Samorządowiec-przestępca będzie miał zastępcę?
Ugrupowania parlamentarne pozytywnie oceniły propozycję wprowadzenia zastępstwa w sytuacji, gdy wójt, burmistrz, czy prezydent miasta nie może przez pewien czas pełnić swoich obowiązków. Proponowana zmiana ma uniemożliwić m.in. "rządzenie zza krat".
06.07.2005 | aktual.: 06.07.2005 17:12
Ponieważ w II czytaniu zgłoszone zostały jeszcze poprawki, projekt zmian w ustawach: o samorządzie gminnym, o bezpośrednim wyborze wójta, burmistrza i prezydenta miasta, o referendum lokalnym i w kodeksie karnym wykonawczym trafił ponownie do komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej.
Pierwotny projekt nowelizacji przygotował klub PO. Później pracowała nad nim sejmowa komisja. W wyniku jej prac - powiedział podczas debaty poseł sprawozdawca Waldy Dzikowski (PO) - zrezygnowano z postulowanej wcześniej instytucji "zawieszenia" wykonywania mandatu.
Obecnie projekt zakłada, że w przypadku gdy wójt, burmistrz czy prezydent miasta jest tymczasowo aresztowany, odbywa karę więzienia za przestępstwo nieumyślne, odbywa karę aresztu lub jest niezdolny do pracy z powodu choroby trwającej powyżej 30 dni, jego zadania i kompetencje przejmuje zastępca.
W gminach, gdzie powołano więcej niż jednego zastępcę, zadania i kompetencje przejmować ma pierwszy zastępca. Natomiast tam, gdy nie ma zastępcy, to premier - na wniosek wojewody - ma powoływać osobę, która przejmie zadania i kompetencje wójta, burmistrza czy prezydenta miasta.
Rozwiązanie to jest reakcją na sytuację, gdy wójt, burmistrz, albo prezydent miasta jest w areszcie czy więzieniu i stamtąd chce zarządzać gminą. Taka sytuacja jest możliwa przy obecnym stanie prawnym i dochodziło do takich przypadków.
Autorzy projektu nowelizacji chcą także wyeliminować możliwość kandydowania na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast osób karanych za przestępstwo umyślne. Zaproponowano więc, aby w bezpośrednich wyborach wójta, burmistrza i prezydenta miasta kandydować mogła osoba posiadająca prawo wybieralności (bierne prawo wyborcze) do rady gminy, która ma ukończonych 25 lat.
Prawa wybieralności do rady gminy nie ma ktoś, kto był karany za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego, oraz ktoś, wobec kogo prawomocnym wyrokiem warunkowo umorzono postępowanie karne w sprawie takiego przestępstwa.
Taki przepis uniemożliwi też staranie się o reelekcję w kolejnej kadencji przez wójta, burmistrza czy prezydenta miasta, który utracił mandat w wyniku skazania go prawomocnym wyrokiem za przestępstwo umyślne.
Witold Gintowt-Dziewałtowski (SLD) zgłosił poprawkę przewidującą utratę mandatu przez radnego, a także wójta, burmistrza i prezydenta miasta, który w terminie nie złożył oświadczenia majątkowego, a także m.in. oświadczenia o działalności gospodarczej prowadzonej przez małżonka.
Wątpliwości wzbudziła inna propozycja projektu stanowiąca, że referendum w sprawie odwołania wójta, burmistrza i prezydenta miasta, a także rady gminy jest ważne w przypadku, gdy wzięło w nim udział nie mniej niż 3/5 liczby wyborców, którzy uczestniczyli wcześniej w wyborach tych władz samorządowych.
Obecnie przy odwołaniu wójta, burmistrza czy prezydenta miasta stosuje się normę obowiązującą w każdym referendum lokalnym, czyli jest ono ważne, jeśli wzięło w nim udział 30 proc. uprawnionych do głosowania.
Według proponowanej zmiany, jeśli w wyborach bezpośrednich wójta frekwencja wyniosła np. 40%, to referendum w sprawie odwołania go będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział 24% wyborców (3/5 z 40%).
Zdaniem niektórych posłów, rodzą się wątpliwości co do zgodności z konstytucją takiego rozwiązania. Inni uważają, że może ono sprawić, iż łatwiej będzie odwołać wójta w małych gminach, a trudniej prezydenta dużego miasta.
Z tymi opiniami nie zgodził się Dzikowski. Dowodził, że to przy 30-procentowym progu odwołanie wójta, burmistrza czy prezydenta miasta jest praktycznie niemożliwe, bo trudno w referendum lokalnym osiągnąć taką frekwencję. Jego zdaniem, propozycja z projektu jest logiczniejsza, bo odnosi się do specyficznego przypadku każdej gminy.
Potwierdzają to statystyki podane przez wiceszefa MSWiA Jerzego Mazurka. Poinformował on posłów, że w latach 2002-2005 przeprowadzono 77 referendów, z czego tylko 9 było ważnych - a więc osiągnięty został 30-procentowy próg frekwencji. Na te 9 przypadków, ośmiu wójtów zostało odwołanych.