Samobójstwo polskiej turystki w Bułgarii. „Mąż rozpoznał ją po tatuażach i ubraniach”
Potwierdzają się informacje, że zwłoki odnalezionej polskiej turystki w Bułgarii należą do Aleksandry F. – Na okazaniu zwłok, mąż rozpoznał ją po tatuażach i ubraniach. Ciało było w stanie rozkładu – informuje nas Jacek Boda, rzecznik prokuratury okręgowej w Bielsku-Białej.
- W środę w Bułgarii przeprowadzono sekcję zwłok zmarłej kobiety. Czekamy na wyniki DNA potwierdzające tożsamość. Ale już dziś wstępnie przyjmujemy, że zwłoki należą do zaginionej 30 czerwca Aleksandry F. Zwłoki zostały rozpoznane przez męża. Rozpoznał tatuaże oraz ubrania. Należały do jego żony. W związku z tym, że ciało było w stanie rozkładu, musimy mieć kompletną dokumentację w tej sprawie – mówi nam prokurator Jacek Boda. Przypomnijmy, że to właśnie prokuratura w Bielsku-Białej prowadzi postępowanie w sprawie zaginięcia Aleksandry F. Wyniki badań DNA, a także dokumentacja z sekcji zwłok pozwoli zakończyć formalnie dochodzenie zakończyć.
Śledczy nie wykluczają jednak, że będą mogli podjąć nowe czynności, tym razem w oparciu o artykuł 151 kodeksu karnego. Mówi on o tym, że "kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”.
*Zobacz także: Pierwszy dzień wakacji. Sprawdzamy jak Polacy wypoczywają nad Bałtykiem
Niestety to smutny finał poszukiwań 41-letniej Polki. W jej odnalezienie były zaangażowane bułgarskie i polskie służby. Dramat rozegrał się 30 czerwca w bułgarskim kurorcie Pomoria. W jednym z hoteli, mieszkanka Bielska-Białej odpoczywała od czterech dni razem z mężem i dwójką dzieci. Tego dnia widziano ją ostatni raz popołudniu, jej wyjście z hotelu nagrały kamery monitoringu. Zaniepokojony mąż powiadomił miejscową policję i polski konsulat.
Dopiero 21 lipca, w niedalekiej odległości od hotelu, bułgarscy policjanci znajdują ciało kobiety powieszonej na drzewie. Jest w stanie rozkładu. Informację docierają do polskiej prokuratury i służb konsularnych.
Aleksandra F. mieszkała w Bielsku-Białej. Razem z mężem od lat była aktywnie związana ze środowiskiem karate, mogła się pochwalić czarnym pasem. Jej dzieci, z sukcesami trenują w "Klubie Sportów Azjatyckich Atemi" Bielsko-Biała. Według szefa klubu Pawła Połtorzeckiego, w szkółce do samego końca wierzono, że Aleksandra F. się odnajdzie.
– Ona też chodziła do nas na zajęcia. Była otwartą, energiczną i twardą kobietą. Angażowała się w działalność naszej szkółki. Nigdy bym nie powiedział, że mogłaby targnąć się na swoje życie. Ale z drugiej strony, nie wiem co siedzi wewnątrz człowieka, czy ktoś ma jakieś problemy i czy coś go trapi. Na treningach było widać jej pełne zaangażowanie i inicjatywę. Kiedy dowiedzieliśmy się o zaginięciu, mieliśmy nadzieję, że Aleksandra się odnajdzie. Myśleliśmy, że może to chwilowe załamanie, może jakaś depresja. Nikt nie przypuszczał, że może stać się taka tragedia... – mówił Wirtualnej Polsce Paweł Połtorzecki.
Gdzie szukać pomocy?
Czujesz, że jesteś w sytuacji bez wyjścia, masz myśli samobójcze, przeżywasz kryzys? Nie jesteś sam - zgłoś się po pomoc. Jeśli chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 800 70 2222 całodobowego Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie. Możesz też napisać maila lub skorzystać z czatu, a listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ. W sytuacji zagrożenia życia dzwoń pod numer 112 albo jedź na izbę przyjęć najbliższego szpitala psychiatrycznego.