Rzeź Rosjan. To może doprowadzić do wycofania części wojsk

"Rosjanie mogą wycofać część swoich wojsk z obwodu charkowskiego" - podaje w najnowszej analizie Instytut Studiów nad Wojną. Powodem jest rzeź członków grupy Wagnera w Mali, gdzie wyeliminowano 50 bojowników wraz z dowódcą.

Rzeź wagnerowców. "Rosjanie mogą wycofać część wojsk"
Rzeź wagnerowców. "Rosjanie mogą wycofać część wojsk"
Źródło zdjęć: © TG
Mateusz Czmiel

"Rosyjscy bojownicy z grupy Wagnera w Mali ponieśli ostatnio kolosalne straty, a teraz Kreml będzie potrzebował zakrojonej na szeroką skalę wymiany żołnierzy w Afryce na żołnierzy Korpusu Afrykańskiego Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej. Część tego korpusu została niedawno przerzucona w obwód charkowski w celu wsparcia ofensywy wroga" - zauważa agencja Unian.

Część korpusu przerzucona do Ukrainy

Według Instytutu Studiów nad Wojną kilku rosyjskich blogerów wojennych twierdzi, że "ministerstwo obrony jest oburzone stratą bojowników". "Istnieje możliwość, że dowództwo wojskowe wykorzysta to do powstrzymania rozmieszczenia wagnerowców w regionie Sahelu i ich całkowitego zastąpienia przez Korpus Afrykański Ministerstwa Obrony" - czytamy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Blogerzy powoływali się na anonimowe źródło w administracji rosyjskiego dyktatora Władimira Putina, które potwierdziło takie zmiany. Ponadto do całej "trójcy Sahelu" (Mali, Burkina Faso i Niger) zostanie wysłane wojsko w celu zastąpienia bojowników.

Analitycy szacują, że Korpusowi Afrykańskiemu prawdopodobnie brakuje obecnie możliwości odpowiedniego zastąpienia grupy Wagnera, szczególnie w Mali. "Powodem może być to, że część korpusu została przerzucona w obwód charkowski i dlatego można go wycofać z Ukrainy" - podkreślony.

"Zastąpienie wagnerowców na dużą skalę po stratach takich jak te poniesione w niedawnej zasadzce prawdopodobnie spowoduje przeniesienie części bojowników Korpusu Afrykańskiego do Mali z dala od linii frontu w Ukrainie, a rosyjskie dowództwo wojskowe raczej nie rozważy całkowitego zastąpienia wagnerowców w Mali" - uważają analitycy.

Ukraina maczała w tym palce?

Wywiad wojskowy Ukrainy (HUR) potwierdził w poniedziałek, że angażuje się w działania w Afryce przeciwko rosyjskim najemnikom z byłej grupy Wagnera. - Ciąg dalszy nastąpi - zapowiedział przedstawiciel HUR Andrij Jusow, odnosząc się do niedawnego ataku Tuaregów na wagnerowców w Mali.

Według Jusowa tuarescy rebelianci, walczący z armią Mali i rosyjskimi najemnikami, otrzymali od strony ukraińskiej niezbędne informacje, które pozwoliły im przeprowadzić udaną operację przeciwko Rosjanom. - W tej chwili na pewno nie będziemy rozmawiać o szczegółach, ale będziemy kontynuować (te działania)- oznajmił przedstawiciel HUR.

W sobotę agencja Reutera, powołując się na komunikat ruchu rebeliantów CSP-PSD, przekazała, że malijscy bojownicy z grupy etnicznej Tuaregów mieli zabić i zranić dziesiątki żołnierzy armii Mali, a także rosyjskich najemników z byłej Grupy Wagnera podczas walk w pobliżu granicy z Algierią.

Grupa Wagnera w Afryce

Ruch rebeliantów Stałe Strategiczne Ramy Pokoju, Bezpieczeństwa i Rozwoju (CSP-PSD) poinformował w sobotę, że przejął wozy opancerzone, ciężarówki i cysterny podczas walk w rejonie miejscowości Tinzaouaten przy granicy. Grupa ta powiadomiła również, że uszkodziła śmigłowiec, który następnie rozbił się w oddalonej o kilkaset kilometrów miejscowości Kidal. Do starć miało dojść w czwartek i piątek.

Afryka jest jednym z "tradycyjnych" obszarów aktywności grupy Wagnera - powiązanej z Kremlem rosyjskiej formacji najemniczej, okrytej złą sławą i odpowiedzialnej za liczne zbrodnie. Od 2022 roku, czyli początku rosyjskiej pełnowymiarowej agresji na Ukrainę, wagnerowcy walczyli w tym kraju, lecz po tzw. buncie, zainicjowanym w czerwcu 2023 roku przez stojącego na czele Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna i jego późniejszej śmierci (zginął dwa miesiące później w katastrofie lotniczej), formację tę oficjalnie rozwiązano, a większość najemników miała przenieść się do Afryki.

Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski