Sąd: aresztować stalinowskiego sędziego Stefana M.
W Szwecji powinien już być Europejski Nakaz Aresztowania wobec stalinowskiego sędziego Stefana M. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie wysłał go do Sztokholmu 15 października - podał rzecznik sądu Rafał Korkus. Jak ustaliła Wirtualna Polska, Stefanowi M. grozi kara 10 lat pozbawienia wolności za "zbrodnie komunistyczne i zbrodnie przeciwko ludzkości".
27.10.2010 | aktual.: 27.10.2010 16:32
ENA wobec 81-letniego M., podejrzanego o bezprawne pozbawianie wolności więźniów w okresie stalinowskim, Warszawski Sąd Okręgowy wydał w sierpniu na wniosek pionu śledczego IPN.
- Piłka jest po stronie Szwecji; czekamy na reakcję jej władz - powiedział prok. Marcin Gołębiewicz z warszawskiego IPN.
Już wcześniej sąd wydał nakaz aresztowania podejrzanego, który mieszka w Szwecji, a nie stawiał się na wezwania.
10 lat w więzieniu?
Jak poinformował Wirtualną Polskę Andrzej Arseniuk, rzecznik Instytutu Pamięci Narodowej, Stefanowi M. grozi kara pozbawienia wolności do lat 10. Czy pomimo wieku Stefan M. trafi do więzienia? - Będzie to zależało od sądu. Przy okazji sądzenia innych zbrodniarzy ktoś zastanawiał się, czy można ścigać człowieka w podeszłym wieku. Ale chodzi bardziej o wymierzenie sprawiedliwości, nawet po tylu latach i potwierdzenie zarzutów, które ciążą na Stefanie M., niż o jego uwięzienie - stwierdził Arseniuk.
Dodał też, że rolą IPN-u "nie jest zastanawianie się nad wyrokami, ale doprowadzenie sprawy do końca". Jak zaznaczył, misja IPN, który występował jako oskarżyciel, skończyła się wraz z wyrokiem sądu.
"Czułem zadowolenie, wydając wyroki na wrogów"
Zarzuty, które zostały postawione Stefanowi M., dotyczą okresu od marca 1951 r. do listopada 1953 r., gdy pełnił on funkcję asesora Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie. Według IPN-u w tym czasie "uczestniczył w bezprawnym pozbawianiu wolności w formie tymczasowego aresztowania bez jakiegokolwiek formalnego tytułu prawnego". Zarzut ten odnosi się do co najmniej 20 pokrzywdzonych.
M. orzekał m.in. w sfabrykowanych przez władze sprawach przedwojennych oficerów WP, będących odpryskami wielkiego procesu o rzekomy spisek w wojsku, tzw. sprawy Tatara z początku lat 50. Skład sędziowski z udziałem M. skazał na karę śmierci (którą wykonano) mjr. Zefiryna Machallę oraz mjr. NSZ Karola Sęka. Zasiadał też w składach sądów, które skazały na śmierć (kary nie wykonano) m.in. płk. Maksymiliana Chojeckiego i płk. Bronisława Maszlankę. Po 1956 r. wszystkich tych skazanych zrehabilitowano.
- Czułem zadowolenie, wydając wyroki na wrogów - mówił w 1999 r. Stefan M. w wywiadzie dla szwedzkiego dziennika "Dagens Nyheter". - Wierzyłem, że służę swojemu krajowi. Dzisiaj widzę, że zostałem oszukany - dodał. Twierdził, że nie wiedział, iż dowody w sprawie Machalli były sfałszowane.
Czyny, których M. dopuścił się jako asesor, "zakwalifikowano jako zbrodnie komunistyczne i zbrodnie przeciwko ludzkości z uwagi na to, że podejrzany, jako funkcjonariusz państwa komunistycznego działając w strukturach systemu państwa totalitarnego posługującego się na wielką skalę terrorem dla realizacji celów politycznych i społecznych uczestniczył w poważnych prześladowaniach /represjonowaniu/ grup ludności z powodu jej przynależności politycznej i wyznaniowej" - stwierdza IPN w oświadczeniu przekazanym Wirtualnej Polsce.
