PolskaRyszard Czarnecki: z Religą lepiej jest negocjować, niż przystawiać mu pistolet do głowy

Ryszard Czarnecki: z Religą lepiej jest negocjować, niż przystawiać mu pistolet do głowy

Z ministrem Religą lepiej jest negocjować, rozmawiać przy jednym stole, niż przystawiać mu pistolet strajkowy do głowy - powiedział Ryszard Czarnecki, europoseł Samoobrony, gość "Salonu Polityczego Trójki".

21.05.2007 13:01

Michał Karnowski: Ma Pan jakiegoś prywatnego lekarza? Dziś szpitale zaczynają strajk.

Ryszard Czarnecki: - Nie wybieram się chorować. Problem jest poważny. Postulaty środowisk lekarskich są w dużym stopniu zasadne. Choć akurat - prawdę mówiąc - spotykają w rządzie ministra, który naprawdę jest wręcz rzecznikiem, czy ambasadorem interesów środowiska służby zdrowia. Myślę, że akurat z ministrem Religą lepiej jest negocjować, rozmawiać przy jednym stole, niż przystawiać mu pistolet strajkowy do głowy.

Może nie Religa jest celem, tylko cała ta władza, która chyba za mało dała lekarzom, skoro ich nie uspokoiło?

- Pan bardzo dobrze powiedział. Celem - myślę, że nie lekarzy, ale niektórych liderów związku zawodowego lekarzy - jest ta władza. Przypomnę niebywałą i skandaliczną wypowiedź pana Krzysztofa Bukiela, szefa OZZL, który półtora roku temu, na początku tego rządu powiedział otwartym tekstem - moim celem jest obalenie tego rządu. Jeżeli takie - w gruncie rzeczy - są pragnienia i ambicje lidera OZZL, to one są z całą pewnością inne, niż 99 proc. lekarzy, pielęgniarek, które wezmą udział w tym proteście.

Tego nie sugerowałem. Ale czy Pan insynuuje tutaj polityczny charakter tego strajku?

- Niczego nie insynuuję. Stwierdzam fakt, że postulaty lekarzy są w dużym stopniu zasadne. Natomiast niektórzy z liderów tego protestu wyraźnie chcą swoją polityczną pieczeń upiec przy okazji tego strajku i zupełnie nie mając na względzie interesów lekarzy.

To będzie pierwszy tak poważny konflikt społeczny, który ta ekipa musi rozwiązać. Myśli Pan, że da sobie radę? Nie wydaje się, że do tej pory - z tego, co widzimy - była w stanie jakoś łagodzić konflikty. Raczej mamy do czynienia z mocnymi wypowiedziami, zawsze eskalacją. Premier teraz też mówi z wielką niechęcią o postulatach lekarskich.

- Wczoraj wieczorem byłem w jednej z telewizji, do której mają dostęp na żywo telewidzowie - dzwonią.

To była Telewizja Trwam?

- To nie była Telewizja Trwam. Pudło.

A gdzie jeszcze mogą dzwonić widzowie?

- Superstacja. I tam akurat dodzwoniła się pani bardzo krytycznie nastawiona do tego strajku. Myślę, że społeczeństwo się tutaj podzieli na tych, którzy uważają, że lekarze powinni strajkować i tych, którzy będą tym oburzeni lub przynajmniej będą temu przeciwni. Myślę, że nie będzie czytelny konflikt władza-społeczeństwo, a raczej konflikt wewnątrz społeczeństwa. Oczywiście władza powinna dawać więcej służbie zdrowia. Tylko, że akurat ten rząd - mówię to z ręką na sercu - zrobił z całą pewnością dla służby zdrowia więcej, także w realizacji postulatów finansowych, niż rząd poprzedni. A jako eurodeputowany powiem, że problemy służby zdrowia - to nie jest absolutnie usprawiedliwienie, wiem, że to lekarzy może nie obchodzić - występują w każdym, nawet starym kraju członkowskim UE. National Health Service w Wielkiej Brytanii to są to permanentne problemy od kilkudziesięciu lat.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)