Samuel Pereira o Stanisławie Biernacie: "Ma problemy z prawem"
Samuel Periera uważa, że były sędzia TK Stanisław Biernat krytykuje obecne działania Trybunału, bo chce w ten sposób odwrócić uwagę od tego, że nie złożył oświadczenia majątkowego i grał w grę, "której celem na początku było otrzymanie pieniędzy, kosztem Skarbu Państwa".
Stanisław Biernat wielokrotnie krytykował pracę Trybunału Konstytucyjnego pod rządami Julii Przyłębskiej. Poza tym uznał, za niestosowne odwiedziny członków PiS u prezes TK i sędziego Mariusza Muszyńskiego.
TK wydał oficjalny komunikat w sprawie i napisał na swojej stronie, że "z przykrością odnotowuje kolejną publiczną wypowiedź sędziego TK w stanie spoczynku Stanisława Biernata zawierającą nieuprawnione sugestie i interpretacje. Jednocześnie Trybunał Konstytucyjny przypomina, że współdziałanie i komunikowanie się konstytucyjnych organów władzy stanowi jeden z fundamentów demokratycznego państwa prawa, co exlpicite wynika z preambuły Konstytucji RP".
Obejrzyj: Sąd Najwyższy zajmie się ułaskawieniem Kamińskiego. Przyłębska i Ziobro protestują
Według dziennikarza Samuela Pereiry krytyczne słowa Biernata mogą wynikać z faktu, że sam ma problemy z prawem. Pisze o tym na portalu tvp.info. Periera wskazuje, że mimo że były sędzia odchodząc ze stanowiska nie złożył oświadczenia majątkowego. A jest to niezgodne z art. 14 ust. 1 ustawy z 30 listopada 2016 r. o statusie sędziów Trybunału Konstytucyjnego.
Poza tym dziennikarz pisze, że "przez pół roku trwała gra Stanisława Biernata, której celem na początku było otrzymanie pieniędzy, kosztem Skarbu Państwa". Chodzi o ekwiwalent za niewykorzystany urlop, który Biernat miał w rzeczywistości wykorzystać. Sędzia miał otrzymać około 120 tys. złotych, których koniec końców nie dostał. Podobne kwoty wypłacali sobie inni sędziowie TK.
Periera przytacza te sytuacje, by udowodnić, że zarzuty kierowne wobec PiS i TK nie mają obiektywnych podstaw, a są powodowane osobistymi motywami. Nie odnosi się jednak do kwestii, które czarno na białym pokazują, że pod rządami Przyłębskiej zmieniło się funkcjonowanie Trybunału: znacznie zwolniła praca TK i zniknęły niekorzystne dla władzy wyroki. A Trybunał nie potrafi wyjaśnić, kto odpowiada za ich usunięcie.