SDP domaga się od Łukaszenki wypuszczenia aresztowanych
Natychmiastowego wypuszczenia aresztowanych w Mińsku w noc wyborczą osób domaga się od prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. Solidarność z mieszkańcami Białorusi wyraził także warszawski Klub Inteligencji Katolickiej.
"Panie Prezydencie. Bicie, więzienie ludzi - wszystko to, co oglądał w telewizji świat w noc wyborczą - wstrząsnęło polską opinią publiczną" - napisało SDP w liście adresowanym do prezydenta Republiki Białorusi Aleksandra Łukaszenki.
"W imieniu reporterów i publicystów, ludzi prasy, radia i telewizji, reprezentując Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich - największą organizację zawodową w naszym kraju - żądamy natychmiastowego wypuszczenia aresztowanych. W trosce o ich życie i zdrowie apelujemy o przestrzeganie podstawowych praw człowieka" - głosi list podpisany przez przewodniczącą SDP Krystynę Mokrosińską, sekretarza organizacji Stefana Truszczyńskiego oraz szefa Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP Wiktora Świetlika.
List został przekazany do ambasady białoruskiej w Warszawie, jego tłumaczenie SDP zamierza też przesłać do Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy (FIJ).
Kolejne wybory prezydenta Białorusi w minioną niedzielę zakończyły się wielotysięczną demonstracją w Mińsku, brutalnie stłumioną przez milicję. Setki ludzi zostało zatrzymanych i skazanych, w większości na kary do 15 dni aresztu. Pięciu spośród siedmiu kandydatów opozycji jest podejrzanych w sprawie karnej, w której grozi im nawet do 15 lat więzienia.
Wśród zatrzymanych są dziennikarze, m.in.: działacz nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi, a jednocześnie korespondent "Gazety Wyborczej" Andrzej Poczobut oraz członkowie ekipy współfinansowanej przez Polskę telewizji dla Białorusinów - Biełsat.
Po głosowaniu, w którym według oficjalnych wyników ubiegający się o czwartą kadencję Łukaszenka uzyskał prawie 80% głosów, OBWE oceniła, że Białorusi "bardzo daleko do wolnych wyborów".
W środę głos w sprawie wydarzeń na Białorusi zajął także warszawski Klub Inteligencji Katolickiej. Jego członkowie w wydanym oświadczeniu podkreślili, że "pamiętając własne doświadczenia walki z komunistyczną dyktaturą", w pełni solidaryzują się "ze społeczeństwem białoruskim w jego walce o swobody demokratyczne i o prawdę" oraz wyrażają "najwyższe zaniepokojenie i oburzenie działalnością Alaksandra Łukaszenki i podległych mu władz".
"Zbyt długa wspólna historia łączy nasze narody, abyśmy mieli prawo twierdzić, że wydarzenia w tym kraju są wewnętrzna sprawą Republiki Białorusi" - wskazuje warszawski KIK. Organizacja przypomina, że "Białoruś jest sygnatariuszem Deklaracji Praw Człowieka, a także wielu innych porozumień międzynarodowych, w których przyjęła na siebie zobowiązanie szanowania wolności słowa i zgromadzeń".
"Grudniowe wydarzenia pokazały światu, że demokratyzacja obiecywana przez białoruskie władze jest fikcją. W obliczu brutalności, z jaką milicja potraktowała opozycję, nikt z nas nie może pozostać obojętnym" - głosi stanowisko KIK.
Członkowie tej organizacji apelują "do władz Polski i Unii Europejskiej o uruchomienie wszelkich możliwych środków, dzięki którym organizacje pozarządowe będą mogły udzielić skutecznej pomocy ofiarom represji, a także zorganizować działania na rzecz demokratyzacji życia na Białorusi".
"Apelujemy również do całej białoruskiej opozycji, aby - mając w pamięci polski, solidarnościowy przykład - zjednoczyła się w walce o prawdę" - napisano w stanowisku.