Rząd odwoła się od wyroku ws. Alicji Tysiąc
Rząd zdecydował, że odwoła się od wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie Alicji Tysiąc - poinformował wicepremier Roman Giertych.
19.06.2007 | aktual.: 19.06.2007 13:07
Trybunał w Strasburgu uznał w marcu, że Polska naruszyła artykuł 8. Konwencji Praw Człowieka, dotyczący prawa do poszanowania życia prywatnego, odmawiając Alicji Tysiąc usunięcia ciąży. Kobieta, matka dwójki dzieci, cierpiała od wielu lat na poważną wadę wzroku. Kiedy w 2000 roku zaszła w ciążę, trzej okuliści uznali, że może dojść do pogorszenia jej wzroku. Odmówili jednak wydania zaświadczenia zalecającego usunięcie ciąży ze względów zdrowotnych.
Kwestią wyroku w sprawie Alicji Tysiąc zajmował się specjalny międzyresortowy zespół, który uznał, że są proceduralne i merytoryczne podstawy do odwołania się od decyzji strasburskiego Trybunału.
Rządowe odwołanie związane jest z kwestiami proceduralnymi - tłumaczy rzecznik ministerstwa zdrowia Paweł Trzciński. Opiera się ono na spostrzeżeniu, że w Polsce nie może być procedury odwoławczej do prawa, które nie uwzględnia możliwości aborcji. Jak podkreślił rzecznik ministerstwa zdrowia, nie chodzi więc o kwestie ideologiczne, a jedynie prawne.
W Polsce nie istnieje legalna aborcja, wobec tego nie ma możliwości stosowania odwołania w tej sprawie - powiedział Paweł Trzciński. Dokumenty w tej sprawie są już gotowe i niedługo zostaną wysłane do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Na złożenie odwołania do Wielkiej Izby Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu Polska ma czas do 20 czerwca.
Międzyresortowy zespół do oceny skutków wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie "Tysiąc przeciwko Polsce" miał przeanalizować, czy i jakie są podstawy do odwołania się Polski od tego wyroku. Kilkanaście dni temu zakończył swoje prace.
Albo się wierzy lekarzowi, albo nie, i albo podejmuje się decyzje o konieczności leczenia, albo nie. My jesteśmy jednak suwerenni i nie można nikogo z nas zmusić do leczenia, jeżeli nie wierzy w diagnozę lekarską - mówił kilka dni temu wiceminister zdrowia Bolesław Piecha.
W marcu Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał, że Polska naruszyła artykuł 8. Konwencji Praw Człowieka, dotyczący prawa do poszanowania życia prywatnego, odmawiając Alicji Tysiąc usunięcia ciąży. Kobieta cierpiała od wielu lat na poważną wadę wzroku i nosiła okulary minus 20 dioptrii.
Kiedy w 2000 roku zaszła w ciążę, trzej okuliści uznali, że może dojść do pogorszenia jej wzroku. Odmówili jednak wydania zaświadczenia zalecającego usunięcie ciąży ze względów zdrowotnych. Lekarz rodzinny stwierdził, że ciąża stanowi zagrożenie dla jej oczu. Ginekolog natomiast uznał, że nie ma medycznych podstaw do usunięcia ciąży ze względów zdrowotnych. Po porodzie wskutek pogorszenia wzroku i znacznej wady przyznano jej pierwszą grupę inwalidzką.
Zgodnie z orzeczeniem Trybunału, Polska ma zapłacić Alicji Tysiąc 25 tys. euro zadośćuczynienia oraz 14 tys. euro za poniesione koszty postępowania. Pieniądze te miałoby wypłacić Ministerstwo Zdrowia.
W skład międzyresortowego zespołu, który analizował sprawę, wchodzili m.in. przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia. Sam minister Zbigniew Religa tuż po ogłoszeniu w marcu wyroku w sprawie Tysiąc podkreślał, że się z nim zgadza. Zasadniczą częścią tego orzeczenia jest to, że nie stworzono warunków, aby pani Alicja Tysiąc miała możliwość odwołania się od decyzji lekarskiej - mówił wówczas Religa, przyznając, że w Polsce brakuje procedur zabezpieczających prawo kobiety do przeprowadzenia legalnej aborcji.