Sąd może, ale nie musi brać pod uwagę wywiadu Rywina
Sąd może brać pod uwagę prasowe wywiady
udzielone przez oskarżonego, ale zasada prawna mówi, że nie
powinny one zastępować wyjaśnień, jakie podsądny może sam złożyć
na rozprawie - tak prokuratura odniosła się do wywiadu z Lwem
Rywinem, opublikowanego w piątkowym "Super Expressie".
Zbigniew Jaskólski, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, która oskarżyła Rywina o płatną protekcję, powiedział, że ponieważ sprawa jest już w sądzie, to nie będzie się odnosił do żadnych wypowiedzi i oświadczeń Rywina. Przypomniał, że w toku śledztwa Rywin odmówił składania jakichkolwiek wyjaśnień.
"Sąd może zrobić wszystko, nawet zaliczyć wywiad prasowy w poczet materiału dowodowego, jednak prawo mówi, że powinno się przede wszystkim zbierać dowody bezpośrednie, a więc w pierwszej kolejności dążyć do tego, by oskarżony złożył swoje własne wyjaśnienia na rozprawie. Jeśli nie trzeba, to nie powinno się zastępować ich notatkami, oświadczeniami czy wywiadami" - powiedział Jaskólski.
W wywiadzie Rywin przyznał, że rzeczywiście chciał być prezesem Polsatu, bo wyobrażał sobie, "że to będzie nowe źródło finansowanie produkcji filmowych". "Kogo interesuje, że ja byłem (u redaktora naczelnego 'Gazety Wyborczej' Adama Michnika, gdzie miało dojść do złożenia korupcyjnej propozycji) nachlany? Jak mam to dzisiaj powiedzieć publicznie?" - powiedział Rywin "Super Expressowi".
Jaskólski nie chciał ujawnić, czy ze zgromadzonego w śledztwie materiału dowodowego wynika, iż Rywin był u Michnika nietrzeźwy. Prawo mówi, iż bycie pod wpływem alkoholu nie wyłącza odpowiedzialności karnej. "Ale ocenę tego, jaki wpływ na całą sprawę mógł mieć alkohol, pozostawmy biegłym" - powiedział rzecznik.
Kilka miesięcy temu rozmowa z Rywinem ukazała się w "Trybunie". Ujawnił w niej m.in., że u notariusza zdeponował swoje oświadczenie opisujące jego wersję wydarzeń.
27 grudnia 2002 r. "Gazeta Wyborcza" napisała, że Rywin domagał się w lipcu 2002 r. 17,5 mln dolarów od wydawcy tego dziennika - spółki Agora. W zamian miał oferować przeprowadzenie korzystnych dla Agory zmian w projekcie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Rywin miał występować w roli pośrednika, w imieniu - jak twierdził - "grupy ludzi, która trzyma w ręku władzę", w tym premiera. Pieniądze "spożytkowane miały być m.in. na potrzeby SLD"; "GW" miała zaprzestać "krytykowania premiera", a Rywin miał objąć szefostwo Polsatu. Premier oświadczył, że nie zlecał nigdy Rywinowi pośrednictwa w jakiejkolwiek sprawie.