Sąsiedzi Marcina W. ujawniają nowe fakty. "Ona też się go bała"
- Powinni go dłużej przetrzymać w szpitalu. Nawet jego matka przyznała, że się go bała - mówią sąsiedzi 24-letniego Marcina W., który jest podejrzany o zabójstwo dwóch osób w powiedzie międzychodzkim. Mężczyzna sam zgłosił się na policję. W piątek usłyszał zarzuty.
Mimo że podejrzany jest już w rękach prokuratury, w okolicy panuje nadal strach i przerażenie. Odwiedziliśmy w piątek Międzychodzie, gdzie mieszkał Marcin W. oraz 45-letnia Iwona M., która zginęła od dziesięciu ciosów nożem.
Mieszkańcy miejscowości nie mogą dojść do siebie po tym, co wydarzyło się tuż obok nich. Są nieufni, nie chcą rozmawiać.
W. i jego rodzina byli dobrze znani w miejscowości. Lokalna społeczność współczuje mamie i rodzeństwu, ale mówi się, że są i tacy, którzy są zdecydowanie bardziej krytyczni. - Zawsze trafi się jakaś czarna owca w rodzinie. Nawet jego matka przyznała, że się go bała, że powinni go dłużej trzymać w tym szpitalu - mówi nam jedna z sąsiadek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Znałam go i jego rodzeństwo. Łącznie wychowywała się ich tu szóstka. Słyszałam, że był w szpitalu psychiatrycznym. Ileś razy przedłużali mu pobyt. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co taki człowiek ma w głowie. Zanim go zatrzymali, bałam się. Wczoraj nie byłam na spacerze, bo wiem, że on znał tu każdą kryjówkę i mógł gdzieś grasować - dodaje inna młoda kobieta.
Iwona zginęła od 45 ciosów nożem
- Płakać nam się chce z tym wszystkim. Zabił niewinną młodą kobietę, przyjaciółkę mojej córki, najlepszą sąsiadkę - to z kolei usłyszeliśmy w okolicy, gdzie mieszkała 45-letnia Iwona M.
- Panią Iwonę znałem prywatnie, bo nieopodal jej mieszkają moi rodzice. Zawsze była serdeczną, miłą i uśmiechniętą kobietą. Naprawdę trudno mi mówić o niej w czasie przeszłym. Była duszą stołówki - mówi Bartosz Cemborowski, dyrektor szkoły podstawowej numer 1 w Międzychodzie.
Gdy tylko dowiedział się o tragedii, zadeklarował pomoc rodzinie pani Iwony. - Do naszej szkoły chodzi jej syn. Psycholog zapewnił chęć wsparcia, a wczoraj odbyła się jedna z rozmów. Na tyle, na ile damy radę, rodzina pani Iwony może liczyć na naszą pomoc - zapewnia dyrektor i dodaje, że na pewno pojawi się na uroczystości pogrzebowej.
Dlaczego Patryk G. zginął?
Przerażającą atmosferę zbrodni i lęk czuć też w Muchocinie, gdzie zginęła pierwsza ofiara mordercy. Na ciele 22-letniego Patryka G. śledczy doliczyli się 45 ciosów nożem. Prokuratura podtrzymuje wersję, że sprawca podpalił jego mieszkanie, by zakryć ślady.
W piątek na okopconej klatce schodowej nadal było widać krew. Przed drzwiami od mieszkania ktoś ustawił biały znicz.
- Musieliśmy z żoną spać u syna. Okna są pootwierane, ale nic to nie daje. Zaduch straszny, jak w jakiejś wędzarni. Szkoda mi tego chłopaka, bo był bardzo uczynny. Mojej żonie nie raz pomagał. Jego ojciec jest za granicą. Miły facet, nikomu przecież nie przeszkadzał - mówi mężczyzna z piętra, nad którym rozegrała się tragedia.
- W głowie nam się to nie mieści. Strach był ogromny. Widzieliśmy jego ciało, leżało tutaj obok drzewka. Pogotowie stwierdziło zgon. Na początku myślałem, że coś się zapaliło, dopiero jak wyszedłem, powiedzieli mi, że to nie tylko pożar. Dobrze, że nikomu więcej nic się nie stało - słyszymy od kolejnego sąsiada.
- Ponoć poszło o dziewczynę. Dzisiaj koleżanka mówiła mi, że on miał się odgrażać, iż zemści się za to, że nie chciała z nim być - dodaje inny rozmówca.
Inną wersją jest to, że syn Iwony M. i siostra Patryka G. mieli być dręczeni przez Marcina W. Miał on mieć nawet w 2020 r. wytoczoną sprawę za naruszenie miru domowego i stalking. Iwona M., jak i Patryk G. byli świadkami w sprawie. Jednak zanim doszło do rozprawy, mężczyzna trafił do szpitala psychiatrycznego.
Morderstwo w Wielkopolsce. Zarzuty i areszt
Marcin W. od środy był poszukiwany przez policję. Mężczyzna w czwartek późnym wieczorem sam zgłosił się na komendę. Postępowanie ws. zabójstw przejęła od prokuratury w Szamotułach poznańska prokuratura okręgowa, która w piątek przedstawiła mężczyźnie zarzut podwójnego zabójstwa.
Marcin W. w trakcie przesłuchań przed prokuratorem oraz przed sądem przyznał się do popełnionych zabójstw. Prokuratura potwierdza, że oskarżony znał zamordowane osoby. - Mogło chodzić o kwestie urojonej miłości, mogło chodzić o zemstę - przekazała prokuratura.
Jak z kolei przekazała rodzina oskarżonego, 24-latek miał ostatnio przestać brać leki, które wypisał mu psychiatra. Sam mężczyzna potwierdził, że przebywał w zakładzie psychiatrycznym i zażywał narkotyki.
Maciej Szefer, Mateusz Dolak, dziennikarze Wirtualnej Polski