Sankcje na Rosję. Polska przygotowana na opór Niemiec. "To będzie cud"
Przedstawiciele rządu PiS w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że uzyskanie zgody Niemiec i innych państw UE na dalsze zaostrzenie sankcji nakładanych na Rosję graniczy z cudem.
08.03.2022 | aktual.: 08.03.2022 07:06
- Powody są dwa: strach przed zatrzymaniem importu surowców z Rosji i działania kremlowskich lobbystów w Brukseli, Berlinie i innych stolicach - mówi nam ważny przedstawiciel administracji rządowej.
Jak słyszymy, na najbliższej Radzie Europejskiej w Paryżu premier Mateusz Morawiecki będzie domagał się całkowitego odcięcia od transakcji międzynarodowych wszystkich rosyjskich banków oraz nałożenia embargo na surowce z Rosji. - Niestety, mierzymy się z ogromnym oporem państw UE - mówi nasze źródło.
Odciąć Rosję
- Sbierbank i Gazprombank mają zostać wyłączone z unijnych sankcji ze względu na "transakcje dotyczące dostaw energii do UE" - to jest nie do zaakceptowania. Polska domaga się skutecznego i pełnego objęcia sankcjami wszystkich rosyjskich podmiotów, poprzez które Rosja finansuje wojnę - poinformował w mediach społecznościowych premier Mateusz Morawiecki.
- Nasze obawy się sprawdzają. Zachód nie odciął w pełni Federacji Rosyjskiej od systemu SWIFT i nie zablokował handlu ropą i gazem, który finansuje rosyjskie zbrodnie wojenne na Ukrainie. Ktoś jest wciąż odpowiedzialny za te morderstwa - dodał w jeszcze ostrzejszym tonie wicepremier i minister kultury Piotr Gliński.
Polscy politycy wyraźnie tracą cierpliwość w związku z niewystarczającymi ich zdaniem działaniami UE w kontekście nakładanych na Rosję sankcji. Między innymi o tym problemie - jak dowiaduje się Wirtualna Polska - najważniejsi przedstawiciele polskich władz, na czele z prezydentem i premierem, rozmawiają w tym tygodniu na spotkaniach w siedzibie Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
- Głównym tematem rozmów jest oczywiście napływ uchodźców wojennych z Ukrainy i przygotowanie państwa, ale temat sankcji nieustannie pojawia się podczas dyskusji na najwyższym państwowym szczeblu - przyznaje nasz informator.
"Premier Morawiecki nie kryje oburzenia"
Wprowadzone do tej pory sankcje Unii Europejskiej, związane z odłączeniem rosyjskich banków od systemu rozliczeń SWIFT - mimo że bezprecedensowe - to wciąż są uznawane przez obóz władzy za niewystarczające. Dziś dotyczą tylko siedmiu instytucji.
- Premier Mateusz Morawiecki nie kryje oburzenia i domaga się blokady wszystkich banków finansujących wojnę w Ukrainie - powtarzają jego współpracownicy.
- Zabiegi dyplomacji polskiej i naciski opinii publicznej wpłynęły na wyłączenie banków rosyjskich z systemu SWIFT, ale nie jest stosowną sytuacją, gdy decyzje UE dotyczą tylko części banków. Inne, duże rosyjskie banki pozostają w SWIFT. Jeśli chcemy sprawić, żeby Putin zmienił swoje agresywne działania, musimy realizować konsekwentną politykę wprowadzania sankcji w całości. Tego domaga się i polski rząd, i opinia publiczna - powiedział dziennikarzowi Wirtualnej Polski wiceszef MSZ Marcin Przydacz.
Wiceminister Paweł Jabłoński, który towarzyszy premierowi podczas szczytów Rady Europejskiej, przyznaje: - Taka jest rzeczywistość w krajach zachodnich - cały czas działają lobbyści Putina, którzy starają się rozwadniać sankcje i środki, które mogą Putinowi zaszkodzić. My bardzo ostro zwalczamy tego rodzaju praktyki.
Zobacz też: "Bardzo mocna teza". Ekspert o możliwym rozwiązaniu ws. Kremla
Wiceszef MSZ przekonuje, że aktywność polskiego szefa rządu i tak doprowadziła do radykalnej zmiany postawy przez Berlin i inne stolice krajów UE. - Wizyta premiera Morawieckiego w Berlinie była przełomem, od którego zaczęła się zmiana. Choć musimy zdać sobie sprawę, że ta zmiana nie jest trwała. Musimy dalej walczyć, by te sankcje były jak najostrzejsze i przede wszystkim - konsekwentne - mówi Jabłoński.
Politycy z rządu przekonują, że tylko "dalsze wprowadzanie sankcji na kolejne sektory i odcięcie Rosji od pieniędzy może zmusić Putina, by nie kontynuował tej wojny".
Wedle naszych informacji temat sankcji będzie poruszony przez polską stronę na najbliższym szczycie Rady Europejskiej w Paryżu. Stanowisko premiera - mówią osoby z jego otoczenia - ma być "twarde i konkretne".
Z drugiej strony jednak - jak słyszymy - przedstawiciele rządu spodziewają się, że mogą napotkać na równie twardy opór przed wzmocnieniem sankcji gospodarczych i odcięciem od SWIFT Gazprombanku i Sbierbanku.
O sprawę zapytaliśmy również lidera opozycji. Jak ocenia to Donald Tusk?
- Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się to nierealne, żeby wszystkie kraje UE zgodziły się na tego typu sankcje [odcięcie od SWIFT kilku banków z Rosji - przyp. red.]. Ale udało się. To była bardzo solidarna presja, sam przekonywałem do tego, żeby te sankcje były możliwie ostre. Chciałbym dziś przekonywać każdego, żeby robił to, co do niego należy. Budujmy jedność zachodu, która jest na nadzwyczajnie wysokim poziomie, choć może nie wystarczającym - odpowiedział na pytanie dziennikarza Wirtualnej Polski przewodniczący Platformy Obywatelskiej.
"Dalsze sankcje uderzałyby w europejskie społeczeństwo"
Czy kraje UE - tak jak chce tego Polska - podejmą dalsze kroki wobec Rosji i zdecydują się na ostrzejsze sankcje?
- To, czy obecne sankcje są wystarczające, czy nie, będziemy mogli ocenić za jakiś czas. Sankcje mocno uderzyły rosyjską gospodarkę, więc już wiemy, że one działają - mówi Wirtualnej Polsce Adam Traczyk, ekspert ds. polityki niemieckiej oraz współzałożyciel i wiceprezes think-tanku Global.Lab.
Nasz rozmówca tłumaczy: - Nie tyle chodzi o system SWIFT, o którym mówi polski rząd, ile o ropę, gaz i węgiel z Rosji. Czyli rosyjskie surowce. Rząd Niemiec niechętnie się do tej kwestii odnosi, bo obawia się o gospodarkę i dostawy energii dla niemieckich obywateli. Dotyczy to także innych krajów UE, w tym Polski, bo i nasz rząd, moim zdaniem, wbrew ostrej retoryce, nie jest do końca przekonany, by gwałtownie odcinać się do rosyjskich surowców - przekonuje Adam Traczyk.
Ekspert zauważa: - Trzeba podkreślić, że dalsze sankcje uderzałyby w europejskie społeczeństwo. Pytanie, na ile obywatele są gotowi ponosić tego konsekwencje i koszty. To nie dotyczy jedynie niemieckiego społeczeństwa, ale również polskiego. To jest bardzo delikatna kwestia.
Inny rozmówca WP, Mariusz Marszałkowski z BiznesAlert, uważa, że dotychczas wprowadzone sankcje - którym na początku mocno sprzeciwiał się niemiecki rząd, o czym pisaliśmy w Wirtualnej Polsce - i tak są dla Rosji bardzo bolesne.
- Sankcje zdecydowanie zabolały i będą boleć jeszcze bardziej. Rosja nie była przygotowana na taką siłę rażenia. Spodziewano się co prawda różnych ograniczeń w handlu, np. w eksporcie dóbr podwójnego zastosowania czy uderzenia w elementy nowszej technologii, ale nie spodziewano się, że większość banków zostanie odcięta od systemu SWIFT. Nie spodziewano się też, że Niemcy cofną certyfikację Nord Stream 2. Dodatkowo do sankcji dołączyły się państwa spoza Unii Europejskiej i USA, czyli Kanada, Australia, Japonia, Korea Południowa, Tajwan - dostawca różnych mikroczipów i układów scalonych. A do tego dochodzą sankcje uderzające w przeciętnego Rosjanina, który nie zrobi już choćby zakupów w sieci Ikea - twierdzi analityk BiznesAlert.
Polski rząd uważa jednak, że to wciąż za mało. - Jesteśmy gotowi ograniczać surowce z Rosji - mówią przedstawiciele rządu.
Alternatywą ma być m.in. gaz płynący z Norwegii przez budowany właśnie rurociąg Baltic Pipe. Po wizycie w Londynie we wtorek premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, ze poleci do Oslo na spotkanie z premierem Norwegii. Jak mówią rządzący, to kontynuacja działań dotyczących dywersyfikacji dostaw źródeł energii.
Dwa potężne rosyjskie banki ominęły blokadę systemu SWIFT
Odcięcie rosyjskich banków od systemu SWIFT było nazywane "finansową opcją atomową". To system, za którego pośrednictwem realizuje się około 14 mln transakcji bankowych każdego dnia. Bank, który nie ma dostępu do sieci SWIFT, jest praktycznie pozbawiony znaczenia na światowych rynkach.
Na razie jednak siła rażenia sankcji jest mocno ograniczona, bo objęły tylko siedem banków: Otkrytije, Nowikom, PSB, Bank Rossija, Sowkom, VEB i VTB. Co więcej, odcięcie ich od systemu nie jest natychmiastowe. Unia Europejska dała im 10 dni na dokończenie operacji otwartych w SWIFT.
- Niektóre kraje UE chciały kilku tygodni, a nawet kilku miesięcy karencji dla tych banków. Z naszej strony absolutnie nie było na to zgody - mówi Wirtualnej Polsce rozmówca z otoczenia premiera.
Niemiecki dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung (FAZ) pisał niedawno, że "sankcje w ramach SWIFT są w zasadzie martwe". Banki nimi objęte reprezentują jedną czwartą rosyjskiego sektora bankowego. Pierwotnie UE zapowiadała uderzenie w 70 proc. transakcji wykonywanych przez rosyjskie instytucje finansowe.
Na liście brakuje np. największego rosyjskiego banku Sbierbanku, a także instytucji finansowej stworzonej przez Gazprom, która odpowiada za rozliczanie transakcji gazowego giganta.
- Część Europy Zachodniej nadal uważa, że interesy finansowe są ważniejsze niż sankcje wobec Rosji - powiedział w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski Piotr Mueller, rzecznik rządu.
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl