Ryszard Czarnecki: byli prezydenci zmniejszają polską siłę rażenia
W środę w Sejmie europoseł PiS Ryszard Czarnecki powiedział, że list Lecha Wałęsy, Aleksandra Kwaśniewskiego i Bronisława Komorowskiego świadczy o tym, że niechęć do rządu Prawa i Sprawiedliwości jest większa niż chęć, żeby Polska była w Unii Europejskiej. „To strzał w plecy” – podkreślił.
22.03.2017 | aktual.: 22.03.2017 17:13
Przypomnijmy, że prezydenci Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski napisali list, w którym apelują do polskiego rządu o odpowiedzialną politykę europejską. Skomentował to m.in. poseł Platformy Obywatelskiej Rafał Trzaskowski. Powiedział, że apel byłych prezydentów go nie dziwi.
Tłumaczył, że wypowiedzi polityków PiS to nie są sygnały proeuropejskie. - Słyszę ministra Waszczykowskiego, który powiedział, że teraz dopiero będą prowadzili negatywną politykę, że trzeba obniżać stopień zaufania do Unii Europejskiej, a Jarosław Kaczyński mówi, że jego strategia polega na tym, żeby negocjować i spalić za sobą statki, żeby nie było odwrotu – zaznaczył Trzaskowski.
- To, co robi Prawo i Sprawiedliwość, to jest mówienie: nie, bo nie – powiedział z kolei poseł Nowoczesnej Adam Szłapka. Dodał, że nie jest zaskoczony tym, że polityki zagraniczną i krajową prowadzi lider PiS Jarosław Kaczyński. - To jest powrót do PRL-u. Mamy pierwszego sekretarza KC, który jest najważniejszy. Zdaniem Szłapki Polska ma malowanych polityków: premier, prezydenta i ministra spraw zagranicznych. - Oni w ważnych sytuacjach nie uczestniczą. Uczestniczy Jarosław Kaczyński – stwierdził.
Do listu byłych premierów odniósł się także wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki. Jego zdaniem Wałęsa, Kwaśniewski i Komorowski wybrali fatalny moment. - To strzał w plecy. Pojawia się sytuacja, w której byli prezydenci osłabiają nasze stanowisko negocjacyjne wobec Niemiec, Francji, dużych krajów Unii – powiedział.
Z kolei same zarzuty pod względem merytorycznym są jego zdaniem absurdalne. - Polska jest ważnym playmakerem w UE i takim będzie przez cały czas, do końca UE i jeszcze jeden dzień dłużej – podkreślił.