ŚwiatRząd Rosji zaaranżował ujawnienie maili Demokratów, by wesprzeć Donalda Trumpa?

Rząd Rosji zaaranżował ujawnienie maili Demokratów, by wesprzeć Donalda Trumpa?

• Szef kampanii Hillary Clinton oskarżył Rosję o to, że zaaranżowała ujawnienie maili Demokratów, by wesprzeć Donalda Trumpa
• "Washington Post" zwraca uwagę na to, że Trump od dawna robi interesy w Rosji
• Maile ujawnił demaskatorski portal WikiLeaks

Rząd Rosji zaaranżował ujawnienie maili Demokratów, by wesprzeć Donalda Trumpa?
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | MICHAEL REYNOLDS

25.07.2016 | aktual.: 25.07.2016 14:09

Szef kampanii Hillary Clinton, Robby Mook, oskarżył rząd Rosji o zaaranżowanie ujawnienia maili z serwera Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej (DNC), żeby wesprzeć kampanię prezydencką Donalda Trumpa. Jak powiedział Mook telewizji ABC News, "eksperci mówią Demokratom, że zrobili to Rosjanie".

Dziennik "Washington Post" podkreśla, że zgadzają się z tym niektórzy eksperci w dziedzinie cyberbezpieczeństwa, choć zaznacza też, że inni pozostają sceptyczni. Według gazety, gdyby ten zarzut okazał się prawdziwy, byłby to pierwszy przypadek podjęcia przez Rosjan próby wpłynięcia w taki sposób na wybory w innym kraju.

Gazeta przytacza m.in. opinię Fiony Hill, byłej ekspertki ds. Rosji w Krajowej Radzie Wywiadu, która powiedziała, że przekazanie maili DNC portalowi WikiLeaks jest "zgodne z jej poglądem na modus operandi Putina i rosyjskiego wywiadu".

Dziennik odnotowuje, że maile, które w piątek opublikował demaskatorski portal WikiLeaks, pokazują, iż działacze formalnie bezstronnej DNC w rzeczywistości pomagali Clinton w prawyborach, w których rywalizowała ona z senatorem Bernie Sandersem.

W jednym z maili szefowa DNC Debbie Wasserman nazwała kogoś z otoczenia Sandersa "przeklętym kłamcą", a w innych przedstawiciele Komitetu szydzili z Sandersa i jego zwolenników. Sprawa ta wywołała oburzenie w obozie Sandersa, który po raz kolejny oskarżył DNC o niestosowne wspieranie kampanii Clinton w prawyborach. W niedzielę Wasserman zrezygnowała z funkcji przewodniczącej DNC.

Już w zeszłym miesiącu "Washington Post" pisał, że rosyjscy hakerzy rządowi włamali się do systemu komputerowego DNC, uzyskując m.in. dostęp do zebranych przez tę partię danych na temat Donalda Trumpa. Hakerzy mieli spenetrować system komputerowy DNC tak dogłębnie, że byli w stanie czytać maile oraz monitorować czaty.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział wtedy agencji Reutera w Moskwie, że "całkowicie wyklucza", by w ten cyberatak zamieszany był rosyjski rząd.

Zajmująca się bezpieczeństwem komputerowym firma CrowdStrike, do której DNC zwrócił się w związku z podejrzeniem włamania do systemu, poinformowała, że szybko natrafiła na ślady dwóch grup hakerskich powiązanych z rosyjskim rządem. Jedna z nich, znana jako Cozy Bear, zinfiltrowała kiedyś niezawierające tajnych informacji systemy Białego Domu, Departamentu Stanu USA i Kolegium Połączonych Szefów Sztabów. Druga, Fancy Bear, od kilkunastu lat atakuje systemy komputerowe sektora prywatnego i publicznego na całym świecie.

Według dziennika, skala penetracji systemu komputerowego DNS świadczy o umiejętnościach i determinacji "głównego cyberprzeciwnika Stanów Zjednoczonych".

"Washington Post" zwraca też uwagę na to, że w niedzielę Mook wyraził opinię, iż Trump zajął w swej kampanii, jak się wydaje, stanowisko korzystne dla rosyjskiego prezydenta Władimira Putina. Mook wskazał na niedawny wywiad Trumpa dla "New York Timesa", w którym kandydat Republikanów powiedział, że jako prezydent nie zagwarantuje obrony sojusznikom USA w NATO w przypadku rosyjskiej inwazji, jeśli nie wypełnili oni swoich zobowiązań wobec Ameryki.

Zapytany o zagrożenie dla trzech krajów bałtyckich ze strony Rosji, Trump powiedział, że jeśli Rosja je zaatakuje, to on zadecyduje, czy przyjść im z pomocą dopiero po rozpatrzeniu, czy kraje te "wypełniają zobowiązania wobec nas". "Jeśli wypełniają te zobowiązania, to odpowiedź brzmi: tak" - miał oświadczyć kandydat Republikanów. "Washington Post" zwraca również uwagę na to, że Trump od dawna robi interesy w Rosji.

- Myślę, że jeśli się to wszystko zbierze, powstaje niepokojący obraz i wyborcy powinni się nad tym zastanowić - ostrzega Mook. Tymczasem szef kampanii Trumpa, Paul Manafort, zdecydowanie odrzucił oskarżenia szefa kampanii Hillary Clinton.

Cytowany przez "Washington Post" Eugene Rumer, były analityk Krajowej Rady Wywiadu, nie wyklucza, że Rosjanie chcą wpłynąć na wynik wyborów prezydenckich w USA, stawiając w trudnej sytuacji Clinton. Jednak, zdaniem analityka, gdyby tak było, świadczyłoby to o niezrozumieniu amerykańskiej polityki wewnętrznej.

Rumer dopuszcza też inną ewentualność - odwet za Panama Papers, w których były materiały kłopotliwe dla Putina, a o ujawnienie których Rosjanie podejrzewają Stany Zjednoczone. Rosja jest też wzburzona skandalem dopingowym w sporcie, o którego wywołanie podejrzewa zachodnie agencje wywiadowcze.

Źródło artykułu:PAP
Donald Trumpstany zjednoczonewikileaks
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)