Samoobrona z chipem strzeże swoich tajemnic
Członkowie Samoobrony dostaną karty
chipowe. Dzięki temu będzie można kontrolować, kto wchodzi na
partyjne spotkania i kto płaci składki - informuje "Gazeta
Wyborcza".
Wprowadzenie kart zapowiedział Andrzej Lepper na niedawnym spotkaniu z działaczami Samoobrony w Jaworznie. Zanim jednak zostaną wprowadzone, członkowie ugrupowania dostaną legitymacje. Dopiero za kilka miesięcy zostaną wymienione na nowoczesne identyfikatory z chipem. - To będzie profesjonalna karta podobna do tych, które dziś mają już posłowie - zapowiadają działacze Samoobrony.
Karty będzie można sprawdzić w specjalnych czytnikach. Od razu będzie wiadomo, czy jej właściciel jest naprawdę członkiem partii Leppera i czy płaci składki.
Dzięki informacjom zapisanym w chipach na partyjne zebrania nie dostanie się już nikt niepowołany i żadna z partyjnych tajemnic nie wyjdzie na zewnątrz. - To spowoduje, że żaden dziennikarz nie przemyci się już na zamknięte imprezy - mówi Marcin Latos, działacz Samoobrony w Zagłębiu (ten sam, który tuż przed wyborami ciął krawat Samoobrony w proteście przed obsadzaniem list przez Leppera z pominięciem lokalnych działaczy).
Na jedno z zamkniętych spotkań dostał się w lipcu dziennikarz "Gazety Wyborczej". Opisał wtedy przedwyborczą strategię Leppera i jego instrukcje dla działaczy (media i służby specjalne chcą ośmieszyć Samoobronę - mówił i radził m.in: - Pijcie napoje tylko z oryginalnie zamkniętych butelek. Nie przytulajcie się do podstawionych panienek). Później Lepper twierdził, że wiedział o obecności dziennikarza na sali, a spotkanie było tajne tylko z nazwy, żeby zwiększyć zainteresowanie prasy Samoobroną.
Teraz ma być inaczej. Zdaniem Marcina Latosa dziennikarze powinni mieć tylko wstęp na otwarte, oficjalne spotkania. A na zjazdach nie mogą się pojawiać działacze, którzy wcale nie są delegatami. (PAP)