Samotna walka o VAT przeciw wszystkim
Polska nie dlatego zawetowała unijny
kompromis w sprawie VAT, iżby zależało jej na podwyżce cen
niektórych usług w krajach starej Unii. Polsce chodziło o
rozciągniecie zgody na niższe stawki VAT także na nią samą - pisze
w "Pulsie Biznesu" Andrzej Nierychło.
01.02.2006 | aktual.: 01.02.2006 09:12
Tam chodzi głównie o tzw. usługi pracochłonne - pracę fryzjera, naprawę suszarki, ale także remont mieszkania. Polska chciała zachować niższy VAT, przede wszystkim na sprzedaż nowych mieszkań, dłużej niż do końca 2007 r., co gwarantuje jej traktat akcesyjny.
Usłyszała "nie", a więc sama powiedziała "no to nie". Tyle wiemy na pewno - zaznacza komentator "PB".
Ale wielu rzeczy nie wiemy. Na przykład tego, jak zareaguje Portugalczyk na droższego fryzjera, a Holender na kosztowniejsze malowanie kuchni. Nie wiemy, jak tamtejsze rządy wytłumaczą podwyżki podatków - z bezradnym uśmiechem czy z palcem oskarżycielsko wskazującym na Wisłę.
Z jednej strony, po to zastosowano zasadę jednomyślnosci w sprawach podatkowych i zwiążane z nią prawo weta, aby mogły być stosowane. Zakulisowe naciski są w tej sytuacji faulem, choć na Czechów wystarczyły. Z drugiej strony, po ostateczne formy sprzeciwu winno się sięgać tylko w sprawach najważniejszych i po dokonaniu głębokiej, fachowej oceny - podkreśla Nierychło.