Saddam wyciągnięty z nory
Sobota, godzina 18.30 czasu polskiego. Amerykańscy żołnierze i agenci
otaczają trzy domy w miasteczku Dawar, 15 kilometrów od Tikritu, rodzinnego miasta Saddama Husajna (66 l.). W piwnicy jednego z budynków dostrzegają brudnego, zarośniętego mężczyznę. Zatrzymują go. Nie stawia oporu. - Jestem Saddam Husajn - odpowiada mężczyzna na pytanie jednego z żołnierzy.
15.12.2003 06:47
To była najważniejsza operacja od czasu zakończenia wojny w Iraku. Sześciuset żołnierzy z 4 dywizji piechoty USA i agentów z jednostek specjalnych pod osłoną nocy (w Iraku była godzina 20.30) rozpoczęło tajną akcję. Nikt nie powiedział im, czego szukają. Mogli się tylko domyślać, że sprawa jest niezwykle ważna. Mieli do sprawdzenia trzy domy, wskazane im wcześniej przez tajnego informatora.
Do trzech razy sztuka
Pod dwoma pierwszymi adresami niczego nie znaleziono. Dopiero w trzecim domu żołnierze odkryli zamaskowany właz. Okazało się, że jest to wejście do sieci fortyfikacji podziemnych - tzw. gniazda pajęczego. Zamaskowany ziemią i cegłami schron był zbudowany w piwnicy domu.
Żołnierze dostrzegają w ciemności starszego mężczyznę z długą, posiwiałą brodą. Jest brudny. Wyciągają go z małej klitki o wymiarach 2,40 na 1,8 metra. Jest z nim jeszcze dwóch innych ludzi. Nie pada ani jeden strzał, chociaż ukrywający się mężczyźni mają broń. I nie tylko. W bunkrze żołnierze znajdują 750 tysięcy dolarów w studolarowych banknotach. Wiadomo już, że w obławę wpadł ktoś bardzo ważny.
- Imię i nazwisko - pyta po arabsku jeden z żołnierzy. - Saddam Husajn - odpowiada zatrzymany.
To on!
Zarośnięty mężczyzna zupełnie nie przypominał byłego pana i władcy Iraku. Człowieka, który na śmierć posłał tysiące niewinnych ludzi i na 24 lata zastraszył cały naród. Od 9 kwietnia dyktator ukrywał się ? według amerykańskiego wywiadu - w okolicach swojego rodzinnego miasta Tikrit. Czy tak może wyglądać po 8 miesiącach spędzonych w podziemnej norze? Specjalny konwój przewozi zatrzymanego do bazy. Więzień bezwolnie pozwala się ostrzyc jednemu z żołnierzy. Fryzjer goli mu brodę, przycina włosy i wąsy. Spod zarostu wyłania się dobrze znana twarz irackiego dyktatora. Czy to on, czy sobowtór?
Wojskowy lekarz bierze pipetę do pobierania próbek DNA. Amerykanie mają już materiał do sprawdzenia kodu genetycznego Saddama Husajna - w lipcu zabili jego dwóch synów. Komórki pobrane z błony śluzowej jamy ustnej błyskawicznie zostają wysłane do laboratorium. Do potwierdzenia wyników testu informacja o zatrzymaniu Saddama ma pozostać ściśle tajna. Poza żołnierzami biorącymi udział w akcji wiedzą o tym tylko ludzie z najściślejszego otoczenia George?a Busha i oczywiście sam prezydent.
Dokładnie po 16 godzinach i 44 minutach od zatrzymania mężczyzny z Dawar przychodzą wyniki testu DNA. To Saddam Husajn! Jest niedziela, godzina 11.14 czasu polskiego.
Długie przygotowania
Do akcji w Dawarze Amerykanie przygotowywali się od dłuższego czasu. Co kilka miesięcy arabskie stacje telewizyjne i radiowe puszczały taśmy z przemówieniami Saddama Husajna. Dlatego agenci wywiadu stale obserwowali arabskich dziennikarzy. Kontrolowano ich telefony komórkowe, komputery i samochody. Jednak ostatecznie do pojmania dyktatora przyczynili się jego bliscy.
- W ciągu ostatnich 10 dni żołnierze przesłuchali od 5 do 10 członków rodziny zbliżonych do Saddama - powiedział generał Raymond Odierno, dowódca dywizji piechoty USA, której żołnierze zatrzymali dyktatora. - W końcu od jednej z tych osób uzyskaliśmy kluczową informację. Amerykańskie władze oferowały za pomoc w schwytaniu Husajna nagrodę w wysokości 25 mln dolarów. Czy to te pieniądze skłoniły ludzi z jego rodzinnego klanu z Tikritu do wydania zbrodniarza?
Saddam mimo miesięcy spędzonych w podziemnej kryjówce mógł się w niej ukrywać jeszcze długo. Jest w dobrej kondycji. Bunkier wyposażony był w wentylator, razem z Saddamem w sieci schronów ukrywały się jeszcze dwie osoby.
Nie wiadomo, kim są ci ludzie. Według niepotwierdzonych informacji to agenci syryjskiego wywiadu, którzy mieli opiekować się dyktatorem. Właśnie Syria jest podejrzewana przez Amerykanów, że inspiruje zamachy w Iraku i wspiera ruch oporu.
Zdradzili go, teraz on zdradzi?
Według naczelnego dowódcy wojsk amerykańskich i koalicyjnych w Iraku generała Ricardo Sancheza, były dyktator jest skłonny do współpracy i niesłychanie rozmowny. Amerykanie bardzo się z tego cieszą ? być może na przesłuchaniach zacznie opowiadać o tym, jak zorganizowany jest iracki ruch oporu.
Barbara Biała, Maciej Glinka z Bagdadu