Ciało kobiety spalono, z ubrań usunięto metki. Tajemnicza śmierć w dolinie Isdal
Historia kobiety z Isdal wydaje się nawet bardziej intrygująca i zagadkowa niż niejeden skandynawski kryminał. Zwęglone ciało znalezione w Dolinie Śmierci, bagaż porzucony na dworcu, fałszywe dokumenty, ubrania z odciętymi metkami – to wszystko i wiele więcej tajemniczych okoliczności złożyło się na jedną z najbardziej enigmatycznych spraw w historii Skandynawii, która do dziś spędza sen z oczu śledczym i kryminologom.
23.10.2022 | aktual.: 23.10.2022 11:17
Dolina Isdal, zwana też Lodową Doliną, to malowniczy, lecz surowy obszar w południowo-zachodniej Norwegii. Znajduje się w cieniu największej grupy gór z widokiem na miasto Bergen. Choć kusi pięknymi widokami, skrywa mroczną przeszłość. Teren ten przed laty został okrzyknięty Doliną Śmierci. Jeszcze w średniowieczu doszło tam do serii samobójstw i od tej pory miejsce to przywołuje dość upiorne skojarzenia wśród miejscowych. Mimo to krajobrazom Isdal trudno się oprzeć, dolina wciąż jest chętnie odwiedzana przez miłośników przyrody i turystów.
To właśnie tam pewnego zimnego, listopadowego dnia w 1970 roku mieszkający w okolicy mężczyzna wybrał się na przechadzkę ze swoimi dwiema córkami. Zupełnie nieoczekiwanie przyjemny jesienny spacer zamienił się w koszmar, którego cała trójka z pewnością nie zapomniała do końca życia. Przy ścieżce między dwoma głazami spacerowicze dostrzegli ludzkie zwłoki. Gdy tylko wrócili do domu, o swoim odkryciu powiadomili policję. Nie wiedzieli jeszcze, że przez czysty przypadek na zawsze zapisali się na kartach kryminalnej historii Norwegii.
W proch się obrócisz
Policjanta, który jako pierwszy pojawił się na miejscu, przede wszystkim uderzył intensywny, nietypowy jak na te okoliczności zapach – woń… spalonego mięsa. Po chwili funkcjonariusz zrozumiał, skąd dobiegał ten przedziwny fetor. Ukryte w szczelinie między skałami zwłoki były kompletnie zwęglone.
Wkrótce w Isdal pojawiła się cała ekipa specjalistów. Technicy kryminalistyczni odnotowali, że zwłoki było ułożone na plecach, a tył ciała pozostał nietknięty przez płomienie. W pobliżu nie znaleziono żadnych dokumentów indentyfikacyjnych. Wokół zwłok ułożono za to elementy damskiej biżuterii i zegarek w sposób przywodzący na myśl swego rodzaju rytuał. Oprócz tego na miejscu znaleziono parasol, pustą butelkę po alkoholu, pusty pokrowiec na paszport, dwie plastikowe butelki po wodzie, kalosze, szalik, torebkę i wełniany sweter. Metki przy ubraniach były odcięte, a przy zwłokach ujawniono ślady benzyny.
Ogień strawił tego człowieka do tego stopnia, że jego tożsamość stała się niemożliwa do określenia. Patologom udało się ustalić kilka szczegółów na temat ofiary na podstawie sekcji zwłok. Stąd wiemy, że zwęglone ciało należało do kobiety rasy kaukaskiej w wieku około trzydziestu lat. Analiza krwi i zawartości żołądka wskazała, że ofiara przed śmiercią spożyła od 50 do 70 tabletek nasennych. Według lekarzy sądowych zmarła w wyniku połączenia działania leków i wdychania tlenku węgla. W płucach kobiety znaleziono sadzę, co wskazywało na to, że została podpalona jeszcze za życia.
Opuszczony bagaż
Z każdym dniem sprawa stawała się coraz bardziej tajemnicza. Trzy dni po makabrycznym odkryciu w Isdal policja znalazła samotną walizkę na dworcu kolejowym w Bergen. Na podstawie odcisków palców ustalono, że należała ona do zmarłej kobiety. Zawartość bagażu jednak zamiast przybliżyć śledczych do zidentyfikowania ofiary, jedynie oddaliła ich od rozwiązania.
Okazało się bowiem, że kobieta dołożyła wszelkich starań, by ukryć przed światem swoje prawdziwe personalia. W walizce znaleziono m.in. osiem fałszywych paszportów, kilka peruk, okulary i kosmetyki do makijażu. Metki ze wszystkich ubrań zostały odcięte, nawet z grzebienia i szczotki do włosów usunięto wszelkie loga i znaki identyfikacyjne. Dla śledczych stało się jasne, że kobieta z jakiegoś powodu często zmieniała tożsamość. Oprócz tego w podszewce torby ukryte były pieniądze – niemieckie, norweskie, belgijskie, brytyjskie i szwajcarskie – co sugerowało, że regularnie podróżowała.
Kobieta o wielu twarzach
W bagażu znajdował się też notatnik, z zakodowaną treścią. Wprawnym funkcjonariuszom udało się rozszyfrować zapisane tam wiadomości. Okazało się, że były to daty i lokacje podróży tajemniczej kobiety. Próbki jej pisma porównano następnie z hotelowymi formularzami zameldowania w miastach, o którym wspomniano w zaszycie. Śledczy ustalili, że osoba ta zatrzymywała się m.in. w hotelach w Oslo i Trondheim, Bergen i Stavanger, a także w innych częściach Europy, m.in. w Paryżu.
