PolskaRyszard Milewski: podam się do dymisji, jeśli oryginały taśm dowiodą, że nie dopełniłem obowiązków

Ryszard Milewski: podam się do dymisji, jeśli oryginały taśm dowiodą, że nie dopełniłem obowiązków

- Podam się do dymisji, jeśli oryginały taśm dowiodą, że nie dopełniłem obowiązków - zapowiedział w Kontrwywiadzie RMF FM Ryszard Milewski. Chodzi o prowokację dziennikarską wobec prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku, który w rozmowie z dziennikarzem podającym się za urzędnika kancelarii Donalda Tuska prosił o instrukcje, czy przyspieszać posiedzenie sądu ws. aresztu Marcina P., prezesa Amber Gold.

Ryszard Milewski: podam się do dymisji, jeśli oryginały taśm dowiodą, że nie dopełniłem obowiązków
Źródło zdjęć: © PAP | Adam Warżawa

14.09.2012 | aktual.: 14.09.2012 11:21

W ocenie Milewskiego taśmy z nagrania rozmowy telefonicznej są zmanipulowane. Dopytywany przez dziennikarza RMF, czy chodzi o odpowiedzi czy pytania, które zadawano, odpowiada, że "dokładnie nie pamięta, stąd wniosek w prokuraturze o zabezpieczenie taśm". - Jest też zabezpieczony mail, to jest bardzo ważny dokument. I wtedy dopiero, moim zdaniem, minister może podejmować takie decyzje typu dyscyplinarne postępowanie, po wyjaśnieniu całej sprawy. Wiem, że to ohydna prowokacja - mówi prezes gdańskiego sądu.

Pytany, czy mail jest rzekomo od ministra Arabskiego, odpowiada, że nie może tego powiedzieć, gdyż jest to tajemnica śledztwa. Przyznaje jednak, że obawy wzbudziło w nim pytanie z drugiej rozmowy, ale po otrzymaniu maila wiedział już, że padł ofiarą prowokacji. - Nie wiedziałem, kogo, dlatego zwróciłem się do prokuratury i do ABW - zaznacza.

Milewski dodaje, że nigdy nie otrzymywał telefonów z kancelarii premiera. - Wiedziałem, co to jest za sprawa i rzeczywiście początkowo dałem się nabrać, że takie spotkanie, takie informacje są potrzebne. Tym bardziej, że gdański wymiar sprawiedliwości jest poddawany totalnej krytyce. Nie zgadzam się z tą krytyką i zależało mi, by obiektywnie przedstawić również premierowi całą sytuację w szczególności jeśli chodzi o Amber Gold - mówi Milewski.

Pytany również, czy nie czuje się kozłem ofiarnym wystawionym przez ministra sprawiedliwości - na konferencji prasowej minister sprawiedliwości Jarosław Gowin poinformował, że opowiada się za odwołaniem z funkcji i postępowaniem dyscyplinarnym wobec prezesa gdańskiego sądu - przyznaje, że "tak się poniekąd czuje".

- Rozumiem, że można to wszystko sprawdzić, od tego jest prokurator, co było w tych nagraniach, czego dotyczył mail, i wtedy ferować wyroki. Jeżeli wtedy by się stwierdziło, że naruszyłem jakąś niezawisłość czy powagę swojego urzędu, to oczywiście przecież nie uchylam się tutaj od żadnej odpowiedzialności, ale moim zdaniem jest to przestępstwo - puentuje Milewski.

Na swojej stronie internetowej RMF FM opublikowało maila, który otrzymał prezes sądu okręgowego w Gdańsku od osoby podszywającej się pod szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego. "Jakie według pana są rokowania, że Marcin P. opuści 12 września areszt? Pan premier w tej sytuacji widziałby taką właśnie możliwość za najbardziej odpowiednią" - brzmi jeden, jak podaje stacja, z najbardziej bulwersujących fragmentów korespondencji.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (823)