Sąsiedzi Glapińskiego nie wytrzymali. Takich słów jeszcze nie było
- Żeby kilogram cebuli kosztował 6 złotych?! Hańba. Nie wiem, gdzie prezes Glapiński robi zakupy, ale na 100 procent nie tutaj. Niech skończą opowiadać bajki i wezmą się do roboty. Ludziom coraz gorzej się żyje - mówią oburzeni sąsiedzi prezesa NBP. Sprawdziliśmy ceny w sklepach w jego miejscowości: kolorowo nie jest. Nawet w dyskoncie.
11.03.2023 | aktual.: 11.03.2023 17:30
Rada Polityki Pieniężnej po raz szósty z rzędu zdecydowała o utrzymaniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie. Prezes NBP Adam Glapiński w czwartkowe popołudnie tłumaczył tę decyzję na konferencji prasowej i prognozował zmianę inflacji w Polsce.
- Mam dobre wiadomości. Na koniec roku inflacja będzie jednocyfrowa - zapowiedział z radością Glapiński. - W lutym będzie najwyższy poziom, a potem będzie spadać. Generalny trend jest jasny. Od marca inflacja leci w dół o 10 pkt proc. do końca roku [...] Płaskowyż się kończy i będzie bardzo szybkie zejście z poziomem inflacji w kierunku celu, czyli 2,5 proc. plus minus 1 proc. - stwierdził.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawdziliśmy jak do tych zapowiedzi podchodzą Polacy - a dokładniej mieszkańcy miejscowości oddalonej 30 kilometrów od Warszawy, gdzie Adam Glapiński ma swoją posiadłość. Na poprzednich konferencjach prezes NBP wielokrotnie odnosił się do cen w sklepach niedaleko jego domu.
Sąsiedzi Glapińskiego oburzeni drożyzną
- Nie wiem, gdzie prezes Glapiński robi zakupy, ale na 100 proc. nie tutaj. Niech on nam zrobi te tanie zakupy, to my od niego chętnie je odkupimy. Widzi Pan, ile kosztuje cebula? Chleb? O majonezie przed Wielkanocą nie wspomnę - mówi nam pani Grażyna, którą spotykamy w pobliskim dyskoncie. To największy sklep w niedalekiej okolicy. Parking przed nim jest cały zapełniony, w środku jest dużo klientów.
Jeżeli ktoś dawno nie robił zakupów, może się bardzo zdziwić obecnymi cenami. Cebula faktycznie bardzo podrożała i kosztuje tutaj aż 5,99 zł za kilogram. Tuż obok leży papryka. Cena: 21,99 zł/kg. Mały - 300 ml - słoik majonezu 6,99 zł. Większy - 700 ml - to wydatek aż 15,29 zł.
- Żeby papryka była droższa od mięsa? Bez niej to się człowiek jeszcze jakoś obejdzie, ale cebula po sześć złotych ?! My przecież jemy jej bardzo dużo - dodaje kupująca.
Naszą rozmowę słyszy jej znajoma, która włącza się do dyskusji i dodaje: - Ja z chęcią oddam moją pensję Glapińskiemu. Zamienię się z nim. Niech porządzi tymi pieniędzmi, które dostaję, zrobi zakupy, opłaty. Ciekawe czy wtedy będzie mówił takie głupoty w telewizji. Niech oni zrobią w końcu coś dla ludzi, bo to jest śmiechu warte - żali się Justyna Skorupińska.
Oto ceny w sklepie nieopodal posiadłości szefa NBP
Żeby porównać ceny z tymi w dyskoncie udaliśmy się jeszcze do delikatesów i niewielkiego sklepu spożywczego znanej sieci.
W tym ostatnim ceny cebuli nie było bezpośrednio przy produkcie. Sprzedawca powiedział, że właśnie ją zmieniają i kilogram cebuli będzie kosztował prawie 5 zł, czyli mniej niż w dyskoncie. Droższa w małym sklepie jest za to papryka - 23,99 zł/kg. Majonezu nie znaleźliśmy.
Najtańsze 82 proc. masło marki własnej kupimy za 6,89. Pozostałe kosztują 7,99 lub 8,99 zł. We wcześniej odwiedzonym sklepie cena masła wahała się od 5,79 zł do 6,99 zł. W dyskoncie jest też promocja - 2 sztuki za 4,99 zł za kostkę. Jednak z powodu wyczerpania zapasów produktu nie wiemy, czy chodzi o prawdziwe masło zawierające minimum 82 proc. tłuszczu.
Najtańszy chleb, jaki można kupić w obu tych sklepach wyceniony jest na 3,99 zł. Przypomnijmy, że jeszcze w styczniu Adam Glapiński wzbudził spore kontrowersje swoją wypowiedzią o cenie 2,99 zł za bochenek chleba w jego okolicy.
Najdrożej jest w delikatesach - mały majonez kosztuje 12,09 zł i co ciekawe jego pojemność jest o 50 ml mniejsza niż tego w dyskoncie (czyli 250 ml). Duży (700 ml) majonez kosztuje 23,19 zł. Na plakietce co prawda widnieje 14,99 zł - ale jest to cena dostępna tylko dla posiadaczy karty lojalnościowej. Cebula w delikatesach niedaleko prezesa Glapińskiego kosztuje 7,99 zł/kg, a papryka 35,99 zł/kg. Chleba tańszego niż 5,19 zł za bochenek nie znajdziemy.
Tak wygląda 150 zł
Sąsiedzi Adama Glapińskiego nie kryją oburzenia takimi cenami. - Widzi pan, co ja kupiłam: trochę bananów, ogórek, makaron, papier, znicze. Mam dosłownie troszeczkę w ręku, a wydałam 150 zł. Wiem, że prezes NBP mieszka obok, ale jakoś go na zakupach nie widziałam. Co my możemy zrobić? Musimy płacić. Trzeba żyć dalej - mówi nam pani Danuta i pokazuje swoje zakupy, wskazując jak "dziś wygląda 150 zł".
- Dawno to się wszystko wymknęło spod kontroli. W złym kierunku to zmierza. Człowiek oszczędzał całe życie i nie wie co ma zrobić. Nasze wypłaty i oszczędności tracą na wartości. W co mamy zainwestować skoro inflacja galopuje, a stopy procentowe się nie zmieniają? Chciałbym, żeby prezes Glapiński odpowiedział na te pytanie - słyszymy od pana Dariusza, którego spotkaliśmy przed sklepem.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski