PolskaRycerze Chrystusa Króla na manowcach Kościoła - jest ich kilka tysięcy

Rycerze Chrystusa Króla na manowcach Kościoła - jest ich kilka tysięcy

• Sobota (19 listopada) to dzień ogłoszenia Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana
• Najbarwniejszą grupą na uroczystościach w Krakowie będą Rycerze Chrystusa Króla, którym przewodzi suspendowany ks. Piotr Natanek
• "Rycerzy" jest w Polsce i na świecie ok. 4 tysięcy

Rycerze Chrystusa Króla na manowcach Kościoła - jest ich kilka tysięcy
Jacek Gądek

W sobotę 19 listopada odbędzie się w Krakowie-Łagiewnikach Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana. Z kolei w niedzielę w uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata będzie można tego aktu - i zapewne odbędzie się to w wielu kościołach - dokonać we wszystkich świątyniach w Polsce. Akt ten jest zwieńczeniem jubileuszu 1050. rocznicy Chrztu Polski. W uroczystości ma uczestniczyć prezydent Andrzej Duda. Treść aktu została przygotowana przez Episkopat, ale nie powstałaby on, gdyby nie zrodziły się ruchy intronizacyjne, które są dziś na manowcach Kościoła.

Dziś twarzą ruchu intronizacyjnego jest ks. Piotr Natanek, a najbardziej zagorzali zwolennicy intronizacji to Rycerze Chrystusa Króla, którzy w tego zbuntowanego duchownego są wpatrzeni. Zbuntowanego, bo ksiądz ten wciąż jest obłożony karą suspensy - nie ma prawa pełnić funkcji kapłańskich, ale cały czas to czyni.

Zbudował własną "pustelnię" w rodzinnej wsi Grzechynia, gdzie prowadzi ośrodek rekolekcyjny Pustelnia Niepokalanów. Dzieje się to wbrew kardynałowi Stanisławowi Dziwiszowi. Wedle kurii ks. Natanek "ostentacyjnie okazuje nieposłuszeństwo" swojemu biskupowi - to jednak nie przeszkadza wiernym gromadzić się wokół niego. W internetowej telewizji ks. Natanka modlitwy są nadawane non stop, co tylko przyciąga kolejnych sympatyków.

- Ks. Piotr Natanek cały czas jest obłożony karami kościelnymi, do których się nie stosuje, mimo upomnień ze strony księdza kardynała. Dziś wygląda to tak: mimo że nie powinien celebrować mszy świętej jako ksiądz katolicki, to jednak to robi, jeszcze nagłaśnia za pomocą swojej strony internetowej. Tak jest od lat - mówi WP ks. Piotr Studnicki, rzecznik Archidiecezji Krakowskiej.

Podstawą do tak jasnego postawienia sprawy jest raport komisji powołanej przez kardynała Stanisława Dziwisza do zbadania nauczania i kazań ks. Natanka.

W dokumencie z 2014 r. można przeczytać, że ks. Piotr Natanek wierzy w swoją misję ratowania Kościoła i przesącza tę wiarę własnymi pomysłami. W opinii o duchownym podkreślono, że faworyzuje on mieszkającą w jego pustelni w Grzechyni Agnieszkę Jezierską, która - jak utrzymują ks. Natanek i ona sama - spisuje kolejne tomy swoich prywatnych objawień. Ks. dr Józef Morawa stwierdził, że rzekoma mistyczka w istocie po prostu fantazjuje. Natanek mówi jednak o "internetowym połączeniu z niebem".

To jednak wokół ks. Natanka gromadzi się ruch intronizacyjny. Ale to nie on jest jego twórcą - idea ma bowiem kilka wieków tradycji. W ostatnich dziesięcioleciach jednym z jego najważniejszych propagatorów był ks. Tadeusz Kiersztyn, który zmarł tragicznie w wypadku samochodowym w roku 2012.

Początkowo poważany i cieszący się zaufaniem kardynała Franciszka Macharskiego duchowny zaczął głosić konieczność ogłoszenia Jezusa Królem Polski - i to przez parlament. Sprawa nabrała więc też politycznego kolorytu. Za intronizacją bardzo mocno opowiadał się m.in. nieżyjący już poseł Prawa i Sprawiedliwości Artur Górski. Ks. Kiersztyn wszedł z czasem w konflikt z kurią krakowską, oskarżał władze kościelne wręcz o zaparcie się wiary. W 1999 r. odszedł z zakonu, ale pozostał księdzem. Kiersztyn - podobnie jak teraz ks. Natanek - prowadził swój ośrodek rekolekcyjny - w Szczyglicach.

Ks. Natanek okopał się w swojej Grzechyni, wśród wiernych sobie ludzi w czerwonych płaszczach z wizerunkiem koronowanego Jezusa, ale nie koroną cierniową, tylko złotą. Wedle ich własnej deklaracji Rycerzy Chrystusa Króla jest 2822 w Polsce i kolejnych 1179 za granicą.

- Mobilizują się i zapewne będą obecni na uroczystościach związanych z Aktem Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana. Na pewno wszyscy ich zobaczą. Ks. Natanek mobilizuje swoich sympatyków i to będzie może kilkaset osób. Nie są ani bardzo głośni i liczni, ale na pewno barwni i zawsze wzbudzają zainteresowanie - słyszymy od jednego z krakowskich księży.

Z kolei rzecznik Archidiecezji Krakowskiej wskazuje, że w Akcie nie ma słowa "intronizacja", co było dla "rycerzy" bardzo ważne. A dlaczego nie ma? - Bo nie ma potrzeby stawiania Boga na tronie - on przecież od zawsze tam jest - wyjaśnia ks. Studnicki.

Członków ruchu intronizacyjnego zawsze wyróżniają ich charakterystyczne płaszcze - to prawda. Bywali oni obecni na marszach w obronie Telewizji Trwam. Organizują też własne marsze na rzecz intronizacji. A jeśli jest pielgrzymka do Częstochowy albo Kalwarii Zebrzydowskiej, to jadą, ściągając na siebie uwagę fotoreporterów. Rzym też ich widział.

Mają jednak swój własny "osobisty akt intronizacji Chrystusa Króla Polski". "Wykonuj nade mną i nad Polską wszystkie Twe prawa. Zobowiązuję się użyć wszystkich moich sił, aby, mój Królu i Królu Polski, zatryumfowały na tej ziemi Twoje Boskie prawa i prawa twojego Kościoła" - czytamy w nim.

O tym, że intronizacja ma uratować świat, sam Natanek jest święcie przekonany. - Od przeszło siedemdziesięciu lat Niebiosa wołają o dokonanie Intronizacji, ogłoszenia Jezusa Królem, jako podstawowego warunku dla ocalenia świata - pisała w jednym ze swoich niezliczonych tekstów.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (679)