Rzecznik prezydenta o zwolnieniu Radziejowskiej. "Rzecz skandaliczna"
Zwolnienie z pracy kierownik berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego Hanny Radziejowskiej, która - jak informowała WP - otrzymała w Ministerstwie Kultury status sygnalistki, wywołało burzę. Głos w tej sprawie zabrał także rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz. - To rzecz skandaliczna - oświadczył Leśkiewicz, który był gościem kanału PRZEkanał na YouTube.
- Dla mnie jako historyka, i też przez wiele lat pracownika IPN-u, który pełnił taką zaszczytną funkcję pełnomocnika prezesa IPN-u ds. badania terroru okupacyjnego na ziemiach polskich w czasie II wojny światowej, sprawa wyrzucenia z pracy pani Hanny Radziejowskiej, doświadczonej urzędniczki, z dużą wrażliwością, która zbudowała naprawdę ciekawe miejsce spotkań z historią, w centrum Berlina, niedaleko Bramy Brandenburskiej, jest rzeczą skandaliczną - oświadczył Leśkiewicz. - Mówię to jako Rafał Leśkiewicz, który zajmuje się historią, albo zajmował się nią na co dzień, bo to był element mojej codziennej pracy - dodał prezydencki rzecznik.
Była kierownik berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego została odwołana 14 sierpnia. Jak przekazał dyrektor Instytutu, prof. Krzysztof Ruchniewicz, "ostatnie działania Radziejowskiej poważnie podważyły zaufanie u pracodawcy".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
"Spotkały go oklaski" - Prof. Grala o rozmowie Putina z Trumpem
Jednak, jak ujawniła Wirtualna Polska, dyrektorowi przeszkadzało to, że podległa mu kierownik poinformowała ministerstwo o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu instytutu kierowanego przez prof. Krzysztofa Ruchniewicza. Zarzucała mu m.in. mobbing oraz narażenie na szkodę interesów polskiego państwa poprzez chęć zwrotu znajdujących się w Polsce dóbr kultury innym państwom, w tym Niemcom.
Status sygnalistki dla Radziejowskiej
W trakcie korespondencji z resortem Radziejowska otrzymała 3 kwietnia status sygnalistki. Od tej chwili nie można było podejmować żadnych działań odwetowych w stosunku do sygnalistki. Ministerstwo Kultury złamało jednak daną obietnicę i przekazało korespondencję dyrektorowi Instytutu Pileckiego. A ten zwolnił Radziejowską. A to jeszcze nie wszystko. Jak poinformowała WP we wtorek, chce aby została ona zwolniona dyscyplinarnie. W tym celu skierował wniosek do niemieckiego urzędu.
Po publikacji WP z 15 sierpnia 2025 r., w której nazwaliśmy Hannę Radziejowską sygnalistką, ministerstwo oraz Instytut Pileckiego stwierdziły, że nigdy nie uzyskała tego statusu. Kiedy opublikowaliśmy dowód w postaci maila od pracownika z Ministerstwa Kultury, zmieniono zdanie. Poinformowało nas, że status sygnalistki został Radziejowskiej przyznany przez pomyłkę. A urzędnik, który to zrobił, nie ma uprawnień do decydowania o przyznaniu statusu sygnalisty.
Prezes UODO zażąda wyjaśnień do Ministerstwa Kultury
"Z uwagi na pytania informuję, że po lekturze m.in. artykułów red. Patryka Słowika i Pawła Figurskiego, zdecydowałem w ubiegłym tygodniu o podjęciu z urzędu sprawy możliwości naruszenia danych sygnalistki. Pismo do Ministerstwa Kultury o wyjaśnienia przygotowuje Urząd Ochrony Danych Osobowych" - zapowiedział we wpisie na platformie X prezes Mirosław Wróblewski.
Minister zabiera głos
"Sprawę ustawy o ochronie sygnalistów i Instytutu Pileckiego od początku traktuję bardzo poważnie. Zarządziłam postępowanie wyjaśniające w ministerstwie i w Instytucie Pileckiego. Wyników postępowania oczekuję do końca tygodnia. Na ich podstawie podejmę odpowiednie decyzje" - poinformowała minister Marta Cienkowska.