"Rzeczpospolita": Pijany żeglarz jest jak pijany kierowca
Spływ kajakiem czy rejs żaglówką po kilku piwach jest niebezpieczny, a może być też kosztowny dla wakacyjnego budżetu turysty - informuje "Rzeczpospolita".
Przekonali się o tym dwaj 19-latkowie, którzy wywrócili się kajakiem na środku jeziora. Co prawda mieli szczęście, że w pobliżu był wodny patrol policji, który ich uratował, ale za pływanie w stanie nietrzeźwym wybawcy wlepili im mandaty (po 50 zł, a mogli nawet 500 zł).
Jak przypomina "Rz", pływanie "na podwójnym gazie" jakimkolwiek sprzętem wodnym, który ma silnik (np. skuter, motorówka) jest traktowane przez prawo tak samo jak jazda autem i grozi za to nawet do dwóch lat pozbawienia wolności.
Ale od tego roku policja może ścigać i wyciągać konsekwencję nie tylko wobec pijanych użytkowników łodzi z silnikami motorowymi, ale też pływających kajakiem, łódką, czy żaglówką.
Oprócz mandatu można się też narazić na koszty odholowania sprzętu, wystarczy mieć we krwi 0,2-0,5 promila. Maksymalna ustawowa stawka w przypadku roweru wodnego wynosi 50 zł i 15 zł za dobę przechowywania, ale już za poduszkowiec to odpowiednio - 100 i 30 zł, a za jednostkę o długości kadłuba pow. 20 m - 200 i 150 zł.