścił zakład karny. Szybko powrócił do przestępczej działalności. W latach 2006-2007 działał jako Sandro Jonas lub Denis Tcheers z Niemiec, miał handlować wyrobami jubilerskimi.

Kilka osób nabrało się na jego propozycje zwolnienia z aresztu i wpłaciło mu łącznie 28 500 zł. We Wrocławiu obiecywał wolność osobom zamieszanym w aferę futbolową. Był wtedy poszukiwany listem gończym, w końcu trafił do aresztu. Przyznał się do winy. Chciał kary w zawieszeniu lub 1,5 roku więzienia.

- Współoskarżone są niewinne, one udostępniły mi tylko swoje konta bankowe - zeznawał przed sądem. - Nie chcę brać udziału w dalszym procesie, jest mi dobrze w areszcie - mówił.

Elżbieta Z. przyznała, że otworzyła konto bankowe na prośbę oskarżonego i przelewała błyskawicznie pieniądze na konto Renaty J. Pieniędzy tych nie odzyskano.

- Poznałam go poprzez ogłoszenie matrymonialne. Pożyczyłam mu 40 tys. zł, obiecywał, że odda - mówiła Elżbieta Z. - Mieszkał u mnie, potem miał mieć operację jelit i już tylko dzwonił. Złożyłam doniesienie do prokuratury o wyłudzenie pieniędzy.

Renta J. nie przyznała się do winy. Rozwiodła się. - Oszukiwał mnie, był mi winny dużo pieniędzy. Udostępniłam mu konto bankowe, bo mówił, że koledzy z Niemiec przesyłają mu pieniądze - zeznawała Renata J. - Oszukał mnie nawet ze ślubem. Wzięliśmy cywilny i kiedy miał być kościelny, wtedy dowiedziałam się, że on czeka na rozwód kościelny. Była już zamówiona sala i zaproszeni goście. Potem poznałam jedynie jego głuchoniemą ciotkę.

9 ściganych w województwie

List gończy wystawia się za osobami, które zbiegły z aresztu lub więzienia lub są podejrzane o popełnienie przestępstwa.

List taki podaje do publicznej wiadomości prokurator, który informuje, że wydał nakaz aresztowania za podejrzanym lub wystawia go sąd. W województwie śląskim, na policyjnej internetowej "top liście", najbardziej poszukiwanych, ukrywających się bandytów, za którymi wystawiono listy gończe znajduje się dziewięć osób.

Przeczytaj więcej w "Polska Dziennik Zachodni"

Wybrane dla Ciebie

"Izrael dopuścił się ludobójstwa". Pierwszy taki raport ONZ
"Izrael dopuścił się ludobójstwa". Pierwszy taki raport ONZ
Rusza proces przeciw Kaczyńskiemu. "Zakładam, że ma resztki honoru"
Rusza proces przeciw Kaczyńskiemu. "Zakładam, że ma resztki honoru"
Zaginął w drodze do Niemiec. Tragiczny finał poszukiwań 23-latka
Zaginął w drodze do Niemiec. Tragiczny finał poszukiwań 23-latka
Dron nad Belwederem. Operatorzy przesłuchani
Dron nad Belwederem. Operatorzy przesłuchani
J.D. Vance z zapowiedzią. Chodzi o lewicowe organizacje
J.D. Vance z zapowiedzią. Chodzi o lewicowe organizacje
UE odracza nowe sankcje na Rosję. Priorytetem inne działania
UE odracza nowe sankcje na Rosję. Priorytetem inne działania
Będzie nowy podręcznik. MEN nawiązuje do Przysposobienia Obronnego
Będzie nowy podręcznik. MEN nawiązuje do Przysposobienia Obronnego
"Bardzo krótkie okno czasowe". USA reaguje na ofensywę Izraela w Gazie
"Bardzo krótkie okno czasowe". USA reaguje na ofensywę Izraela w Gazie
Zbierali pieniądze na Pereirę. Zrzutka zablokowała zbiórkę
Zbierali pieniądze na Pereirę. Zrzutka zablokowała zbiórkę
Koniec koalicyjnej partii? Spotkanie już w ten weekend
Koniec koalicyjnej partii? Spotkanie już w ten weekend
Ostrzeżenie IMGW. Burze, silny deszcz i porywisty wiatr
Ostrzeżenie IMGW. Burze, silny deszcz i porywisty wiatr
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne