Schroeder podkreśla odpowiedzialność Niemiec za wojnę
Kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder
określił teren lądowania wojsk alianckich w Normandii jako
"widownię niezmierzonych cierpień", lecz także "miejsce
żołnierskiej odwagi, której celem było uwolnienie Europy".
"My, Niemcy, wiemy, kto rozpętał tę wojnę. Znamy naszą odpowiedzialność wobec historii i traktujemy ją poważnie" - zapewnił kanclerz podczas uroczystości z okazji 60. rocznicy alianckiego desantu.
Wraz z prezydentem Francji Jacquesem Chirakiem Schroeder odsłonił pamiątkową tablicę. Obaj politycy objęli się na rozpoczęcie i na zakończenie uroczystości. Schroeder uczestniczył jako pierwszy kanclerz RFN w obchodach lądowania w Normandii.
Kanclerz podkreślił, że "straszna historia" hitlerowskiego panowania nigdy nie ulegnie zapomnieniu. Dodał, że jego pokolenie wzrastało w cieniu tej historii. Schroeder przypomniał, że nigdy nie poznał swego ojca, który wkrótce po jego urodzeniu zginął jako żołnierz Wehrmachtu w Rumunii.
Zdaniem Schroedera wspomnienia o walkach w Normandii są we Francji i w Niemczech odmienne. Wspomnienia w obu krajach można sprowadzić do jednego hasła: "Pragniemy pokoju".
Schroeder zapewnił, że reprezentuje inne Niemcy niż te "dawne, z mrocznych czasów". "Mój kraj odnalazł powrotną drogę do kręgu cywilizowanej wspólnoty narodów. To była długa droga do skutecznej i stabilnej demokracji" - zauważył.
Jego zdaniem kluczową rolę w tym procesie odegrała Francja. "Francja i Niemcy są sobie obecnie bliższe niż kiedykolwiek wcześniej" - ocenił. "Z nacjonalistycznego obłędu narodziło się europejskie partnerstwo".
Kanclerz dodał, że pokonanie Hitlera było zasługą nie tylko aliantów zachodnich, lecz także wschodnich. "Nie zapomnimy o milionach ofiar nazizmu w Europie wschodniej. Nie zapomnimy nie tylko o kobietach i mężczyznach z armii zachodnich, lecz także o tych rosyjskich żołnierzach, którzy oddali życie za uwolnienie swojej ojczyzny" - powiedział Schroeder.