Po przedstawieniu przybliżonego rysopisu stworzonego na podstawie zwłok wiele osób potwierdziło, że widziało tę kobietę. Kojarzyli ją przede wszystkim pracownicy hoteli, w których się zatrzymywała. Wspominali ją jako ładną, brązowowłosą i brązowowłosą damę o wzroście około 160 cm. Używała różnych pseudonimów, lecz każdorazowo przedstawiała się jako Belgijka, a zapisując się w księgach gości używała języka niemieckiego i francuskiego. Parę osób podsłyszało, że mówiła także po flamandzku i łamanym angielskim. Gdy personel pytał, czym się zajmuje, zwykle odpowiadała, że jest podróżującą sprzedawczynią antyków.
Na podstawie opisów świadków i analizy zwłok stworzono portret pamięciowy kobiety z Isdal, który rozpowszechniono w wielu krajach za pośrednictwem Interpolu. Mimo usilnych starań służb nie udało się ustalić żadnych szczegółów na temat enigmatycznej nieznajomej. Relacje świadków były zróżnicowane, w jednym jednak wszyscy byli zgodni – kobieta sprawiała wrażenie "światowej" i dość ekstrawaganckiej. Dla śledczych to jednak wciąż było za mało. Z powodu braku dalszych tropów śledztwo zostało umorzone. Tajemnicza dama dopięła swego – tak skrzętnie skrywała swoją tożsamość, że nawet dekady po jej śmierci nikomu nie udało się jej zidentyfikować.
W związku z tabletkami znalezionymi w ciele służby skonkludowały, że ofiara targnęła się na własne życie. W aktach zaznaczono jednak, że sprawa nie może zostać uznana za rozwiązaną, dopóki zwłoki nie zostaną zidentyfikowane. Kobieta z Isdal pochowano w trumnie wyłożonej cynkiem, by zapobiec rozkładowi i ułatwić ewentualną ekshumację w przyszłości.
Szpieg, przestępczyni, a może prostytutka?
Na przestrzeni lat powstała niezliczona ilość teorii na temat tej intrygującej postaci. Osoby analizujące tę sprawę spod Bergen na tapet brały przede wszystkim motyw częstych zmian tożsamości kobiety. Zdaniem wielu specjalistów, a także amatorów interesujących się kryminalnymi zagadkami, "Belgijka" za życia mogła być szpiegiem.
Ta hipoteza wpasowuje się w charakterystykę czasów, w których żyła, to jest trwającej wówczas zimnej wojny. Odtajnione akta Norweskich Sił Zbrojnych ujawniają, że NATO testowało wówczas w Norwegii nową, ściśle tajną broń, zwaną pociskiem Penguin. Według dokumentów w kraju roiło się wtedy od sowieckich szpiegów, w tym także płci żeńskiej. Być może przełożeni kobiety dowiedzieli się, że została zdemaskowana i postanowili ją zlikwidować, a może zrobili to agenci zachodniego wywiadu. Pod uwagę brano także zaangażowanie w zorganizowanej organizacji przestępczej.
Policyjna wersja zakładająca popełnienie samobójstwa budzi pewne wątpliwości. Trudno wyobrazić sobie, że kobieta wzięła ogromną garść tabletek, a potem jeszcze sama się podpaliła. Rozwiązanie tej niejasnej kwestii mógł posiadać mieszkaniec Bergen, który jednak zgłosił się na miejscową komendę "odrobinę" za późno, gdyż dopiero w 2005 roku. Mężczyzna, który w 1970 roku miał 26 lat, twierdził, że przed laty był świadkiem podejrzanej sytuacji mogącej mieć związek z nierozwiązaną sprawą.
Zobacz także
Norweg poinformował służby, że pięć dni przed odnalezieniem ciała w Isdal widział opisywaną przez media kobietę podczas wędrówki zboczem wzgórza we Fløyen. Nieznajoma zwróciła jego uwagę, ponieważ miała być ubrana nieodpowiednio do warunków panujących w górach i miało jej towarzyszyć dwóch szemranie wyglądając mężczyzn. Według relacji świadka kobieta miała sprawiać wrażenie "zrezygnowanej" i potrzebującej pomocy. Po tym zdarzeniu bergeńczyk miał udać się na komisariat, jednak rzekomo został zlekceważony przez funkcjonariuszy.
Nowe ustalenia
W ostatnich latach dzięki postępowi technologicznemu służbom udało się dokonać dość istotnych ustaleń. W 2016 roku norweski nadawca publiczny NRK zlecił amerykańskiemu artyście Stephenowi Missalowi stworzenie sześciu alternatywnych portretów kobiety z Isdal, które udostępniono do wiadomości publicznej. Na policję zgłosiło wiele osób, które kojarzyły postać z rysunków, jednak zeznania żadnej z nich nie dały przełomu w sprawie.
W 2017 roku wykonano analizę izotopowa zębów kobiety, które przez lata były przechowywane w policyjnej składnicy dowodów. Szczegółowe badanie wykazało, że urodziła się ona około 1930 roku w Norymberdze lub w jej pobliżu. Co więcej, wyniki wskazują, że w dzieciństwie przeniosła się na zachód z Europy Wschodniej lub Środkowej i że ta relokacja miała miejsce przed lub podczas drugiej wojny światowej.
Autor Dennis Zacher Aske w książce o sprawie z Isdal zasugerował, że kobieta była prostytutką. Miało to wynikać z jej chęci zachowania anonimowości, zachowania w hotelach (w tym oznaczania drzwi na różne sposoby) oraz faktu, że różni mężczyźni, z którymi według relacji świadków się spotykała, nigdy nie zgłosili się na policję. Autor uważa, że ofiara została zamordowana, lub zmarła w wyniku wspomaganego samobójstwa. Niestety, żadna z tych wersji nie została nigdy oficjalnie ustalona. Prawdopodobnie już nigdy nie dowiemy się, kim naprawdę była kobieta Isdal.
Autor: Sonia Stępień