Zostawił niemowlę w zamkniętym samochodzie. Na zewnątrz było 35 stopni

Na warszawskiej Białołęce nieodpowiedzialny ojciec zostawił niemowlę w nagrzanym aucie. Temperatura na zewnątrz wynosiła ok. 35 stopni Celsjusza. Odwodnione dziecko trafiło do szpitala, a mężczyzna usłyszał już w tej sprawie zarzuty. Przesłuchana została również matka chłopca.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images | www.natasha-lebedinskaya.com

W miniony czwartek, kilka minut po 18.00, przy ulicy Marywilskiej na Białołęce przechodzień usłyszał płacz małego dziecka dobiegający z zaparkowanego na końcu drogi osiedlowej samochodu. Pojazd miał wyłączony silnik. W środku nie było żadnej dorosłej osoby, a szyby w przednich drzwiach były uchylone na kilka centymetrów.

Mężczyzna zauważył, że na tylnym siedzeniu znajduje się fotelik, a w nim zapłakane i spocone dziecko. Po chwili do pojazdu podeszły inne osoby. Jedna z kobiet zdołała wsunąć rękę przez uchylone okno i otworzyć drzwi. Ponieważ dziecko było bez opieki, świadkowie zatelefonowali pod numer alarmowy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

– Temperatura na zewnątrz wynosiła około 35 stopni, było duszno i parno, samochód stał w nasłonecznionym miejscu, wewnątrz nie było żadnego cienia – przekazała kom. Paulina Onyszko rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji.

Funkcjonariusze, którzy po kilku minutach zjawili się na miejscu, wezwali pogotowie. Próbowali też ustalić opiekunów dziecka, jednak żadna z obecnych na miejscu osób, nie widziała nikogo w pobliżu auta. Po sprawdzeniu pojazdu w bazie danych policjanci ustalono właściciela pojazdu. Mundurowi próbowali telefonicznie się z nim skontaktować, jednak bezskutecznie.

– Ratownicy medyczni stwierdzili, że dziecko ma objawy odwodnienia. Zdecydowali, że musi trafić do szpitala. Na miejscu, po badaniu okazało się, że dziecko faktycznie było odwodnione. Lekarz zdecydował, że chłopczyk musi zostać na obserwacji – dodała kom. Paulina Onyszko.

Dzielnicowi, którzy zjawili się przy ulicy Marywilskiej również zajęli się poszukiwaniem opiekunów dziecka. Kilkanaście minut po 19.00 do samochodu podbiegł zdenerwowany mężczyzna, jak się okazało, ojciec dziecka. 40-latek tłumaczył powody pozostawienia synka w samochodzie. Chwilę po nim zjawiła się również matka dziecka.

Policjanci zatrzymali 40-letniego ojca do czasu wyjaśnienia sprawy. Dalej czynności w tej sprawie prowadzili dochodzeniowcy. Następnego dnia przesłuchali oni matkę dziecka.

Na podstawie zgromadzonego w tej sprawie materiału dowodowego, w którym kluczowe znaczenie miały zeznania świadków, policjanci przedstawili 40-latkowi zarzut dotyczący narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Za to przestępstwo może mu grozić kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

Funkcjonariusze z Wydziału ds. Nieletnich i Patologii wszczęli postępowanie opiekuńcze i powiadomili sąd rodzinny i nieletnich.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (75)