Bank Światowy do rządów: Zakończenie szkodliwych subsydiów w rolnictwie ujawni prawdziwą cenę żywności
Koszty transformacji w rolnictwie będą dwa razy niższe niż subsydia, które wspierają produkcję żywności w znacznym stopniu napędzającą zmianę klimatu. Stojący za raportem w tej sprawie Bank Światowy zachęca więc bogate kraje, by szkodliwe subsydia ukróciły - pisze dla Wirtualnej Polski Szymon Bujalski, "Dziennikarz dla Klimatu".
"Przepis na planetę zdatną do życia" to nowy raport Banku Światowego, jednej z najważniejszych instytucji finansowych. Jego autorzy skupiają się na wpływie sektora rolniczego na zmianę klimatu. A wpływ ten jest znaczący, bo obecny model produkcji żywności odpowiada za jedną trzecią światowych emisji gazów cieplarnianych, które napędzają zmianę klimatu (w Unii Europejskiej za 10 proc.).
To się opłaca
Co ważne, według raportu korzyści z inwestycji w ograniczanie emisji są znacznie większe niż koszty. Aby do 2030 r. zmniejszyć emisje o połowę, a do 2050 r. sektor spożywczo-rolny stał się neutralny dla klimatu, roczne inwestycje powinny wzrosnąć do 260 mld dolarów rocznie.
To wcale nie tak dużo, jak mogłoby się wydawać, bo chodzi o mniej więcej ćwierć proc. globalnego PKB. Już dziś dwa razy więcej pieniędzy wydaje się rocznie na dotacje rolne dla praktyk w większości szkodzących środowisku i klimatowi. Ale na tym nie koniec. Dokonanie tych inwestycji przyniosłoby korzyści o wartości ponad czterech bilionów dolarów. Na kwotę tę składa się m.in. lepsze zdrowie ludzi (a co za tym idzie większa produktywność i niższe koszty leczenia), większe bezpieczeństwo żywnościowe, a także poprawa jakości miejsc pracy i zysków dla rolników.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Chociaż jedzenie na twoim stole może smakować dobrze, jest to również pokaźny kawałek tortu związanego z emisją gazów cieplarnianych - tłumaczy Axel van Trotsenburg, jeden z dyrektorów w Banku Światowym. - Dobra wiadomość jest taka, że globalny system żywnościowy może uzdrowić planetę - dodaje.
Bank Światowy: ograniczyć subsydia
Instytucja podkreśla przy tym, że - ze względu na różnice między poszczególnymi krajami i regionami - nie można stworzyć takiej samej "receptury" dla wszystkich. Na przykład w krajach bogatych, w których ludzie jedzą najwięcej mięsa (średnio znacznie więcej niż zalecają lekarze), celem powinno być ograniczanie jego spożycia. Ale w biedniejszych krajach nie brakuje ludzi, którzy powinni jeść więcej nie tylko mięsa, co po prostu wszystkiego.
Zdaniem Banku Światowego kraje o niskich dochodach muszą przy tym unikać błędów krajów bogatszych. Czyli rozwijać rolnictwo w sposób bardziej przyjazny środowisku, nienastawiony na monokultury, potężne ilości pestycydów i degradację środowiska. W ich przypadku niezwykle ważne są też ochrona i przywracanie lasów, bo ponad połowa emisji z sektora rolno-spożywczego pochodzi właśnie z ich wycinki.
Z kolei rolą państw o wysokich dochodach (takich jak Polska) powinno być udzielanie większego wsparcia tym biedniejszym. "Kraje o wysokich dochodach mogą również przenosić dotacje z wysokoemisyjnych źródeł żywności. Ujawniłoby to ich pełną cenę i - w porównaniu - pomogłoby obniżyć ceny niskoemisyjnej żywności" - stwierdza Bank Światowy.
Prawdziwa cena mięsa
Jak zauważa analityczny portal Climate Change News, czołowa instytucja finansowa świata powstrzymała się od krytykowania mięsa i mówienia ludziom, co mają jeść. Dieta budzi bowiem emocje, które wzmacniane są przez dezinformację. Często rozsiewana jest ona w celu zniechęcenia ludzi do poważnego potraktowania wyzwań w rolnictwie oraz zbicia kapitału politycznego.
"Chociaż naukowcy od dawna przyznają, że diety wegańskie i wegetariańskie są znacznie lepsze dla klimatu niż typowo zachodnie diety mięsożerne, rządy i organizacje międzynarodowe często unikają wyraźnych wezwań społeczeństwa do spożywania mniejszej ilości produktów pochodzenia zwierzęcego" - komentuje portal.
W rozmowie z Climate Change News autor raportu stwierdza jednak, że przykładem dotacji, która "niekoniecznie jest pomocna dla środowiska", jest zapewnianie bezpłatnych lub tanich gruntów pod wypas zwierząt hodowlanych. Według niego, gdyby dotacje do mięsa zostały zmniejszone zgodnie z jego "prawdziwym kosztem" dla planety, ceny byłyby o 20-60 proc. wyższe.
- Pozwólmy, aby cena mięsa dokładniej odzwierciedlała jego prawdziwy koszt - mówi Sutton. - I pozwólmy konsumentom zdecydować, czy to właśnie chcą spożywać, czy też woleliby spożywać tańsze alternatywy o niższej emisji i niższych kosztach (środowiskowych i zdrowotnych - przyp. red.) - dodaje.
Nie tylko klimat
Rolnictwo nie tylko znacząco przyczynia się do emisji gazów cieplarnianych, ale i jest na pierwszej linii frontu, jeśli chodzi o odczuwane skutki. Długotrwałe susze, nadspodziewanie duże skoki temperatur w krótkim okresie i ekstremalne zjawiska pogodowe stają się codziennością, w której coraz trudniej odnaleźć się wielu rolnikom.
Taka sytuacja ma miejsce również w Polsce, w której straty w plonach monitorowanych upraw oszacowano pod koniec maja na przynajmniej 20 proc. Jak wskazał Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa, chodzi o uprawy zbóż jarych, zbóż ozimych, truskawek i krzewów owocowych.
Z kolei według raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego z 2022 r., przeciętna wartość plonów traconych co roku w wyniku susz wynosi 6,5 mld zł. Średnio rocznie przez wahania temperatur tracimy w Polsce ok. 7 proc. plonów, a jeśli globalne ocieplenie sięgnie 2 st. C (może do tego dojść w połowie tego wieku) straty wzrosną do przynajmniej 14 proc.
Ale problem jest szerszy. Dzisiejsze gospodarstwa rolne stosują ogromne ilości pestycydów i nawozów sztucznych, co zagraża zdrowiu gleby, wód i naszemu. Hodowane przemysłowo zwierzęta żyją i umierają w warunkach, które stwarzają "dobrą okazję" do powstawania i przenoszenia chorób. Do tego aktualny sposób produkcji żywności jest główną przyczyną wycinania cennych lasów i wysuszania torfowisk, a także zaniku różnorodności życia biologicznego na Ziemi.
Autor: Szymon Bujalski, "Dziennikarz dla Klimatu"