PolskaRząd Tuska ukrywa zdjęcia satelitarne?

Rząd Tuska ukrywa zdjęcia satelitarne?

Jeden z najważniejszych dowodów w sprawie tragedii smoleńskiej zaginął w którejś z podległych premierowi instytucji. Wzajemnie oskarżają się one o ukrywanie materiałów otrzymanych z USA, w tym zdjęć satelitarnych. Winnego nie ustalono. SKW, ABW i MSWiA oświadczyły, że przekazały je na czas prokuraturze, a prokuratura twierdzi, że ich... nie dostała.

Rząd Tuska ukrywa zdjęcia satelitarne?
Źródło zdjęć: © PAP

28.06.2011 | aktual.: 29.06.2011 10:26

Znamienne, że dokumentów zaczęto szukać dopiero po powtórnym piśmie z USA w sprawie przesłanych materiałów. Jak oznajmił w komunikacie płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Warszawie, 17 marca 2011 r. do prokuratury tej wpłynęła odpowiedź z USA na prośbę o pomoc w sprawie śledztwa. Była to już druga odpowiedź USA. Pierwsza przyszła – jak twierdzi płk Rzepa – 11 stycznia 2011 r. W drugiej Amerykanie oświadczyli, że „Stany Zjednoczone przekazały agendom rządu polskiego już w początkowym okresie śledztwa wszelkie materiały dotyczące katastrofy smoleńskiej, jakimi dysponowały, i w tej chwili władze USA nie posiadają żadnych innych informacji w tym zakresie”.

11 stycznia 2011 r., gdy miała pojawić się pierwsza informacja z USA, z całą pewnością nie jest „początkowym okresem śledztwa”, o którym jest mowa w piśmie Amerykanów. Z tego można wnioskować, że Polska otrzymała wcześniej istotne materiały, co prawdopodobnie jedna ze służb specjalnych ukryła przed społeczeństwem, a przede wszystkim przed prokuratorami! Prawdopodobnie więc zdjęcia satelitarne miejsca katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. są już w Polsce od… ponad roku.

Najpierw ukrywano, potem utajniono

Gdy w marcu br. nadeszło drugie pismo z USA, Wojskowa Prokuratura Okręgowa zwróciła się do organów i instytucji państwowych, w tym również do Tomasza Arabskiego, szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, o przekazanie wszelkich materiałów uzyskanych od organów bądź agend Stanów Zjednoczonych Ameryki związanych z okolicznościami katastrofy.

Jak wypowiedział się w „Rzeczpospolitej” Tomasz Arabski: „Po przeprowadzeniu kwerendy, która wykazała, że w Kancelarii Premiera nie ma dokumentów od Amerykanów, wysłałem monit do kilku ministerstw oraz służb zajmujących się wywiadem”. Wśród tych służb nie było ABW, ponieważ ministrowi „nie przyszło do głowy, że takie dowody mogły tam trafić”.

Wydawałoby się, że materiały wreszcie się znalazły, bo prokuratorzy oświadczyli, że po poszukiwaniach prokuratury otrzymali „od jednej z instytucji państwowych pakiet dokumentów niejawnych”. Nie wiadomo, co w tych materiałach się znajduje, ponieważ dołączono je do akt wydzielonych śledztwa – czyli najtajniejszych akt z tego postępowania. Jeśli materiały nie zawierały odpowiedzi na nurtujące nas pytania dotyczące przyczyn katastrofy, dlaczego najpierw je przetrzymywano, a potem, gdy to wyszło na jaw, od razu utajniono?

Prokuratura chroni sprawcę

Nie znamy też sprawcy, który ukrył dowody w śledztwie smoleńskim, bo – jak na ironię – nie ujawnia go prokuratura, która nie zdradziła, od kogo otrzymała ów „pakiet dokumentów niejawnych”. A przecież powinna nie tylko nie ukrywać sprawcy, ale też wszcząć wobec niego postępowanie wyjaśniające i winnym postawić zarzuty ukrywania dowodów w śledztwie.

Po wybuchu afery z ukrywaniem zdjęć satelitarnych z USA kontrwywiad wojskowy 14 czerwca 2011 r. oznajmił: „Służba Kontrwywiadu Wojskowego informuje, że już w kwietniu 2010 r. w ramach współpracy z jedną ze służb partnerskich NATO otrzymała materiały niejawne pochodzące z rozpoznania satelitarnego związane z katastrofą samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem. Materiały zostały niezwłocznie przekazane Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie”. Niezwłocznie, ale nie wiadomo kiedy. Czyżby data przekazania była tajna?

Dzień później podobny komunikat wydała ABW. Agencja poinformowała, że bezzwłocznie przekazała Wojskowej Prokuraturze Okręgowej materiały dotyczące katastrofy smoleńskiej, które otrzymała od swoich zagranicznych partnerów „zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa”. Szczegółów, a zwłaszcza daty przekazania – co powinno być podstawową informacją – nie podała.

W odpowiedzi na pytanie „GP”, czy ABW była lub jest w posiadaniu amerykańskich zdjęć satelitarnych, rzeczniczka Agencja napisała z kolei: „Uprzejmie wyjaśniam, iż jedynym organem uprawnionym do udzielenia informacji na temat śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej jest Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie”.

