Rzeczniczka podlaskiej Straży Granicznej nie wytrzymała. "Najbardziej bolą przykre komentarze"
- Moi koledzy przynoszą na służbę dodatkowe kanapki, aby podzielić się z nielegalnymi imigrantami - wyznała rzeczniczka podlaskiej Straży Granicznej mjr Katarzyna Zdanowicz w odniesieniu do nieprzychylnych komentarzy części społeczeństwa na temat pracy polskich pograniczników na polsko-białoruskiej granicy. - Najbardziej bolą przykre komentarze - dodała.
Sytuacja na granicy z Białorusią ciągle pozostaje bardzo napięta. W pasie przygranicznym Straży Granicznej towarzyszy również wojsko oraz siły policyjne.
Niestety, polskie służby muszą zmagać się z presją nie tylko ze strony migrantów i służb białoruskich, ale także ze strony części polskiego społeczeństwa, która zarzuca mundurowym obecnym na granicy m.in. niehumanitarną postawę wobec migrantów.
Rzeczniczka podlaskiej SG nie wytrzymała. Odniosła się do nieprzychylnych słów kierowanych do strażników
Do zarzutów kierowanych wobec polskiej Straży Granicznej oraz nieprzychylnych słów odniosła się rzeczniczka prasowa mjr Katarzyna Zdanowicz z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej. - Najbardziej bolą przykre komentarze. Nikt z nas nie lubi być oceniany. Zwłaszcza, gdy wiemy, że wkładamy w swoją pracę całe serce - powiedziała w rozmowie z "Super Expressem" rzeczniczka podlaskiej SG.
- Wiele razy widziałam, jak moi koledzy przynoszą na służbę dodatkowe kanapki, aby podzielić się z nielegalnymi imigrantami. Nigdy o tym nie mówiliśmy, bo wydawało nam się normalne, że pomagamy ludziom, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji - dodała.
Mjr Zdanowicz podkreśliła również, że dla polskich pograniczników z Podlasia najistotniejszy jest "aspekt solidarności" wobec mundurowych, którzy strzegą polsko-białoruskiej granicy.
Źródło: "Super Express"