Sąd nie zwolni z aresztu podejrzanego w aferze starachowickiej
Sąd w Starachowicach (Świętokrzyskie) oddalił wniosek obrony o zwolnienie z aresztu Dominika P., jednego z 12 oskarżonych w procesie starachowickiej grupy przestępczej, rozbitej w marcu ubiegłego roku przez Centralne Biuro Śledcze (CBŚ). Z wolnej stopy odpowiada w tym procesie nadal siedem osób.
Na oskarżonych w sprawie starachowickiej ciążą zarzuty popełnienia kilkudziesięciu przestępstw: nielegalnego posiadania oraz handlu bronią, amunicją, materiałami wybuchowymi i narkotykami, oszustw na szkodę towarzystw ubezpieczeniowych, wymuszania haraczy oraz pobicia i groźby. Głównym oskarżonym jest Leszek S.
Sąd uzasadnił odmowę zamiany tymczasowego aresztu wobec przebywającego w nim od ponad 18 miesięcy Dominika P. na łagodniejszy środek zapobiegawczy realnym zagrożeniem oskarżonego wysoką karą pozbawienia wolności. Podniósł także potrzebę wyeliminowania obawy matactwa z jego strony dla zapewnienia prawidłowego toku dalszego postępowania procesowego.
Jeden z przesłuchanych we wtorek świadków - oficer dyżurny starachowickiej Komendy Powiatowej Policji - przedstawił procedury dostępu do zintegrowanego systemu informacji policyjnych. Wyraził opinię, że komputerowy wydruk operacyjnych informacji dotyczących Leszka S., przypisany jednemu z oskarżonych, nie zwierał danych, które stanowiłyby tajemnicę służbową. Świadek zastrzegł jednak, że nie jest "ekspertem" w tej dziedzinie.
Podczas wtorkowej rozprawy sąd wysłuchał ogółem pięciu świadków. Zeznania pięciu innych, którzy nie stawili się tego dnia, włączył do materiału dowodowego po odczytaniu ich z akt śledztwa. Sąd zadecydował tak, po tym, jak strony procesowe zgodziły się z oceną, że wypowiedzi tych osób ani nie obciążają oskarżonych, ani nie świadczą na ich korzyść.
Na następnej rozprawie - 9 listopada - ma być kontynuowane odsłuchiwanie objętych klauzulą tajności nagrań policyjnych podsłuchów.
Według prokuratury, główny oskarżony, 47-letni Leszek S., miał towarzyskie powiązania z ówczesnym starostą starachowickim Mieczysławem Sławkiem i ówczesnym wiceszefem tamtejszej rady powiatu Markiem Basiakiem. Poseł Andrzej Jagiełło (wówczas SLD, obecnie PLD) miał ostrzec obu o planowanej w Starachowicach akcji CBŚ.
Jagiełło wraz z posłem Henrykiem Długoszem (dawniej SLD, obecnie niezrzeszony) i b. wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji Zbigniewem Sobotką (SLD) odpowiadają za "przeciek" w oddzielnym procesie przed Sądem Okręgowym w Kielcach. (Sąd zezwolił na publikację danych samorządowców i posłów z uwagi na ważny interes publiczny).
Za niepoinformowanie prokuratury o wycieku z MSWiA tajnych informacji o zaplanowanej akcji przeciw starachowickim przestępcom oraz wielokrotne składanie fałszywych zeznań i zatajanie prawdy odpowie przed sądem także były komendant główny policji gen. Antoni Kowalczyk.
Prawomocnie skazani byli starachowiccy samorządowcy od dwóch miesięcy przebywają w więzieniu. Sąd Okręgowy w Kielcach w ich procesie apelacyjnym podwyższył do 16 miesięcy karę wymierzoną przez sąd pierwszej instancji Mieczysławowi Sławkowi. Starachowicki sąd skazał go na rok pozbawienia wolności za usiłowanie wyłudzenia odszkodowania za rzekomo skradziony samochód.
Wobec Basiaka, skazanego na 14 miesięcy więzienia za wyłudzenie odszkodowania i łapówkarstwo, sąd odwoławczy uchylił wyrok w części dotyczącej udzielania korzyści majątkowych i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Utrzymał w mocy karę roku pozbawienia wolności za wyłudzenie.
Sąd Apelacyjny w Krakowie uwzględnił zażalenie prokuratury i zwrócił sprawę warunkowego, przedterminowego zwolnienia Sławka do ponownego rozpoznania przez krakowski Sąd Okręgowy. Z kolei Sąd Okręgowy w Kielcach nie uwzględnił prośby Basiaka o skrócenie kary; to postanowienie nie jest prawomocne.
Obu skazanym zaliczono w poczet kar okres tymczasowego aresztowania od 26 marca do 17 listopada 2003 r.