Sąd nie uwzględnił zażaleń "Wprost" m.in. na przeszukanie
Warszawski sąd nie uwzględnił zażaleń złożonych przez redaktora naczelnego "Wprost" Sylwestra Latkowskiego. Dotyczyły one postanowień prokuratury o przeszukaniu redakcji i żądaniu wydania nośników z opublikowanymi w tygodniku nagraniami podsłuchanych rozmów polityków.
21.07.2014 | aktual.: 21.07.2014 16:21
W ocenie Latkowskiego, o ile prokuratura miała prawo żądać wydania rzeczy - nośnika z nagraniem nielegalnych podsłuchów - to po informacji, że są na nim informacje chronione tajemnicą dziennikarską, powinna odstąpić od tych czynności.
- Zażalenie skarżącego nie jest zasadne i nie zasługuje na uwzględnienie - mówiła sędzia Katarzyna Religa, uzasadniając postanowienie Sądu Rejonowego Warszawa Praga-Północ.
Wskazała, że zgodnie z przewidzianą procedurą wydanie przez tygodnik nośnika nie skutkowałoby złamaniem tajemnicy dziennikarskiej, bo nośnik byłby zapieczętowany, a decyzję ostatecznie podejmowałby sąd. - Przepisy w sposób jasny i zrozumiały wskazują kolejność działań w przypadku oświadczenia, że dokument zawiera tajemnicę dziennikarską - uzasadniał sąd.
- A zatem skarżący miał obowiązek wydać żądane przedmioty, a organ przeprowadzający czynność był zobowiązany do przekazania ich niezwłocznie prokuratorowi w zapieczętowanym opakowaniu bez zapoznawania się z ich treścią i przekazania ostatecznie sądowi z wnioskiem o uchylenie tajemnicy dziennikarskiej - mówiła. Dodała, że dostęp do materiałów miałby jedynie sąd, który zgodnie z przepisami nie mógłby zwolnić od zachowania tajemnicy odnoszącej się do dziennikarskiego źródła.
Sędzia zaznaczyła także, że treść protokołu przeszukania nie wskazuje na złamanie przez prowadzących czynności przepisów bądź konstytucji. - Wręcz przeciwnie, zastrzeżenia można mieć do postępowania samego skarżącego i dziennikarzy "Wprost", którzy swoim zachowaniem utrudniali i ostatecznie uniemożliwili prokuratorom i funkcjonariuszom ABW dalsze prowadzenie czynności procesowej - zaznaczyła sędzia.
Według skarżącego sposób przeprowadzenia przeszukania był złamaniem prawno-karnych i konstytucyjnych zasad związanych z procedurą takich czynności. - Nie wskazano jednak w sposób jednoznaczny, które przepisy i konstytucyjne zasady zostały złamane w przypadku przeszukania - mówiła sędzia Religa, odnosząc się do tego zarzutu.
Pełnomocnik redaktora naczelnego "Wprost" mec. Piotr Kruszyński zapowiedział, że sprawą będzie starał się zainteresować Rzecznika Praw Obywatelskich. - Postanowienie sądu jest prawomocne, ale w zupełności się z nim nie zgadzam - powiedział dziennikarzom. Dodał, że jeśli RPO nie wniesie kasacji od tego postanowienia, to zwróci się do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
- Sąd w zupełności podzielił nasze stanowisko w sprawie obu wydanych postanowień - powiedziała z kolei dziennikarzom prok. Anna Hopfer z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która prowadzi śledztwo w sprawie podsłuchiwania polityków i biznesmenów.
Prokuratorzy wraz z funkcjonariuszami ABW weszli do "Wprost" w czerwcu, w ramach śledztwa dotyczącego nielegalnego podsłuchiwania m.in. polityków. Zażądano wydania nośników z nagraniami. Redakcja odmówiła, w związku z czym prokuratura zarządziła przeszukanie. Po szamotaninie odstąpiono od tych działań. Latkowski zapowiedział, że redakcja przekaże prokuratorom nośnik z nagraniem, gdy tylko upewni się, że nie naraża to źródła informacji. Stało się to po kilku dniach.
Prokuratura mówiła po działaniach we "Wprost", że dążyła do "ugodowego przejęcia nośnika" w gabinecie naczelnego "Wprost". Także ABW oświadczyła po przeprowadzeniu wewnętrznej kontroli, że jej funkcjonariusze działali zgodnie z prawem i nie przekroczyli swoich uprawnień w redakcji.