Król przerywa wakacje. Poruszenie w Holandii po upadku rządu
Premier Holandii Mark Rutte złożył pisemną rezygnację na ręce króla Wilhelma Aleksandra - poinformowały w sobotę rano służby prasowe niderlandzkiego rządu. Powodem jest brak porozumienia w sprawach polityki azylowej.
"Król przyjął rezygnację i poprosił premiera, ministrów oraz sekretarzy stanu o dalsze wykonywanie obowiązków, które uznają za niezbędne dla interesów królestwa" - czytamy w komunikacie prasowym kancelarii premiera.
Czwarty gabinet, na którego czele stał Mark Rutte, lider liberalnej Partii Ludowej na rzecz Wolności i Demokracji (VVD), przetrwał 543 dni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dymisja efektem braku porozumienia
Holenderski rząd upadł oficjalnie w piątek po tym, jak tworzące go ugrupowania - liberałowie (VVD), chadecja (Apel Chrześcijańsko-Demokratyczny, CDA), konserwatywna chadecja (Unia Chrześcijańska, CU) oraz socjalliberalna D66 - nie mogły osiągnąć porozumienia w kwestii dotyczącej przyjmowania uchodźców.
Na konferencji prasowej w piątek wieczorem Rutte powiedział, że decyzja o dymisji była "bardzo trudna", ale różnice w kwestiach migracji "są nie do pokonania".
Jak podawała agencja Reutera, w ubiegłym roku o ponad jedną trzecią wzrosła liczba złożonych w Holandii wniosków o azyl (do ponad 46 tys.). W tym roku prognozuje się, że wpłynie rekordowa liczba, nawet ponad 70 tys. wniosków. Partia Ruttego opowiadała się za surowszą polityką migracyjną.
Król Niderlandów Wilhelm Aleksander wrócił z wakacji, aby spotkać się z ustępującym szefem rządu. - Spotkam się z nim i dokładnie wyjaśnię, co się stało - zapowiedział na piątkowej konferencji Rutte.
Szef VVD rządzi Niderlandami nieprzerwanie od 2010 roku. Ze względu na to, że sprawuje władzę w różnych konfiguracjach politycznych, jest często nazywany "obrotowym Markiem". Upadek jego rządu oznacza, że Holandię czekają przedterminowe wybory parlamentarne, które odbędą się jesienią 2023 roku.