Rzeczpospolita
Jak minął dzień, panie premierze
Telewizja publiczna przestała zadawać władzy pytania. Decyzje rządu są zawsze dobre, a słowa premiera najważniejsze. Dzięki TVP wiemy, jak Leszkowi Millerowi minął dzień, gdzie był, z kim się spotkał i co powiedział. Ale często nie wiemy, co dzieje się w Polsce. Tym interesują się bardziej stacje komercyjne.
To najważniejsze wnioski trzeciego raportu Rzeczpospolitej o polskiej telewizji. Tym razem pod lupę dziennik wziął programy informacyjne oraz codzienne audycje publicystyczne czterech największych kanałów telewizyjnych: TVP1, TVP2, Polsatu i TVN. Wszystko po to, by sprawdzić, jaki obraz Polski i świata kreują w swoich serwisach największe stacje.
Przez jeden tydzień siedmiu dziennikarzy Rzeczpospolitej od godziny 6 rano do północy oglądało i wnikliwie analizowało 136 wyemitowanych programów.
Najwięcej zarzutów dziennik ma do serwisów informacyjnych i codziennych audycji publicystycznych telewizji publicznej. Rzadko spełniają swój najważniejszy cel - informować i wyjaśniać. Zamiast rzetelnych relacji, coraz częściej oferują agitacyjne materiały, otwarcie popierające premiera i jego rząd.
Kiedy przed telewizorami zasiada największa widownia, rzadko widzimy opozycję lub niezależnych ekspertów. Ten czas publiczna stacja oddaje w ręce przedstawicieli prezydenta albo rządu. Sprawia to wrażenie, że ramówka, zestaw gości zapraszanych do audycji publicystycznych, a nawet niektóre pytania nie rodzą się w głowach publicystów TVP, ale w zupełnie innych gremiach.
Dużo większy dystans do świata polityki zachowują stacje prywatne. Choć wiele w nich komercji, możemy na nie liczyć, gdy TVP nabiera wody w usta. Kiedy wybuchła afera z agencją reklamową związaną z SLD, która wygrała przetarg na kampanie o UE, Polsat zaspokoił ciekawość widzów krótką informacją o sprawie, a TVN w obszernym materiale przedstawiła widzom wszystko, co powinni wiedzieć. "Wiadomości" w tym czasie sprawdzały, którzy politycy farbują o fryzjera włosy. (an)