Zadaliśmy więc prokuratorowi Zbigniewowi Rzepie następujące pytania:

1. Kiedy i czy Wojskowa Prokuratura Okręgowa otrzymała ww. materiały od jednej ze służb specjalnych (Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służba Kontrwywiadu Wojskowego), które zgodnie twierdzą, że przekazały je wojskowym śledczym? 5 sierpnia 2010 r. na nasze pytanie, czy wojskowi prokuratorzy dysponują takimi zdjęciami, odpowiedział Pan bowiem, że „polska prokuratura oczekuje na realizację swojego wniosku o pomoc prawną skierowanego do Prokuratora Generalnego Stanów Zjednoczonych, po otrzymaniu którego, mam nadzieję, będzie możliwe udzielenie Panu stosownych informacji”.

2. Jeśli ww. materiały zostały przekazane, to od której z polskich służb?

Odpowiedzi na te pytania nie otrzymaliśmy.

Na dobrą sprawę nadal więc nie wiadomo, gdzie trafiły amerykańskie dokumenty, bo służby podległe premierowi Tuskowi wydają sprzeczne oświadczenia. Jedno wydaje się pewne: któraś ze służb musiała te materiały ukrywać.

Tusk przyzwala na ukrywanie dowodów

Co istotne, już 29 września 2010 r. minister MSWiA, Jerzy Miller, odpowiadając na zapytanie poselskie Jolanty Szczypińskiej z PiS „w sprawie zdjęć satelitarnych miejsca katastrofy samolotu Tu-154M wykonanych w dniu 10 kwietnia 2010 r.”, napisał w piśmie do marszałka Sejmu: „Szanowny Panie Marszałku! W nawiązaniu do pisma z dnia 18 sierpnia 2010 r. (sygn. SPS-024-7697/10) dotyczącego zapytania posła na Sejm RP pani Jolanty Szczypińskiej w sprawie zdjęć satelitarnych miejsca katastrofy samolotu Tu-154M wykonanych w dniu 10 kwietnia 2010 r., z upoważnienia prezesa Rady Ministrów, w porozumieniu z sekretarzem Kolegium do Spraw Służb Specjalnych, uprzejmie informuję, że przedmiotowe zdjęcia zostały przekazane Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie”.

Kiedy zostały przekazane? Minister Miller nie ujawnia tej „magicznej” daty, podobnie jak szefowie SKW i ABW nie podali dat ich „niezwłocznego” przekazania.

Ktoś więc mija się z prawdą: albo minister Miller, pisząc 29 września 2010 r., że prokuratura już je dostała, albo płk Rzepa, który niedawno stwierdził, że dopiero po piśmie z USA z 17 marca 2011 r. prokuratorzy otrzymali „od jednej z instytucji państwowych pakiet dokumentów niejawnych”. A może część dokumentów prokuraturze przekazano, a część, być może tę najistotniejszą, schowano?

Jeden z najważniejszych dowodów w śledztwie, mogący potwierdzić lub wykluczyć wersję zdarzeń przedstawioną przez rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK), nadal jest ukrywany przez ludzi podległych premierowi Donaldowi Tuskowi, który nie reagując, przyzwala na to.

Kto kłamał: Cichocki czy Tusk?

Przypomnijmy, że 29 kwietnia 2010 r. sekretarz rządowego Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacek Cichocki powiedział w Sejmie, że Polska otrzymała ze Stanów Zjednoczonych zdjęcia satelitarne przedstawiające miejsce katastrofy.

Kilka dni później minister powtórzył tę informację w rozmowie z dziennikarzem RMF FM. Stwierdził wyraźnie, że fotografie te „zostały przekazane stronie polskiej, są w dyspozycji”. Jak mówił „GP” Antoni Macierewicz, oświadczenie w sprawie zdjęć złożone w Sejmie 29 kwietnia przez Jacka Cichockiego, że Polska już otrzymała zdjęcia, padło niepełną godzinę po tym, jak premier Tusk, odpowiadając na pytania posłów, powiedział, że rząd o zdjęcia dopiero wystąpi do USA. Kto więc mówił wówczas prawdę: minister Cichocki czy premier Tusk? Odpowiedź na to pytanie poznamy, gdy zostanie ujawniona data otrzymania materiałów od Amerykanów.

Jak wspomnieliśmy wcześniej – 5 sierpnia 2010 r. zapytaliśmy Naczelną Prokuraturę Wojskową, czy polscy prokuratorzy dysponują tymi zdjęciami i czy zawierają one jakieś ważne informacje lub przesłanki np. na temat warunków atmosferycznych, stanu lotniska czy przyczyn i czasu rozbicia się polskiego Tu-154.

Odpowiedź, jaką otrzymaliśmy od płk. Zbigniewa Rzepy, wskazywała, że zdjęć satelitarnych, o których mówił Jacek Cichocki, prokuratura nadal nie ma.

(...)

Leszek Misiak i Grzegorz Wierzchołowski, "Gazeta Polska"

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (286)