Jako od wielu lat niewierzący, niepraktykujący, nieprzyjmujący nawet księdza po kolędzie, nie chciał być statystycznym wiernym Kościoła i - zgodnie z uzyskaną przez siebie wykładnią Kurii Metropolitarnej w Warszawie - przygotował na piśmie akt apostazji. Wziął dwóch świadków (taki jest wymóg prawa kanonicznego) i udał się do proboszcza. Ten jednak odmówił przyjęcia pisma.
I dlatego niepokorny taksówkarz olecki zwrócił się do sądów powszechnych o nakazanie proboszczowi wykreślenia go z kościelnej ewidencji. Teraz ponowi próbę. Tym razem ma powołać się na przepisy o ochronie danych osobowych. I na tej podstawie zażąda skreślenia go z kościelnych rejestrów - zapowiada "Trybuna". (PAP)