Aktywiści Ostatniego Pokolenia zawieszają blokady. I ruszają na pomoc powodzianom
- Kryzys klimatyczny krzyczy teraz w Polsce sam za siebie - mówią członkowie ruchu Ostatnie Pokolenie. Dlatego aktywiści zawiesili planowane blokady dróg w Warszawie. Zamiast tego od niedzieli pomagają ludziom na zalanym południu kraju - pisze dla Wirtualnej Polski Szymon Bujalski, "Dziennikarz dla Klimatu".
Ostatnie Pokolenie po rozpoczęciu roku szkolnego podjęło kolejną serię działań, mających zwrócić uwagę społeczeństwa na narastający problem zmiany klimatu.
"Działacze Ostatniego Pokolenia w każdym wieku protestują, łamiąc prawo, w pierwszych tygodniach roku szkolnego. Robią to z troski o swoich najbliższych - dzieci, wnuki czy młodsze rodzeństwo, które zaczęło kolejny rok szkolny w czasach galopującego kryzysu klimatycznego. W tych czasach niestety nie dobra edukacja czy biznes jak zwykle, ale sprzeciw obywateli może zmusić rząd, aby skończył z polityką, która przekreśla bezpieczną dorosłość najmłodszych" – tłumaczą aktywiści swe motywacje.
Ale zmiana klimatu to nie tylko przyszłość. To w coraz większym stopniu nasza teraźniejszość.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wielkie upały, wielka powódź
Nie minął nawet tydzień ich działań, a normalny bieg roku szkolnego został zakłócony przez ekstremalne upały. W niektórych miejscowościach skracano nawet lekcje, bo dzieci nie mogły bezpiecznie przebywać w nagrzanych szkołach. W tym czasie do rekordowo niskiego poziomu spadła ilość wody w Wiśle, a w wielu częściach Polski pogłębiała się susza hydrologiczna.
Na i tak skrajnie nietypową sytuację nałożyła się powódź, która rozlewa się na południu kraju. Już teraz można być pewnym, że to jedna z najpoważniejszych katastrof w Polsce w tym wieku, która związana jest z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi.
Pierwsza analiza naukowców wskazuje, że katastrofa ta została wzmocniona właśnie przez zmianę klimatu. "Uznajemy niż genueński Borys za wydarzenie wyjątkowe w kategorii opadów i bardzo niecodzienne w kategorii zmian ciśnienia atmosferycznego. Może być w dużym stopniu przypisane zmianie klimatu spowodowanej przez człowieka" - ocenili naukowcy z ClimaMeter (projekt badawczy finansowany przez Unię Europejską i francuskie Narodowe Centrum Badań Naukowych).
Z analizy naukowców wynika, że w obecnych czasach niże podobne do Borisa wykazują względem przeszłości istotne zmiany w ciśnieniu i zwiększoną ilość opadów - nawet o 4-8 mm/dzień, czyli do 20 proc. więcej.
Ostatnie Pokolenie pomaga powodzianom
W obliczu sytuacji powodziowej na południu Ostatnie Pokolenie zdecydowało o zawieszeniu wrześniowej serii blokad w stolicy. Zamiast tego działacze ruchu są od niedzieli obecni w miejscowościach dotkniętych powodzią, gdzie pomagają mieszkańcom i służbom. Jak mówią, na co dzień akcje Ostatniego Pokolenia mają alarmować ludzi w Polsce o katastrofalnych skutkach kryzysu klimatycznego, jednak kiedy woda wdziera się ludziom do domów, skutki te nie mogą być już bardziej widoczne. - Kryzys klimatyczny krzyczy teraz w Polsce sam za siebie - komentują aktywiści.
- Kiedy w 1997 Wrocław został w dużym stopniu zalany przez wodę, zniszczony został także mój dom rodzinny. Niesamowicie przeraża mnie, że to może się powtórzyć lub że komuś stanie się krzywda. Stan kryzysu klimatycznego w Polsce jest alarmowy, a rząd nie robi nic, by chronić swoich obywateli. Czas założyć pomarańczową kamizelkę - mówi 22-letni Patryk Gruszka z Wrocławia, który w niedzielę rano pomagał zabezpieczać przed powodzią Nysę.
- Jestem tu, ponieważ głęboko wierzę, że jedyną odpowiedzią na narastający kryzys klimatyczny i tragedie ludzkie, do których ten kryzys prowadzi, jest solidarność. Działam w solidarności z ofiarami powodzi, kiedy pomagam w Nysie oraz w solidarności z nami wszystkimi, których bezpieczeństwu zagraża zapaść klimatyczna, kiedy wychodzę na ulicę w proteście Ostatniego Pokolenia - dodaje Gruszka.
Apel do rządu wciąż ten sam
Ostatnie Pokolenie komentuje, że żadne z wrześniowych ekstremów (upały, susza, powódź) nie jest losową anomalią pogodową. "Są to konsekwencje pogarszającego się kryzysu klimatycznego, który napędza destrukcyjna polityka rządów tego świata, w tym rządu polskiego" – przekonuje organizacja. Dlatego w tym samym czasie, gdy jej przedstawiciele pomagają powodzianom, podnoszą też potrzebę wdrożenie w Polsce ambitnej polityki klimatycznej.
W ramach postulatów starają się zwracać uwagę nie na ogólne hasła, lecz konkretne działania, z których realizacji faktycznie można rozliczyć. Dlatego domagają się od premiera Donalda Tuska m.in. przekazania 100 proc. pieniędzy z budowy nowych dróg ekspresowych i autostrad na regionalny transport publiczny oraz wprowadzenia jednego biletu za 50 zł miesięcznie na transport regionalny w całym kraju.
Na początku marca Ostatnie Pokolenie zaniosło list ze swoimi postulatami również do marszałka Sejmu, Szymona Hołowni. W ostatni piątek, gdy na południu Polski woda w rzekach wzbierała do krytycznych poziomów, aktywiści przez pewien czas blokowali też wjazd do Sejmu.
W liście do Hołowni napisali, że marszałek Sejmu kształtuje debatę w polskim sejmie i w całej Polsce. "Od tak ważnej instytucji politycznej i osoby oczekujemy poparcia naszych postulatów i przyjęcia wiodącej roli w szczerym komunikowaniu o rzeczywistości kryzysu klimatycznego, bo Polki i Polacy zasługują na prawdę. Oznacza to również spriorytetyzowanie ustawodawstwa dotyczącego kryzysu klimatycznego w pracach Sejmu" – piszą aktywiści.
Dla Wirtualnej Polski Szymon Bujalski, "Dziennikarz dla Klimatu"