Zaskakujące wyniki badań w Polsce. Nie seniorzy są najbardziej narażeni
Gdyby w Polsce powietrze spełniało normy zdrowotne, uniknęlibyśmy co 12 hospitalizacji z powodu zawałów i udarów. Jednak to nie seniorzy są najbardziej narażeni na skutki smogu panującego w Polsce - podaje "The Lancet", powołując się na badania Polaków.
Prestiżowy magazyn medyczny "The Lancet" opublikował wyniki prac badaczy z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Naukowcy przeanalizowali dane zdrowotne z poprzedniej dekady dla 8 mln mieszkańców z pięciu wschodnich województw Polski. Interesowało ich głównie to, jak zanieczyszczenia powietrza wpływają na choroby układu krążenia. Z badania wynika, że wpływają naprawdę zauważalnie.
To nie seniorzy najbardziej zagrożeni
Badania zespołu wykazały, że powietrze w Polsce jest bardziej trujące niż w innych miejscach świata. A najmocniej szkodzi wcale nie seniorom powyżej 65. roku życia, lecz kobietom w młodym i w średnim wieku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Naukowcy zaproponowali kilka potencjalnych wyjaśnień tego nietypowego odkrycia. Jedno z nich to fakt, że kobiety są bardziej niż mężczyźni podatne na tzw. stres oksydacyjny, który może uszkadzać komórki w ciele. Znaczenie mogą mieć też różnice we wzorcach oddychania między kobietami i mężczyznami, co prowadzi do osadzania się większej liczby cząstek w drogach oddechowych kobiet.
"Na różnice między mężczyznami i kobietami może również wpływać sposób spędzania czasu i tradycyjne przypisane role. Na przykład kobiety nadal są bardziej zaangażowane w prace domowe, opiekę nad dziećmi lub gotowanie, co może być związane z większym skumulowanym wpływem na zanieczyszczenie powietrza zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Ponadto istnieje różnica w narażeniu na zanieczyszczenie powietrza związana ze statusem społeczno-ekonomicznym, a nierówności nadal utrzymują się na niekorzyść kobiet" – wyjaśniają naukowcy.
Co więcej, gdyby poziom zanieczyszczeń powietrza spełniał normy zdrowotne, tylko we wschodnich województwach uniknięto by w tym czasie prawie 25 tys. zawałów mięśnia sercowego oraz udarów niedokrwiennych. Oznaczałoby to, że nie doszłoby do niemal co 12 przypadku hospitalizacji z tych przyczyn.
Polski smog
W analizie uwzględniono dane z województw: warmińsko-mazurskiego, podlaskiego, lubelskiego, podkarpackiego i świętokrzyskiego. Na co dzień nie są one kojarzone ze smogiem. Mimo to na podstawie analizy jego składu naukowcy uznali, że jest on wyjątkowy. Na tyle wyjątkowy, że zasługuje na osobny typ, który nazwano "polskim smogiem". Okazał się on bardziej trujący od klasycznego, zwłaszcza jeśli chodzi o negatywny wpływ na układ sercowo-naczyniowy.
Badacze zwracają uwagę, że smog okazuje się problemem nawet na wiejskich, bogatych w zieleń terenach. W tym w województwie podlaskim, zwanym zielonymi płucami Polski. "Nawet na takich obszarach zanieczyszczenie powietrza odgrywa istotną rolę w negatywnym wpływie na zdrowie ludzi" - zauważają.
- Pomimo braku klasycznego przemysłu na tych terenach istnieje tutaj tzw. polski smog, rodzaj zanieczyszczenia powstający "wokół komina" - stwierdził dr hab. n. med. Łukasz Kuźma, kierownik zespołu badawczego.
W związku z tym naukowcy postulują o wprowadzenie miejsca zamieszkania pacjenta i występujący tam średni poziom zanieczyszczeń powietrza jako czynnik ryzyka w modelach oceniających ryzyko chorób sercowo-naczyniowych. - Zachęcamy też lokalne władze i lekarzy do edukowania pacjentów na temat wpływu smogu na ich zdrowie, a pacjentów do korzystania z aplikacji monitorujących stan powietrza - dodaje Kuźma.
Co robić?
W przyszłości badacze chcieliby stworzyć ogólnodostępne narzędzie online. Pozwoliłoby ono każdej osobie oszacować prawdopodobieństwo wystąpienia chorób układu krążenia. Szacunki bazowałyby nie tylko na wieku i typowych medycznych parametrach, ale także koncepcji tzw. pyłolat (z ang. ePM-years).
Naukowcy przywołują też zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia, do których należy się stosować, jeśli chce się poprawić jakość powietrza w danym miejscu. To m.in.
- wykorzystanie odnawialnych źródeł energii,
- zmiany w sposobach ogrzewania domów,
- poprawa efektywności energetycznej w budynkach,
- wprowadzanie niskoemisyjnego transportu
- wdrażanie rozwiązań przyczyniających się do redukcji odpadów.
"Wdrożone do tej pory zmiany są jednak niewystarczające, a, jak wyraźnie pokazuje nasze badanie, nie ma czegoś takiego jak bezpieczny poziom zanieczyszczenia powietrza" - podsumowali naukowcy z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
O badaniu
W analizie obejmującej okres od 2011 do 2020 r. zestawiono informacje o hospitalizacjach z powodu udaru niedokrwiennego i zawałów mięśnia sercowego (łącznie było ich 289 tys.) z danymi dotyczącymi warunków atmosferycznych oraz poziomów zanieczyszczenia powietrza. Badaczy w szczególności interesowało stężenie pyłów zawieszonych, benzopirenu oraz dwutlenku azotu, dwutlenku siarki i tlenku węgla, czyli czadu.
Informacje o zanieczyszczeniach pochodziły z globalnych systemów monitorowania atmosfery, wykorzystujących dane lokalnych stacji pomiarowych oraz dane satelitarne.
Szymon Bujalski, "Ziemia na Rozdrożu"