Jak rozpoznać seryjnego mordercę? Wskazano trzy cechy
Co sprawia, że niektórzy ludzie są zdolni dopuszczać się czynów okrutnych, łamiących wszelkie granice, do głębi szokujących i budzących grozę? Czy seryjni mordercy to zawsze ludzie zaburzeni, dotknięci chorobami psychicznymi, z wypaczoną osobowością? Istnieją trzy sygnały świadczące o tym, że dziecko w dorosłości może przejawiać skrajnie brutalne zachowania.
Urodzili się tacy - a może tacy się stali przez swoje otoczenie? Może są dziełami brutalnych ojców, zimnych i nieobecnych matek, "potworami" stworzonymi przez deprawację i przemoc? Na to pytanie psychologowie, psychiatrzy i śledczy szukali odpowiedzi od zawsze.
W tym celu przeprowadzano szereg badań, eksperymentów i analiz porównawczych. Sporządzano listy wspólnych cech wielu masowych morderców, dzielono je na rozmaite kategorie i poszukiwano powtarzalnych schematów. Zajęło to długie dekady. Dzięki temu dziś wiemy już, że wspólnych cech i zdarzeń z wczesnej młodości seryjnych zabójców jest całkiem sporo.
Są to zatem cechy występujące naturalnie, niezależnie od środowiska - jak schizofrenia oraz inne ciężkie choroby umysłowe i zaburzenia psychotyczne, ale też problemy spowodowane schorzeniami lub uszkodzeniami mózgu czy alkoholizmem. To także zaburzenia osobowościowe, jak na przykład psychopatia, sadyzm, zaburzenia paranoidalne, impulsywno-agresywne czy aspołeczność. Trzecia grupa to czynniki związane z wychowaniem. W tym przygnębiającym katalogu znajduje się przemoc fizyczna, molestowanie i maltretowanie ze strony rodzica lub opiekuna, a także znęcanie się psychiczne i zaniedbanie emocjonalne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teoria trójkąta socjopatii
No dobrze, ale przecież wszystko to jest jedynie zestawem cech, które mogą - choć nie muszą - występować u ludzi, którzy okazywali się wielokrotnymi zabójcami. Nie każdy młody człowiek, który był zaniedbywany, czy miał pecha wychowywać się z brutalnym opiekunem, staje się "seryjniakiem". Nie każdy chory na poważne choroby psychiczne ma skłonności do agresji i przemocy… Czy zatem te wszystkie katalogi i cechy są cokolwiek warte?
Na pewno nie tyle, by pozwolić na "namierzenie" kandydata na seryjnego mordercę, a takiego narzędzia poszukiwali psychiatrzy i śledczy. W latach 60. XX wieku wydawało się, że odpowiedź jest już blisko.
W 1963 roku amerykański psychiatra John Macdonald sformułował teorię trójkąta socjopatii. Wierzył, że korelacja występowania trzech bardzo charakterystycznych zachowań u dziecka może przekładać się na wyższe prawdopodobieństwo wystąpienia u niego skrajnej agresji w wieku dorosłym.
Psychiatra zaobserwował, że najbardziej agresywni badani mieli w dzieciństwie długotrwały problem z nocnym moczeniem się (występujący w wieku szkolnym, długo po ukończeniu piątego roku życia). Dodatkowo przechodzili mocną fazę fascynacji ogniem i mieli na koncie szereg podpaleń. Trzecim charakterystycznym symptomem było znęcanie się nad zwierzakami.
Macdonald wskazywał, że wszystkie te zachowania są sposobem na odreagowanie poczucia krzywdy, upokorzenia i poniżenia, sposobem na ujście rosnącego poczucia frustracji i narastającej agresji. Dziecko nie jest w stanie przeciwstawić się dorosłemu, który je krzywdzi - jest na pozycji z góry przegranej, zaczyna więc radzić sobie z pożerającymi je emocjami w inny sposób.
Zwykle zaczyna się od moczenia, które najczęściej prowadzi do rosnącego poczucia wstydu i bezradności. Dziecko zaczyna odreagowywać, podpalając drobne, a później coraz większe przedmioty - destrukcja przynosi ulgę, nie wiąże się to jednak (jeszcze) ze skrzywdzeniem żywej istoty. Znęcanie się nad zwierzętami, torturowanie i mordowanie ich to etap trzeci, pozwalający na wzięcie odwetu za swoje upokorzenia na kimś słabszym, kto nie będzie w stanie się obronić.
Te trzy sygnały - długie moczenie się, piromania i sadyzm wobec zwierząt - wyjątkowo często występowały w dzieciństwie u mężczyzn, którzy w dorosłości zrobili "karierę" jako seryjni zabójcy.
Zestaw wszystkich trzech cech posiadał m.in. Gary Ridgeway, słynny "morderca znad Green River", który mógł zamordować nawet 70 kobiet. W dzieciństwie bardzo długo moczył łóżko, za co spotykały go kary w postaci okropnych upokorzeń (jego matka wyszydzała go po każdym takim incydencie, kazała chodzić po domu nago przed braćmi i stać w wannie z zimną wodą). Już jako nastolatek Gary miał na koncie szereg podpaleń, z upodobaniem torturował też koty i ptaki.
Pełną triadę objawów prezentował także Ed Kemper, seryjny morderca i nekrofil, który pozbawił życia 10 osób, w tym własną matkę, babkę i dziadka. Mordował także autostopowiczki, które najpierw zgarniał z ulicy, oferując uprzejmie podwózkę. Następnie wywoził dziewczyny w odludne miejsca, by następnie bezlitośnie je zabijać i odbywać stosunki seksualne z ich zwłokami. Ciała później rozczłonkowywał i szczątki rozrzucał po okolicy. Jako dziecko moczył się, przechodził fazę fascynacji ogniem i dręczył zwierzęta - jako dziesięciolatek spalił kota żywcem.
Teoria obarczona błędami
Teoria Macdonalda zyskała swego czasu dużą popularność, jednak była obarczona błędami i stanowiła wedle innych psychiatrów i śledczych zbytnie uproszczenie. Nie można z góry określić, że występowanie w dzieciństwie trzech czynników - moczenia się, podpaleń i torturowania zwierząt - automatycznie oznacza większe szanse na "stworzenie mordercy". Może jednak świadczyć o poważnych dysfunkcjach panujących w rodzinnym domu dziecka, u którego podobne zachowania da się zaobserwować.
Triada Macdonalda to dziś raczej narzędzie diagnozy problemu, niż przewidywania przyszłych zachowań. Warto jednak o niej pamiętać, jeśli zaobserwujemy w naszym otoczeniu dziecko, któremu zdarzają się zachowania z trójkąta socjopatii. Być może potrzebuje pomocy.
Makabrycja