Jak podkreślono, "zebrany dotychczas materiał dowodowy nie upoważnia do postawienia mu zarzutów zabójstw sądowych". Prok. Kliczmak przyznał zarazem, że IPN wie, iż M. brał udział w wydawaniu wyroków śmierci.
"Uproszczona ekstradycja"
Europejski Nakaz Aresztowania jest decyzją sądu państwa członkowskiego UE, wydawaną w celu aresztowania i przekazania przez inne państwo członkowskie osoby dla przeprowadzenia postępowania karnego lub wykonania kary pozbawienia wolności. ENA - według założeń ustawodawcy i konwencji ramowej UE - ma służyć przyspieszeniu obrotu prawnego w sprawach karnych i jest "uproszczoną ekstradycją".
IPN wniósł o aresztowanie M., gdyż ten nie stawiał się na wezwania, jest obywatelem polskim, a w Szwecji nie ma, według IPN, stałego miejsca pobytu.
Szwecja nie ma analogicznych przepisów związanych z rozliczeniem komunizmu i zapewne zakres pojęcia zbrodni przeciwko ludzkości w prawie szwedzkim jest trochę inny niż w naszym - mówił wcześniej prowadzący śledztwo prok. IPN Marek Klimczak. Warunkiem wydania kogoś przez jakieś państwo innemu państwu jest karalność danego czynu w obu państwach.
Sprawa z 11-letnim stażem
Sprawa kpt. rez. Stefana M. - stalinowskiego sędziego wojskowego, który uczestniczył w wydawaniu wyroków śmierci w procesach politycznych - stała się głośna w 1999 r. Kierowana wówczas przez Mariusza Kamińskiego Liga Republikańska wystąpiła do Hanny Suchockiej, ówczesnej minister sprawiedliwości, o wszczęcie śledztwa wobec Stefana M., mieszkającego w Uppsali w Szwecji.
- Sprawa ta należy do zakresu działania Instytutu Pamięci Narodowej, nie do prokuratury powszechnej - mówiła wówczas Suchocka.
IPN pod prezesurą Leona Kieresa uznał, że nie ma szans na ekstradycję Stefana M., bo według szwedzkiego prawa obywatel szwedzki nie może być wydany innemu krajowi. Istnieje wyjątek od tej reguły - gdy o ekstradycję wnosi kraj skandynawski.
Od 2007 r. M. jest podejrzany przez IPN o niedopełnianie obowiązków przy przedłużaniu aresztu wobec więźniów UB i tym samym o bezprawne pozbawianie ich wolności. 2009 r. Wojskowy Sąd Garnizonowy nie uwzględnił wniosku IPN o areszt, bo uznał, że M. był sędzią i by mu zarzucić przestępstwo, należało najpierw zwrócić się do sądu dyscyplinarnego o uchylenie immunitetu. IPN odwołał się do Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie, dowodząc, że nie trzeba było o to występować, bo M. nie jest sędzią w stanie spoczynku. Stefana M. nie chroni immunitet sędziowski, bo przysługiwał mu tylko, gdy sprawował on swój urząd, czyli do 1955 r. - uznał w grudniu 2009 r. WSO. Nakazał on sądowi garnizonowemu ponownie zbadać wniosek IPN. W lutym br. sąd podzielił argumenty IPN.
Ścigają go, by zaszkodzić bratu?
Stefan M. urodził się w 1929 roku w Drohobyczu. Był aktywnym działaczem Związku Walki Młodych, a potem Związku Młodzieży Polskiej. W 1950 roku został tajnym informatorem służb bezpieczeństwa. Po ukończeniu szkoły oficerskiej pracował jako asesor w Wojskowym Sądzie Okręgowym w Warszawie. W latach 50. przewodniczył składom sędziowskim, które wyrokowały o losach żołnierzy podziemia niepodległościowego.
W Szwecji osiedlił się po wyjeździe z Polski w 1968 r. w wyniku antysemickiej nagonki komunistycznych władz. Uważa on, że zainteresowanie nim w Polsce jest spowodowane chęcią przyniesienia szkody jego przyrodniemu bratu - naczelnemu "Gazety Wyborczej" Adamowi Michnikowi. Prok. Klimczak zaprzeczał, by miało to jakiś związek.
NaSygnale.pl: Krwawa zemsta na eks - ostrze utkwiło jej w głowie...