Rząd: do 3 lat więzienia za zwrot "polski obóz koncentracyjny"
• Za zwrot typu "polski obóz koncentracyjny" ma grozić do 3 lat więzienia - głosi przyjęty przez rząd projekt Ministerstwa Sprawiedliwości
• Ma on też umożliwić wytaczanie za takie zwroty procesów cywilnych, m.in. przez Instytut Pamięci Narodowej i organizacje pozarządowe
• - Dura lex, sed lex" (łac. twarde prawo, lecz prawo) - tak Ziobro odpowiedział, zapytany o przypadek użycia tych słów przez przywódcę innego państwa (tak jak przed kilku laty zrobił prezydent USA Barack Obama)
16.08.2016 | aktual.: 16.08.2016 16:19
Jak powiedział minister sprawiedliwości-prokurator generalny Zbigniew Ziobro na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu, projektowane rozwiązania pozwolą na skuteczniejsze ściganie tego typu przestępstw.
- Dzisiaj polski rząd uczynił ważny krok w kierunku stworzenia mocniejszych narzędzi prawnych pozwalających skuteczniej dochodzić naszych praw, bronić prawdy historycznej ale też bronić dobrego imienia Polski wszędzie na świecie, gdzie dochodzi do jej pomawiań i przedstawiania w fałszywym świetle - powiedział Ziobro.
Dodał, że chodzi zwłaszcza o te pokolenia Polek i Polaków, którzy ponieśli największe cierpienia i doznali największych krzywd ze strony nazistowskich Niemiec, a "dziś pomawiani są o współsprawstwo czy wręcz - czasami nawet trudno w to uwierzyć - wyłączne sprawstwo w zakresie Holocaustu i mordów, które dokonały się na okupowanej przez Niemców polskiej ziemi".
Ziobro podkreślił, że przyjęcie projektu to realizacji zobowiązań wyborczych PiS i jego koalicjantów oraz rządu premier Beaty Szydło.
Minister powiedział, że pełnomocnictwo do dochodzenia odpowiedzialności na gruncie karnym i cywilnym będzie posiadał IPN oraz organizacje, które w swoim statucie mają przewidzianą ochronę dobrego imienia Polski. - Uważamy bowiem, że trzeba i uszanować tych przedstawicieli polskiego społeczeństwa, którzy w sposób aktywny już od dłuższego czasu dochodzą przed sądami prawdy historycznej, starają się bronić dobrego imienia Polski, ale nie czynią tego skutecznie z uwagi na ograniczenia prawne - powiedział Ziobro.
- To zadaniem prokuratorów IPN będzie starać się, aby na drodze porozumień międzynarodowych (...) sięgać do tego prawa i egzekwować odpowiedzialność również od obywateli innych państw, którzy tego rodzaju słów się dopuszczą - powiedział dziennikarzom Ziobro.
- O tym, czy w danym przypadku zachodzą przesłanki, czy też nie, decyduje każdorazowo prokurator wszczynający i prowadzący postępowanie. Czasami prokurator może uznać, że coś formalnie spełnia cechy przestępstwa, (ale) np. w jego ocenie nie uzasadnia to postępowania, bo nie wyczerpuje wszystkich znamion tego czynu albo zachodzą inne przesłanki wskazane w procedurze, które uzasadniają umorzenie postępowania - tłumaczył.
"Izrael też ściga tych, którzy negują zbrodnie Holokaustu i jednak przynosi to efekty"
Pytany o ewentualne wszczęcie postępowania w przypadku, gdy sformułowania "polskie obozy" użyje przywódca państwa (tak jak przed kilku laty prezydent USA Barack Obama)
, minister odpowiedział, że "dura lex, sed lex" (łac. twarde prawo, lecz prawo). - Nikt nie stworzył prawa idealnego, które nie nastręcza trudności w ramach praktycznego stosowania, ale jeśli nic byśmy nie robili, to byśmy stali w miejscu - zaznaczył Ziobro.
- Gdyby myśleć w ten sposób, że (...) będzie trudno ścigać kogoś w innym państwie, to w takim razie Izrael nie ścigałby tych, którzy negują zbrodnie Holokaustu, a ściga i jednak przynosi to efekty - dodał.
Projekt nowego zapisu ustawy o IPN głosi, że kto publicznie i wbrew faktom przypisuje narodowi polskiemu lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne, podlega karze grzywny lub karze pozbawienia wolności do lat 3. Taka sam kara ma grozić za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".
Według projektu, jeśli sprawca takich czynów działa nieumyślnie, podlega karze grzywny lub karze ograniczenia wolności. Nie będzie przestępstwem popełnienie tych czynów "w ramach działalności artystycznej lub naukowej". Nowy przepis ma się stosować do obywatela polskiego oraz cudzoziemca - "niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu". Śledztwo wszczynałby prokurator IPN; wyrok byłby podawany do publicznej wiadomości.
W uzasadnieniu projektu na stronie Rządowego Centrum Legislacji podkreślano, że karalność takich stwierdzeń jest obecna w dorobku prawnym Unii Europejskiej - decyzji ramowej z 2008 r. ws. zwalczania pewnych form i przejawów rasizmu i ksenofobii za pomocą środków prawnokarnych. Dodano, że zgodnie z przepisami UE ws. jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych osoba, która mieszka w państwie członkowskim, może być pozwana w innym państwie członkowskim w sprawach dotyczących roszczeń cywilnoprawnych m.in. o odszkodowanie, które wynikają z czynu zagrożonego karą - przed sąd, do którego wniesiono akt oskarżenia. Dodano, że także instrumenty prawa karnego UE "gwarantują szerokie możliwości transgranicznego egzekwowania grzywien orzeczonych wobec obywateli innych państw członkowskich UE".
Według uzasadnienia nowy przepis jest zgodny z konstytucją, a orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego potwierdza, że wolność wyrażania poglądów nie ma charakteru absolutnego i może podlegać ograniczeniom. Dodano, że rażące fałszowanie prawdy historycznej o sprawcach najpoważniejszych zbrodni "stanowi atak na moralność publiczną oraz naruszenie czci i godności ofiar tych zbrodni".